Odkąd rosyjski skrzydłowy pojawił się na Stamford Bridge, nie potrafi wywalczyć sobie miejsca w wyjściowej jedenastce. Jeśli nie uda mu się to do końca obecnego sezonu, zacznie myśleć o zmianie klubu.
Gdy w lecie 2009 roku Jurij Żyrkow przybywał do Chelsea z CSKA Moskwa za 18 milionów euro, stał się on pierwszym poważnym wzmocnieniem dokonanym przez Ancelottiego. Od tamtej pory nie udało mu się jednak zdobyć zaufania menedżera i na boisku pojawia się głównie w charakterze zmiennika.
Zaledwie kilkanaście dni temu 27-letni Rosjanin wrócił do gry po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją ścięgna Achillesa. Nic jednak nie wskazuje na to, aby jego dotychczasowa sytuacja uległa jakiejkolwiek poprawie.
– Aktualnie moim pierwszorzędnym celem jest wywalczenie miejsca w wyjściowej jedenastce Chelsea. Jeśli mi się to uda, wszystkie inne problemy rozwiążą się same. Jeśli jednak nie zdobędę zaufania szkoleniowca do końca sezonu, będę zmuszony do poszukania innego wyjścia z tej sytuacji – powiedział Żyrkow.