Na dzisiejszej konferencji prasowej rozlosowano pary półfinałowe turnieju Polish Masters. Śląsk Wrocław zagra z Benficą, a Athletic Bilbao zmierzy się z PSV Eindhoven.
Na konferencji obecni byli przedstawiciele wszystkich czterech drużyn. Pojawili się trzej pierwsi trenerzy – Dick Advocaat z PSV, Jorge Jesus z Benfiki i Orest Lenczyk ze Śląska, natomiast Athletic reprezentował drugi trener Claudio Vivas. Oprócz nich przed dziennikarzami zasiedli Mark van Bommel i Przemysław Tytoń (PSV), Carlos Gurpegi (kapitan Athleticu) i Sebastian Mila.

Na początek Dick Advocaat przywołał miłe wspomnienia ze Stadionu Miejskiego, na którym nie tak dawno brał udział w meczu jako selekcjoner reprezentacji Rosji. – Znam ten stadion, bo wygrałem tu z Czechami jako trener reprezentacji Rosji, więc miło wrócić po tak krótkiej przerwie na ten piękny obiekt – powiedział. Trochę gorzej stadion wrocławski wspomina Przemysław Tytoń, który bronił tutaj w przegranym przez Polskę meczu na Euro z Czechami. – Mam nadzieję, że tym razem wygram, a kibice zobaczą wspaniałe widowisko. Turniej jest bardzo mocno obsadzony, a gra z takimi przeciwnikami to sama przyjemność.
Orest Lenczyk nie chciał zdradzić, jaki skład wystawi na weekendowe mecze i czy będzie oszczędzał zawodników. Spytany o to, czy postawi na podstawowych graczy, odpowiedział dyplomatycznie: – Najsilniejszy skład to taki, który na końcu wygrywa. Trener wrocławian, mimo zwycięstwa 2:0 z Buducnostem, nie jest jeszcze wcale pewny awansu do trzeciej rundy. – Najpierw musimy skonsumować Podogoricę. Nie można skreślać naszych rywali, bo dla nich to będzie prawdopodobnie ostatnia szansa na wygranie z nami. Mam złe wspomnienia sprzed 35 lat, kiedy Wisła grała z Malmo i też po pierwszym spotkaniu niby łatwo wygranym 2:1 miała awansować, a odpadła. Lenczyk stwierdził też, że turniej Polish Masters jest dla Śląska bardzo ważny – Gra [Śląsk – przyp. red.] o miejsce w polskich mediach i o to, żeby udowodnić, że jest prawdziwym mistrzem Polski.
Oczywiście padły też pytania o potencjalnych rywali w trzeciej rundzie. – Obie drużyny na pewno są w naszym zasięgu. Nabraliśmy jednak pokory do losowań, bo pamiętamy jeszcze mecz z Rapidem Bukareszt, który także miał być drużyną do ogrania. A podczas turnieju postaramy się promować naszą markę nie tylko w Polsce, ale też w Europie – powiedział Sebastian Mila. Jego trener dodał za to: – Polakom ze Szwedami nigdy nie grało się łatwo. Szwedzka liga jest silna, a to, jak wielu zawodników eksportuje się do Anglii, o czymś świadczy. W Szwecji na pewno też się cieszą z tego losowania.
A jeśli chodzi o dużo bliższą przyszłość i jutrzejszego rywala? – Możecie państwo to napisać – to Benfica jest faworytem tego spotkania. Wracają wspomnienia, bo będąc trenerem Ruchu Chorzów, już grałem z Benficą. Wtedy w Chorzowie padł remis 0:0 i chciałbym ten wynik powtórzyć, a o awansie do finału niech zdecydują rzuty karne.
Lepiej jakby inna drużyna reprezentowała nas w tym
turnieju wiadomo że Śląsk gra w el do ligi
Mistrzów i nie wystawi najsilniejszego składu
lepiej jakby ten turniej miałby się odbyć w
Gdansku i reprezentować na by miała Lechia