Kilka godzin temu do mediów dotarła oficjalna wiadomość, mówiąca o powrocie do kraju graczy reprezentacji Togo. Według doniesień Kicker.de znamy już osoby, które utraciły życie, bądź odniosły obrażenia podczas bestialskiego napadu.
Assimiou Touré to talent Bayeru Leverkusen, który razem z kadrą miał pojawić się podczas Pucharu Narodów Afryki 2010 w Angoli. Niestety występ Togijczyków nie dojdzie do skutku. Władze federacji podjęły decyzję o powrocie drużyny do kraju. Sam zawodnik był jedną z osób, które były tego dnia w autokarze zespołu. Jak opisuje rzecznik prasowy „Aptekarzy”, Dirk Mesch, młodemu graczowi nic groźnego się nie stało.
– Touré na szczęście nie ucierpiał. Jest zdrowy i jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Jednak czy wróci do Leverkusen, to pozostawiamy jemu. Uszanujemy każdą decyzję – stwierdził rzecznik prasowy.
Wiadomo jednak, że w wypadku są dwie ofiary śmiertelne. Członek Afrykańskiego Związku Piłki Nożnej (CAF) wyjaśnił w sobotę w Cabinda, że oprócz kierowcy chodzi jeszcze o asystenta selekcjonera i rzecznika prasowego reprezentacji. Oznacza to zatem, że informacja o śmierci tylko i wyłącznie osoby prowadzącej autokar, jest fałszywa.
– Jesteśmy zdruzgotani tym, że mógł zginąć nasz kolega z drużyny. Martwi mnie również fakt, że to właśnie na Czarnym Lądzie odbędzie się mundial – powiedział z niepokojem zawodnik Bayeru Leverkusen, Simon Rolfes.