Stal zajmuje obecnie ostatnie – 16. – miejsce w tabeli i wraz z Podbeskidziem stanowi najpoważniejszego kandydata do spadku. W ostatnich pięciu spotkaniach zespół z Mielca zdobył pięć punktów. Dla porównania w tym samym odstępie czasu jego rywal w walce o utrzymanie uzbierał sześć oczek. Pomimo tego, że wyniki nie były tragiczne, to i tak doszło do zmiany na stanowisku trenerskim. Leszka Ojrzyńskiego zastąpił Włodzimierza Gąsior. Wywołało to niemałą burzę, więc my przyjrzymy się jaką zmianę w grze przyniosło.
Atmosfera w Mielcu odbiega od najlepszych. Nie dość, że na cztery kolejki przed końcem sezonu Stal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, to trenerzy zmieniają się tam częściej niż w jakimkolwiek innym klubie. Ostatnio pracę stracił Leszek Ojrzyński, bo, jak argumentował na antenie Weszło.fm prezes Klimek, „trener nie przynosił szczęścia”. Zastąpiono go więc takim, który miał je przynosić, a tu również tego szczęścia jak na lekarstwo. Niemniej jednak my przyjrzymy się, jak ta zmiana podziałała na grę zespołu. Co się zmieniło w pomyśle taktycznym? Co nowego wprowadził trener Gąsior?
Szanse na mistrzostwo: ⚽️🧮🧐
Legia 99,2%
Pogoń 0,74%
Raków 0,06%Ryzyko spadku:
Stal 57,75%
Podbeskidzie 41,93%
Wisła Płock 0,27%
Cracovia 0,05%— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) April 21, 2021
Jak piłkarze Stali we mgle
44 stracone bramki przez zespół Stali Mielec to drugi najgorszy wynik w lidze. Jednak fakt o tym, że jej defensywa nie jest tą najgorszą w ekstraklasie, może zawdzięczać wyłączenie rywalom z Bielska-Białej. I tak jak na Śląsku zimą popracowano nad tym aspektem, to w Mielcu nie widać, żadnych różnic względem jesieni a wiosny. Defensorzy drużyny z Podkarpacia popełniają masę prostych błędów w prozaicznych sytuacjach. Szczególnie rzucają się w oczy mankamenty w ustawieniu. Widać, że w formacji obronnej brakuje doświadczonego zawodnika, który pokierowałby kolegami. Brak piłkarza, który by podpowiedział, kiedy linia obrony powinna się cofnąć, a kiedy wyjść wyżej, który ustawiłby kolegów, skutkuje stratą tak wielu bramek. Jednym z nielicznych atutów „Biało-niebieskich” jest bramkarz. Rafał Strączek mimo młodego wieku daje pewność w bramce i nieraz ratuje zespół przed utratą gola.
Każdy popełnia błędy
Stal Mielec ma problemy w formacji defensywnej. Braki w obronie zespołu najlepiej przedstawić na obrazkach. Wybraliśmy więc kilka akcji, które były zagrożeniem dla bramki strzeżonej przez golkipera mielczan. Na obrazkach pokażemy błędy w defensywie, jakie popełniał zarówno zespół Leszka Ojrzyńskiego, jak i Włodzimierza Gąsiora, i je omówimy.
Jako pierwszą sytuację wybraliśmy akcję bramową na 0:2 w meczu Stali Mielec z Zagłębiem Lubin. Akcja ta rozpoczęła się dość prozaicznie, od rzutu z autu wykonywanego przez gości. Ale została rozegrana na tyle dobrze, że dwoma podaniami zespół w pomarańczowych strojach zdołał strzelić bramkę. To, na co trzeba zwrócić uwagę w tej sytuacji, to fakt, jak ustawiona została obrona Stali. Oprócz tego, że linia defensywy połamana jest w kompletnie niezrozumiały sposób, to w dodatku podświetlony na pomarańczowo zawodnik został całkowicie pozbawiony opieki. Trudno zrozumieć położenie na boisku dwóch środkowych obrońców, którzy powinni być w tym miejscu, gdzie napastnik, a obaj stoją blisko prawej strony boiska. Przez złe ustawienie linii obrony Filip Starzyński jednym podaniem bez przyjęcia piłki był w stanie uruchomić Patryka Szysza, a Zagłębie pozbawiło „Biało-niebieskich” marzeń o wygranej w tym meczu. Gdyby nie ta sytuacja, to piłkarze trenera Gąsiora mogliby jeszcze powalczyć nawet o pełną pulę.
Nie lepiej, jeśli chodzi o defensywę, było w ostatnim meczu pod wodzą trenera Ojrzyńskiego. W tym przypadku co prawda bramka nie padła, ale sytuacja była niebezpieczna. Gdyby Łukasz Trałka lepiej przyjął piłkę, mógłby paść gol. To, co widać na pierwszy rzut oka, to całkowicie pusta strefa w lewym sektorze pola karnego Stali. Właśnie w to puste pole wbiegał kompletnie odpuszczony piłkarz Warty. Wydaje się, że błąd w tej sytuacji popełnił Mateusz Matras, który nie przesunął się w głąb pola karnego. Na naganę zasługuje również zostawienie piłkarza gospodarzy przez zaznaczonego na pomarańczowo Prokicia. Serb zamiast podążyć za swoim przeciwnikiem, stanął na 30. metrze od własnej bramki. Takie błędy w ustawieniu miały miejsce zarówno za trenera Skrzypczaka, Ojrzyńskiego, jak i Gąsiora.
W ofensywie podobnie
Stal Mielec atakuje głównie z kontrataków, bardzo trudno doszukać się w jej grze próby ataku pozycyjnego. W ostatnim meczu z Jagiellonią zawodnicy z Mielca po dwóch szybkich kontratakach stworzyli dwie bardzo groźne sytuacje, a po jednej z nich zdobyli bramkę. Podopieczni Włodzimierza Gąsiora trzema podaniami przenieśli się spod 20. metra od własnej bramki pod pole karne gospodarzy. Po dobrym wrzucie z autu Forsell przytomnie rozegrał piłkę do Getningera, a ten uruchomił Dadoka. I w taki prosty sposób Stal zdobyła bramkę na 3:3, za co należą się jej pochwały. Ale nie byłoby tej bramki, gdyby nie mądre, przytomne przeniesienie piłki na drugą stronę boiska. Zamiast „pchać się” lewą stroną, Forsell przeniósł grę do pustej strefy.
Podobnie jak obecnie Stal grała za trenera Leszka Ojrzyńskiego, tak w podobny sposób piłkarze rozgrywali akcje. Były to raczej szybkie, długie podania niż krótkie kombinacyjne akcje. W wyróżnionej na powyższym obrazku sytuacji na pochwały zasługuje ruch, jaki wykonał zawodnik z Mielca. Samym poruszeniem się do przodu spowodował, że kolega z drużyny wiedział, gdzie zagrać piłkę. W tej akcji wszystko zostało wykonane dobrze, ale zabrakło tego, z czym od początku sezonu boryka się Stal Mielec – wykończenie. Niemniej jednak za takie sytuacje można choć minimalnie pochwalić drużynę z Podkarpacia.
Ojrzyński vs Gąsior – co się zmieniło?
Szczerze mówiąc, praktycznie nic. Ale trudno też oczekiwać, że po dwóch tygodniach zespół Stali Mielec będzie całkowicie inną drużyną. Takie rzeczy w futbolu nie mają miejsca. Na to, aby wprowadzić swój styl, swój pomysł, potrzeba czasu. Jedyny aspektem, który minimalnie uległ zmianie, to fakt, że Stal Mielec pod wodzą trenera Gąsiora gra trochę więcej piłką po ziemi, ale różnica jest naprawdę niewielka. Nam pozostaje jednak wierzyć, że „Biało-niebiescy” poprawią grę (szczególnie w defensywie), a emocji w dolnych rejonach nie powinno zabraknąć. Pytanie tylko, czy trenerowi Gąsiorowi wystarczy czasu?
TSP zdobyło jednak 6 pkt w ostatnich 5 meczach
Racja. Tekst powstał przed wygraną "Górali" - już zmienione ?