El Clasico zbliża się wielkimi krokami. Mecz pomiędzy Realem Madryt a FC Barcelona jest chyba najgorętszym spotkaniem w Europie, jeśli nie na całym świecie. Właśnie dlatego często dochodziło w nim do sytuacji, które zapadły nam w pamięci. Oto pięć z nich.
14 listopada 1999, Camp Nou
Czasy już dość odległe, ale w Hiszpanii od zawsze było tak samo – święto zwane Gran Derbi wzbudza wiele emocji, nad którymi czasem trudno zapanować. Okazję do przekonania się o tym miał młodziutki wówczas Raul. Jak praktycznie każde starcie tych zespołów El Clasico z sezonu 1999/2000 było obfite w akcje, bramki, kartki i kontrowersje. Najbardziej w pamięci kibiców utkwiły ostatnie minuty tego meczu. Gdy 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego „Duma Katalonii” już witała się z gąską, już cieszyła się z trzech punktów, bramkę na wagę remisu zdobył 22-letni Raul Gonzalez. Po tym golu przyszły kapitan i legenda „Królewskich” zrobił gest, który nie wszystkim się spodobał: przyłożył palec do ust, uciszając całe Camp Nou.
23 listopada 2002, Camp Nou
W historii obu klubów zdarzało się, że kilku piłkarzy przechodziło z Barcelony do Realu lub odwrotnie. Takimi piłkarzami byli między innymi: Samuel Eto’o, Javier Saviola, Ronaldo czy też Figo. Zmiana barw klubowych z bordowo-granatowych na białe najbardziej nie przypadła do gustu kibicom „Blaugrany”. W meczu z listopada 2002 roku Portugalczyk po raz pierwszy na Camp Nou spotkał się ze swoimi, jak się okazało, byłymi fanami i trzeba przyznać, że nie było to miłe spotkanie. Ci, uważając go za zdrajcę, nieustannie go obrażali i rzucali w niego czym popadnie. W ruch poszła nawet butelka whisky i… świńska głowa!
https://www.youtube.com/watch?v=kPVNolBVpn4
17 listopada 2005, Santiago Bernabeu
Podczas Gran Derbi zdarzały się też takie momenty, kiedy zespoły wykazywały do siebie wielki szacunek. Tak było, gdy w listopadzie 2005 roku swój show zaprezentował Ronaldinho. Brazylijczyk niczym magik czarował swoją grą, skutkiem czego były dwie niesamowite bramki w jego wykonaniu. Kibice „Królewskich” na moment zapomnieli o sprawach pozasportowych i gdy były piłkarz PSG schodził z murawy, wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Rzecz niesamowita – standing ovation dla piłkarza największego wroga, i to po tym, jak upokorzył Real na jego własnym stadionie! Ronaldinho był jednak piłkarzem, który swoją grą i techniką zdobywał serca wielu kibiców, nawet tych drużyn przeciwnych.
7 maja 2008, Santiago Bernabeu
Tradycją w lidze hiszpańskiej (i nie tylko) jest, że gdy dany zespół zdobędzie mistrzostwo kraju przed zakończeniem rozgrywek, to jego najbliższy rywal jest zobowiązany, a przynajmniej powinien, zrobić mu szpaler. Taka sytuacja zdarza się dość często, ale gdy w następnej kolejce przychodzi mierzyć się z odwiecznym rywalem, sprawa robi się nieprzyjemna. Tak też było w 2008 roku, kiedy to Real Madryt pod wodzą Bernda Schustera zdobył mistrzostwo na początku w meczu z Ossasuną, a trzy dni później przyszło mu się mierzyć z FC Barcelona. Była to jedna z najbardziej upokarzających chwil w historii pojedynków obu klubów. „Szpaler wstydu”, jak go nazwały hiszpańskie media, był wielkim ciosem w policzek podopiecznych Franka Rijkarda.
17 sierpnia 2011, Camp Nou
Po tym, jak w sezonie 2010/2011 mistrzem kraju została „Barca”, a Copa del Rey zdobył Real Madryt, oczywiste było, że kilka tygodni później oba zespoły zwalczą ze sobą bój o Superpuchar Hiszpanii. Po pierwszym starciu sprawa wygranej wciąż była nierozstrzygnięta, gdyż zakończył się on wynikiem 2:2 i oba zespoły wciąż miały równe szanse. W rewanżu lepsi jednak okazali się „Katalończycy”, którzy wygrali 3:2 po golu Messiego w 88. minucie. Po spotkaniu doszło do sporych przepychanek pomiędzy piłkarzami i sztabem. Główną rolę odegrał oczywiście Jose Mourinho, który podszedł do ówczesnego asystenta Pepa Guardioli, Tito Vilanovy, i… wsadził mu palec w oko! Portugalczyk został zdyskwalifikowany na dwa mecze.