Krychowiak – paryski czar prysł


Reprezentant Polski na wylocie z PSG

29 lipca 2017 Krychowiak – paryski czar prysł

Znamy całe mnóstwo takich historii. Bohater, który musi dokonać wyboru, popełnia błąd i ponosi tego konsekwencje. Upada, ale zdajemy sobie sprawę, że stało się tak tylko w jednym celu – żeby powrócił silniejszy, dojrzalszy, groźniejszy. Klasyczny comeback, jakich w kinie i literaturze pełno. Nie brakuje ich także w sporcie.


Udostępnij na Udostępnij na

3 lipca 2016 r., tuż po zakończeniu udanego dla reprezentacji Polski Euro 2016 rozgrywanego we Francji, dochodzi do transferu jednego z filarów biało-czerwonych oraz hiszpańskiej Sevilli. Grzegorz Krychowiak, bo o nim mowa, staje się bohaterem najdroższej w historii polskiego futbolu transakcji i przechodzi do dominującego od pięciu sezonów na francuskich boiskach PSG. Klub o ambicjach wykraczających daleko poza rodzime stadiony, chcący zwyciężać w europejskich pucharach, który od kilku już sezonów stara się pozyskiwać najlepszych piłkarzy na świecie. Przejście urodzonego w Gryficach środkowego pomocnika do klubu z Parku Książąt wydawało się naturalnym krokiem po świetnych występach w barwach Sevilli oraz reprezentacji. Dołączenie do tego potężnego projektu, jakim stało się PSG, było nobilitacją, zapowiadało, że Polak może stać się jednym z najlepszych defensywnych pomocników w Europie i na świecie. Zna dobrze Francję, to tu kształcił swoje piłkarskie umiejętności, do tego czas spędzony w La Liga i pojedynki z takimi piłkarzami jak CR7, Messi czy Neymar, z których wielokrotnie wychodził zwycięsko – to wszystko wskazywało na to, że „Krycha” szybko znajdzie stałe miejsce w drużynie ówczesnego mistrza Francji i długo go nie odda. Nie mogło być inaczej, tym bardziej, że wcześniej zrealizowany został jeszcze jeden transfer na linii PSG – Sevilla. Szejkowie zatrudnili bowiem Unaia Emery’ego na stanowisku trenera, człowieka, który z Krychowiaka zrobił zawodnika klasowego, który ściągał go do Hiszpanii i który mu ufał, stawiając na niego w niemal każdym meczu. Jak się później okazało – nic bardziej mylnego.

Duży klub, duże rozczarowanie

I tu zaczyna się najdziwniejsza część całej historii. No bo tak na chłopski rozum – gdyby „Krycha” nie miał tego zaufania od trenera w Sevilli, to nie pchałby się do Paryża. Z pewnością rok temu, tak samo zresztą jak i teraz, miał kilka opcji do wyboru dokąd odejść, a skoro padło na PSG, to wiedział, co robi. Wątpię, że w szczytowym momencie swojej kariery ktoś o charakterze Krychowiaka przeniósł się do innego klubu po to, żeby grzać ławkę albo co gorsza, siedzieć na trybunach. Wielu mówi o miłości Polaka do stolicy Francji, że czuje się tam doskonale wraz ze swoją dziewczyną (Francuzką, przypominam), że dobrze mu płacą i modnie się ubiera. I rozumiem, że jak już pokazała historia, Paryż wart jest mszy, ale chcę wierzyć, że nie jest tak w przypadku naszego reprezentanta. Umówmy się – w Mediolanie czy Madrycie mógłby żyć równie modnie, jak w Paryżu, a może nie straciłby tak wiele sportowo.

Nasuwa się masa pytań, na które nie wiadomo, czy kiedykolwiek uzyskamy odpowiedzi – co stało się między Krychowiakiem a Emerym, że w ciągu zaledwie kilku tygodni tak bardzo uległy zmianie ich stosunki? Co zadziało się w trenerskiej głowie, że nagle jego podstawowy żołnierz został najpierw odesłany do rezerw, by na koniec na dobre wywalić go z oddziału? Jaki wpływ na to miała sytuacja wewnątrz zespołu, o której mówiły plotki przemycone z szatni, jakoby koledzy nie cenili Polaka? I przede wszystkim, jak sobie z tym radzi sam zainteresowany, bo z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja, w której możesz spokojnie podnosić swoje umiejętności i pracować. Nawet dla profesjonalisty, bo pamiętajmy, że na pierwszym miejscu to zawsze tylko człowiek.

Jedno jest pewne – czas Krychowiaka w Paryżu dobiega końca. Mimo jego zapowiedzi, że będzie jeszcze walczył o miejsce w składzie, Emery w dobitny sposób odebrał mu wszelką nadzieję. Szkoda jedynie, że Grzesiek nie dostał tak naprawdę szansy na przekonanie do siebie i wkomponowanie w zespół. To chyba boli najbardziej, bo gdyby dostał taką możliwość, pewnie by sobie poradził, a nawet jeśli oblałby test, to wiedziałby przynajmniej, dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Odejść musi – teraz pytanie dokąd? Zainteresowanych, jak już wspomniałem, nie brakuje.

Quo vadis Grzegorz

Najczęściej przewijający się w spekulacjach kierunek to Włochy. Pierwsza zainteresowanie zakontraktowaniem Polaka wykazywać miała AS Roma, a to za sprawą osoby nowego dyrektora sportowego, Monchiego, który ściągał Krychowiaka do Sevilli, i nie ukrywa, że bardzo ceni jego umiejętności. Następny w kolejce stanął Inter, który liczył na wymianę Krychowiaka za Kondogbię, zaraz potem można było przeczytać, że również odbudowujący się AC Milan widziałby w Polaku poważne wzmocnienie. Również Juventus dołączył do tego grona i to o tym ostatnim kierunku mówi się ostatnio coraz częściej, zwłaszcza po przejściu do Turynu bliskiego przyjaciela Krychowiaka, Wojtka Szczęsnego. Jak dotąd z żadnej strony nie pojawiły się konkretne oferty, ale wydaje się, że włoska Serie A byłaby dobrym miejscem dla piłkarza o charakterystyce „Krychy” – silnego, nieustępliwego i wytrzymałego defensywnego pomocnika, którego zadaniem jest przede wszystkim destrukcja. Być może Milan byłby najlepszą opcją? Zdaje się, że tam mógłby najczęściej dostawać szansę, będąc częścią zupełnie nowej drużyny, jaka jest przygotowywana na nadchodzący sezon. Mediolańczycy dysponują również odpowiednim budżetem, co nie jest bez znaczenia – PSG chce pozbyć się Krychowiaka, ale nie oddadzą go za darmo, a Milan pokazuje w tym okienku, że są gotowi płacić spore sumy za piłkarzy, na których im zależy.

Kolejnym, dość oczywistym kierunkiem jest powrót do Hiszpanii. Nie zdążyli tam jeszcze zapomnieć o Polaku, który wybrany był przecież do 11 ostatniego swojego sezonu w La Liga. Znają go i on zna ligę, nie byłoby dużego problemu z szybką aklimatyzacją, a chętnych także nie brakuje. A wśród nich oczywiście Sevilla, która chętnie wyciągnęłaby pomocną dłoń do swojego byłego zawodnika, tylko że raczej nie zdecydowaliby się zapłacić kwoty, jaką żąda klub z Paryża. Prawdopodobnie w grę wchodziłoby wypożyczenie, ale lepszy rydz niż nic. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że o kartę Polaka zawalczą także Valencia oraz Atletico Madryt. Zwłaszcza ten ostatni kierunek wydaje się kuszący – drużyna, która jako jedyna jest w stanie powalczyć z Realem i „Barcą” w lidze i która w ciągu ostatnich kilku sezonów dwukrotnie dochodziła do finału Ligi Mistrzów. Poza tym wydaje się, że charakterologicznie polski pomocnik pasuje do zespołu Diego Simeone lubiącego twardych zawodników, nieodstawiających nogi i walczących do końca. Czy temat istnieje? Nie wiadomo, są to tylko niepotwierdzone plotki.

Potwierdzono natomiast w ostatnich dniach, że londyńska Chelsea pytała o Krychowiaka. Jednak w obliczu zakontraktowania Bakayoko z AS Monaco wydaje się, że nie zobaczymy Polaka na Stamford Bridge, a przynajmniej nie w tym sezonie. Tak samo doniesienia o zainteresowaniu niemieckich drużyn, mimo że może i prawdziwe, raczej nie rokują, że będziemy świadkami pojedynków Krychowiaka z Lewandowskim. Wolfsburg, Schalke czy Leverkusen nie wydają się atrakcyjnymi opcjami, mogą być traktowane raczej jako ostateczność.

I na sam koniec należy wspomnieć o Galatasaray, które według mediów również włączyło się do grona chętnych na Polaka. Od razu wykluczono transfer, proponując jedynie wypożyczenie zawodnika. Turecka liga, mimo rosnącego poziomu, to wciąż jednak mało interesujący kierunek, zwłaszcza biorąc pod uwagę chęć rywalizacji w europejskich pucharach.

Jak widać, opcji jest wiele, konkretnych ofert jednak wciąż brak, a czas działa na niekorzyść Krychowiaka, który od marca nie zagrał żadnego spotkania, nie licząc jednej połowy w meczu reprezentacji z Rumunią 10 czerwca. Miejmy nadzieję, że sytuacja wkrótce się wyjaśni, wszystko ułoży się po myśli naszego rodaka i powróci on jak każdy superbohater – silniejszy i gotowy na nowe wyzwania.

Komentarze
Katarzyna Caryca (gość) - 7 lat temu

Gdzie miał walczyć i jak o skład przebierają nogami i rękami na lawce

Odpowiedz
Fanny (gość) - 7 lat temu

Oby jak najszybciej znalazł jakiś klub i grał, to był filar reprezentacji...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze