Najmłodszym aktorem piątkowego spektaklu na Arenie Kielc był 19-letni pomocnik gości, Ariel Borysiuk. Dzielnie walczył w środku pola z zawodnikami Korony, a po ostatnim gwizdku podzielił się ze swoimi spostrzeżeniami na temat spotkania.
Udzieliliście Koronie srogiej lekcji i to na jej własnym stadionie…
Udało nam się wywieźć bardzo zadowalające zwycięstwo trzema bramkami. Pokazaliśmy wszystkim, że potrafimy grać w piłkę. W tym meczu było to widać. Po nie najlepszym początku sezonu wszyscy nas lekceważą, do każdego meczu przystępujemy wręcz z pozycji outsidera, co nam bardzo odpowiada. Zawodnicy Korony buńczucznie wypowiadali się przed tym spotkaniem na nasz temat, także dostali zasłużoną lekcję pokory.
Czyli to koniec kryzysu w Legii?
Dopiero wracamy na właściwy tor, to było nasze drugie zwycięstwo. Przed nami dwa mecze u siebie, dalej chcemy kontynuować tę passę i piąć się w górę tabeli.
Czy uważasz, że ten mecz ustawiła czerwona kartka dla bramkarza rywala w pierwszej połowie?
Zgadza się, ale przewinienie było ewidentne. Myślę, że nie ma co do tego żadnych kontrowersji. Mieliśmy przewagę zawodnika, przez co swobodniej poruszaliśmy się po boisku i kontrolowaliśmy przebieg spotkania do ostatniego gwizdka.
Nie było faulu na Radovicu i nie słuszny karny oraz
kartka dla Małkowskiego błąd byłego piłkarza
Legii sędziego Mikulskiego