45 minut dobrej gry nie wystarczyło – lider przegrywa w Lubinie


Jagiellonia nie wykorzystała potknięcia Legii i uległa Zagłębiu Lubin 1:0

2 kwietnia 2018 45 minut dobrej gry nie wystarczyło – lider przegrywa w Lubinie

Zarówno dla Jagiellonii, jak i dla Zagłębia poniedziałkowy pojedynek jawił się jako niezwykle istotny. Przed podopiecznymi Ireneusza Mamrota pojawiła się okazja, by odstawić drugą w tabeli Legię już na sześć oczek. „Miedziowi” za to, chcąc zakończyć rundę zasadniczą w czołowej ósemce, nie mogli sobie pozwolić na kolejną stratę punktów. 


Udostępnij na Udostępnij na

Dobra połowa to za mało

Podopieczni Ireneusza Mamrota weszli w spotkanie źle. Dali się zupełnie zdominować piłkarzom Zagłębia i wyglądali kompletnie bezradnie wobec tego, co działo się na boisku. A działo się wiele, i to już od pierwszych minut. Kolejne błędy i zbyt wolne wyprowadzanie piłki spod własnego pola karnego sprawiły, że to „Miedziowi” stwarzali sobie kolejne sytuacje, z których każda kolejna powodowała coraz większe zagrożenie dla ekipy gości. Bezbramkowy rezultat utrzymał się zaledwie przez nieco ponad kwadrans, ale nawet gol Filipa Starzyńskiego nie zmienił obrazu gry. Przebłysk nadziei białostoczanie dali swoim kibicom dopiero w ostatniej minucie pierwszej części. Strzał świeżo upieczonego reprezentanta Polski – Tarasa Romańczuka – fantastycznie wyłapał jednak Dominik Hładun.

Zdaje się, że w przerwie piłkarze lidera ekstraklasy w końcu dotarli na stadion w Lubinie, gdyż w drugiej połowie obie ekipy zamieniły się rolami. Teraz to Jagiellonia atakowała, a Zagłębie musiało się bronić. Kolejną okazję, by skierować piłkę do siatki, miał Romańczuk, lecz na przeszkodzie tym razem stanął słupek. Uderzenia głową pomocnika „Jagi” siały zdecydowanie największy zamęt w szeregach lubinian, którzy mogą mówić o sporym szczęściu, że żadne z nich nie znalazło drogi do siatki.

Jedną z lepszych okazji zmarnował Przemysław Frankowski, który o dzisiejszym meczu powinien jak najszybciej zapomnieć. Polski skrzydłowy nie potrafił się dziś odnaleźć, notował sporo strat i zdecydowanie nie przypominał siebie z kilku poprzednich spotkań. Gdy już dostał szansę, by zamazać złe wrażenie, w sytuacji sam na sam z Hładunem dał się dogonić Alanowi Czerwińskiemu, który heroicznym wślizgiem wybił futbolówkę spod nóg Frankowskiego. Choć swoje okazje mieli jeszcze Bezjak czy Świderski, to wynik spotkania nie uległ już zmianie i tym samym podopieczni Ireneusza Mamrota nie wykorzystali swojej szansy, by oddalić się Legii.

Zagłębie blisko ósemki

W zupełnie odmiennych nastrojach opuszczali dziś murawę Mariusz Lewandowski oraz jego podopieczni. W przypadku ewentualnej straty punktów przez „Miedziowych” istniała bowiem szansa, że ostatnie siedem spotkań w tym sezonie rozegrać przyjdzie im z rywalami z dolnej części tabeli. Najprawdopodobniej tak się jednak nie stanie, ponieważ podopieczni trenera Lewandowskiego zagrali bardzo dobre spotkanie i pokonali na własnym boisku obecnego lidera ekstraklasy.

Napór gospodarzy widoczny był już od samego początku, jednak zabrakło konkretów. Nie najlepiej w spotkanie wszedł Filip Starzyński, który najpierw popisał się fatalnym pudłem, a chwilę później równie koszmarnie dośrodkował piłkę w pole karne. Z minuty na minutę zagrożenie ze strony Zagłębia było coraz większe, a i sam Starzyński grał na zdecydowanie większym luzie. Ważną rolę w dzisiejszym spotkaniu odegrał także Jakub Mares, który często schodził na skrzydła, cofał się i starał się wypracowywać sytuacje partnerom. Efekty tego obejrzeliśmy w 25. minucie, kiedy po strzale Czecha zza pola karnego piłkę na poprzeczkę sparował Pawełek, który jednak był już bezradny wobec dobitki dobrze ustawionego Starzyńskiego. Przy straconej bramce mocno zaspała obrona gości, która pozwoliła „Figo” spokojnie wbiec w pole karne i bez jakiejkolwiek presji umieścić futbolówkę w siatce.

https://twitter.com/HubertMichno/status/980806528247713794

Zdecydowanie warte odnotowanie są jeszcze dwie akcje drużyny z Lubina. Jedna z nich to przeszywające dwie linie podanie Filipa Jagiełły, po którym przed doskonałą okazją stanął Alan Czerwniński. Druga to znakomite podłączenie się Tosika i „rozklepanie” defensywy Jagiellonii do spółki z Maresem. Praca obu środkowych pomocników była dziś niezwykle istotna dla przebiegu całego spotkania. Zamieszanie w szeregach obronnych gości powodowały wejścia zarówno Tosika, jak i Kubickiego. Jeśli dodamy do tego poruszających się w podobnych okolicach Starzyńskiego i Jagiełłę, to otrzymujemy mieszankę wybuchową (przynajmniej na tyle wybuchową, by zrobić wyłom w linii obrony białostoczan).

Druga część to już bardzo poprawna postawa defensywy lubinian, którym niemal zupełnie udało się uniknąć błędów. W ostateczności między słupkami czuwał nieomylny dziś Dominik Hładun, który coraz pewniej czuje się w ekstraklasowej rzeczywistości. Dowiezione zwycięstwo stawia podopiecznych Mariusza Lewandowskiego w dość komfortowej sytuacji przed sobotnim meczem z Cracovią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze