Afera bełchatowska – jak w jeden wieczór spuścić klub z ligi?


Ubiegłoroczna jesień była w wykonaniu GKS-u Bełchatów znakomita. „Rycerze jesieni”, rewelacja sezonu. Na dodatek trafione transfery. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się posypało. Właśnie poznaliśmy różdżkę, śmierdzi od niej nieco alkoholem.


Udostępnij na Udostępnij na

Patryk Rachwał (z lewej) próbuje powstrzymać Semira Stilicia
Patryk Rachwał (z lewej) (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Dzisiejszy „Przegląd Sportowy” donosi o zdewastowanym samochodzie Patryka Rachwała. Kapitan bełchatowskiego klubu udał się na kurs do szkoły trenerów PZPN-u. Jak się pechowo okazało, w to samo miejsce pojechało trzech jego „kolegów”, którzy wyżyli się na jego samochodzie. Mowa o byłych już zawodnikach GKS-u, doświadczonych piłkarzach, którzy z jakiegoś powodu poskracali sobie nazwiska do jednej litery.

Skąd taka reakcja na widok przyjaciela z boiska? Rachwał miał rzekomo wsypać wspomnianą trójkę u trenera Kieresia. Zawodnicy nieco przesadzili z alkoholem przed spotkaniem o Puchar Polski z Piastem Gliwice. Nieco przesadzili to jednak za słabe określenie, po prostu upili się w trupa – inaczej nie otrzymaliby gigantycznych kar, a tak właśnie było. Bełchatów, jak wiadomo, dość niespodziewanie przegrał z rezerwowym składem Piasta aż 0:5. Był to mecz życia Dawida Janczyka – po tym występie wydawało się, że gwiazda mistrzostw świata U-20 wraca do poważnej piłki.

Co było dalej? Dalej rozpadło się życie w szatni. Ekipa imprezowa najwyraźniej uznała, że Rachwał to konfident, cała szatnia się podzieliła, drużyna zaczęła przegrywać wszystko, co się da. Kamil Kiereś przerażony tym, jak daleko posunęła się sytuacja, postanowił pożegnać się z klubem. Marek Zub także konfliktu nie zażegnał, efektem jest rozbiórka zespołu (i słusznie!) oraz nowa, pierwszoligowa rzeczywistość.

Po co w ogóle o tym pisać? Ano dlatego, że tyle się mówi ostatnio o pełnej profesjonalizacji u naszych piłkarzy. Świadomość diety, eliminowanie glutenu, pełne badania biochemiczne co kilka tygodni. Okazuje się, że jedno się nie zmienia. Dalej w naszej ekstraklasie do powiedzenia najwięcej mają chłopcy o mentalności wiejskiego pijaka. Jasne, wysoka kara mogła zaboleć, ale – do cholery – ile trzeba mieć w głowie, żeby nie dostrzec jej słuszności? Mamy po 30 lat, trzymamy szatnię w ryzach. Schlejmy się w trupa, pokażmy młodym, jak się powinno bawić! Brawo. Swoją drogą za tego typu występek powinien być zakaz udzielania licencji trenerskich – taki ktoś nie ma prawa dawać przykładu.

W klubie wiedzą, kto miał rację w konflikcie – Rachwał jest kapitanem młodej bandy ambitnych dzieciaków, najmłodszego zespołu w I lidze. Jakoś nie słychać teraz o żenujących występkach, kibice szanują drużynę – nawet jeśli nie wygrywa, widać w niej ducha walki. Szkoda, że wspomniana trójka ducha walki miała tylko w czasie rozbijania samochodu. Serce wielkiego fana ekstraklasy, co dzień walczącego wśród kumpli z opiniami, że to zaścianek, właśnie pękło. Po takich akcjach nasza liga nie ma nic na swoją obronę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze