Styczniowe okno transferowe w wykonaniu polskich drużyn nie jest raczej widowiskowe. Od kilku już lat utrzymuje się trend, który każe właścicielom przyglądać się piłkarzom tanim, bez klubu albo takim, którym niedługo kończy się kontrakt. Spowodowane jest to oczywiste sytuacją finansową (czytaj: brakiem finansów), stawianiem horrendalnych żądań za piłkarzy ekstraklasowych oraz przede wszystkim – brakiem wartościowych graczy na naszym rynku. Polską ligę opuszczają natomiast zawodnicy, którzy byli jej gwiazdami albo na jej tle zdecydowanie się wyróżniali.
Ostatnie doniesienia transferowe z naszego podwórka dotyczą odejścia z Legii Rafała Wolskiego. Utalentowany 20-latek poleciał właśnie na badania medyczne do Florencji i już niedługo jego najbliższa przyszłość całkowicie się wyjaśni. „Wolak” z powodu kontuzji nie grał w piłkę przez ponad pół roku, jednak nie zniechęciło to włodarzy Fiorentiny do wyłożenia niespełna trzech milionów euro za kreatywnego pomocnika. Transakcja ta będzie niewątpliwe pozytywna zarówno dla Legii, jak i samego piłkarza. Klub, który i tak znakomicie radzi sobie w lidze bez Wolskiego, zarobi „trochę” grosza, a sam zawodnik przeniesie się do zupełnie innego piłkarskiego świata.
Wcześniejsze tygodnie przyniosły nam informacje o odejściu z polskich klubów innych wartościowych piłkarzy. Abdou Razack Traore, który niewątpliwe był jedną z jaśniejszych gwiazd T-Mobile Ekstraklasy nie przyjął warunków kontraktowych proponowanych przez Lechię i zasilił turecki Gazientepspor. Z kolei inny zawodnik błyszczący niegdyś na boiskach polskiej ligi – Maor Melikson – zniechęcony sytuacją w Wiśle oraz ogólnym marazmem własnej formy postanowił przenieść się do przedstawiciela Ligue 1 z Valenciennes. Tam spróbuje się odbudować. Odszedł również Cani, Piech i Milik. Niewątpliwe były to postacie mniej lub bardziej ważne dla naszych rozgrywek, ale wprowadzające koloryt oraz całkiem niezłe umiejętności czysto piłkarskie (i nie tylko).
Co to znaczy dla polskiej ligi? Według mojej skromnej osoby – nic. Słyszy się wiele opinii, że poziom, i tak słabych już rozgrywek (51. na świecie w rankingu IFFHS!), obniży się jeszcze bardziej. Nie wydaje mi się. Od lat obserwuję zmagania w naszej rodzimej ekstraklasie i z całą pewnością mogę stwierdzić, że w miejscu starych gwiazdek pojawią się nowe. Życie nie znosi pustki. Młodzi piłkarze pchają się drzwiami i oknami, żeby zaistnieć i zostać zauważonymi. Najlepszym przykładem są ostatnie posunięcia kadrowe na linii Legia – Lech.
Prezesi polskich klubów w końcu zorientowali się, że inwestowanie w wychowanków się opłaca. Przodują w tym głownie wspomniane już wcześniej Legia i Lech, których młodzi – wyszkoleni przez klub – piłkarze coraz śmielej pukają do pierwszego składu, a nawet ogrywają w nim kluczowe role. Duet Furman – Łukasik już w rundzie jesiennej bardzo dobrze się prezentował, co zaowocowało powołaniem na grudniowe i lutowe sparingi reprezentacji. Trener Urban będzie ciężko pracować, by odbudować formę Żyry i Kucharczyka, którzy również mają spory potencjał. Osobiście jestem zwolennikiem talentu Michał Efira. 20-letni napastnik we wczorajszym meczu towarzyskim z FC Aarau strzelił dwie piękne bramki. Nie widzieliście? Musicie koniecznie obejrzeć skrót z tego spotkania. Na temat młodego napastnika bardzo dobre zdanie ma jego były kolega z Legii – Ariel Borysiuk – który porównuje Efira do „Pippo” Inzaghiego. Niech młodzian pokaże tylko 20% umiejętności słynnego Włocha, a będzie znakomicie. Mam nadzieję, że szkoleniowiec Legii da szansę zdolnemu napastnikowi już w nadchodzącej rundzie.
Kolejnym piłkarzem, który mógłby wypełnić lukę po dotychczasowych „gwiazdach” TME, jest Karol Linetty. Nie wiadomo jeszcze, jakie barwy będzie reprezentował (Lecha czy Legii), ale chłopak ma papiery na granie. Niespełna 18-letni pomocnik, który na koncie ma już brązowy medal mistrzostw Europy U-17 z 2012 roku, zdążył zadebiutować w ekstraklasie i zaprezentował się z jak najlepszej strony. Nic dziwnego, że Jan Urban chętnie widziałby go w swoim zespole. W innych drużynach są następni młodzi – zdolni aspirujący do miana gwiazd – Stępiński z Widzewa, Nowak z Górnika czy Adamek z Podbeskidzia (ponoć są z nim jakieś problemy wychowawcze i nie wiadomo, czy dalej będzie występować w Bielsku-Białej).
Dobrze w kwestii wychowanków zaczyna wyglądać również Zagłębie Lubin, które lekko zmieniło swoją politykę transferową i zamierza bardziej postawić na własne produkty. Wspomnieć też należy tu Widzew Łódź. Klub z miasta czterech kultur testuje na potęgę piłkarzy z różnych zakątków – niekoniecznie – piłkarskiego świata, za co jest traktowany nieco z przymrużeniem oka, ale potrafił wyłowić Okachiego czy Aleksa – graczy całkiem przyzwoitych.
Tak więc z utęsknieniem czekam na wznowienie rozgrywek zarówno ekstraklasy, jak i I ligi. Bo z naszymi rodzimymi rozgrywkami piłkarskimi jest jak z młodszym bratem – ogólnie rzecz biorąc, niesamowicie cię wkurza, ale dałbyś się za niego pokroić. I ja właśnie mam taki stosunek do polskiej ligi. Jeszcze tylko miesiąc. Nic tylko czekać.