Zimowe okienko transferowe: Polacy przed zmianą klubów


Kilku polskich zawodników zimą na pewno zmieni otoczenie

29 grudnia 2022 Zimowe okienko transferowe: Polacy przed zmianą klubów
www.footballleagueworld.co.uk

Mundial już za nami, a to oznacza, że coraz więcej lig wraca do gry. Przed nami także już za chwilę zimowe okienko transferowe, które przyniesie wiele zmian klubów. Nas standardowo najbardziej interesuje los polskich piłkarzy, a już od jakiegoś czasu na temat niektórych pojawia się coraz więcej doniesień. Możemy się spodziewać kilku ciekawych polskich transferów, ale także należy mieć na uwadze tych, którzy nad zmianą swojego klubu muszą myśleć ze względu na brak perspektyw na rundę wiosenną.


Udostępnij na Udostępnij na

Rozchwytywany Żurkowski – do jakiego klubu trafi?

Latem spodziewaliśmy się tego, że Szymon Żurkowski długo nie posiedzi w Fiorentinie. Oczywiście z uwagi na fakt, że nie miał tam zbytnio szans na regularną grę. Wszystko jednak toczyło się bardzo ślamazarnie i dopiero w końcówce okienka zaczęły się pojawiać jakiekolwiek konkrety w kontekście odejścia z klubu. Najbardziej grany był powrót do Empoli, ale trudne rozmowy między klubami nie znalazły pozytywnego zakończenia i reprezentant Polski musiał zostać we Florencji. Cała ta sytuacja niezbyt podobała się Vincenzo Italiano, gdyż Żurkowski kompletnie nie widniał w jego planach. Styl jego gry nie był taki, jakiego oczekiwał trener Fiorentiny.

Runda jesienna zdecydowanie potwierdziła te doniesienia:
– 30 minut w Serie A,
– 48 minut w Lidze Konferencji.

To jest cały dorobek Szymona Żurkowskiego w Fiorentinie. Jedynym jakimkolwiek ratunkiem na łapanie większej liczby minut była reprezentacja. Tam 25-latek łącznie rozegrał 325 minut i bardzo niespodziewanie zapracował na powołanie na mundial w Katarze. No może nie aż tak bardzo niespodziewanie, zważywszy na to, jaką opinię ma o nim już były selekcjoner. Fakt był jednak taki, że nie było wielu podstaw do tego, by zabierać zawodnika kompletnie odstawionego w piłce ligowej.

Na co możemy liczyć zimą w kontekście Żurkowskiego? Zainteresowanie jego usługami jest olbrzymie. Kilka tygodni temu wydawać się mogło, że jego nowym klubem zostanie Sampdoria. Ten temat potem ucichł i na ten moment nie wraca. Sam zawodnik bardzo chciałby wrócić do Empoli, gdzie czuł się najlepiej. W tym momencie jednak bardzo grany jest temat ewentualnych przenosin do Salernitany.

Ze strony klubu „Bordowych” jest spora determinacja, by sprowadzić Polaka do siebie, ale nadal trzeba czekać na większe konkrety. W tle pojawia się jeszcze Bolonia, Spezia i nadal Empoli, które jednak zdaniem włoskich mediów wciąż jest daleko od konkretów.

Kolejny Polak w MLS?

Bardzo prawdopodobne jest to, że Mateusz Klich zakończy swoją bardzo dobrą przygodę z Leeds United. Brak regularnej gry zmusił go do tego, by zacząć rozważać zmianę otoczenia. Taki zawodnik problemów ze znalezieniem dobrego klubu mieć nie powinien i w ostatnim czasie pojawiły się już dwa konkrety. Pierwszym był belgijski Royal Antwerp FC, a drugim D.C. United. To właśnie drużyna z Major League Soccer zdaniem wielu mediów jest bardzo blisko zakontraktowania 32-letniego pomocnika i podobno sama finalizacja jest już kwestią czasu.

Jak to jednak w piłce nożnej często bywa, nadal niczego nie można być pewnym. Trochę zamieszania w całej sprawie Klicha pojawiło się kilka dni temu, gdy do głosu doszedł trener Leeds Jessie Marsch, który wyraził chęć dalszej współpracy. Z jego ust padło sporo pochlebnych słów na temat Polaka, ale także i zrozumienie, że chce on odejść tam, gdzie będzie więcej grał.

– Mateusz Klich to jedna z moich ulubionych osobowości spośród graczy, których kiedykolwiek trenowałem. Nie wiem, czy to już czas na jego odejście. Wiem, że nie zawsze zaczynał od początku, często jednak wchodził z ławki. Odkąd jestem trenerem Leeds, Mateusz wystąpił w 25 z 28 meczów. Wiem, że chciałby grać więcej, rozumiem jego podejście.

Trudno jednak spodziewać się pozostania Klicha w Leeds. Na pewno jeszcze przydałby się nam taki zawodnik w reprezentacji, gdyby grał regularnie w klubie.

Ucieczka z Berlina

Zima przyniesie nam uwolnienie się Tymoteusza Puchacza od Unionu Berlin. Być może już na stałe. Pozostanie lewego obrońcy latem w niemieckiej drużynie kompletnie nie wyszło mu na dobre. Tego jednak można się było spodziewać, nawet mimo tego, że „Żelaźni” grali na kilku frontach. Owszem, nie można powiedzieć, że były zawodnik Lecha Poznań nie grywał kompletnie nic w rundzie jesiennej. Najwięcej mówiło się o nim w październiku, gdy dostał szansę w Pucharze Niemiec i… odpłacił się zdobytą bramką.

Później jeszcze doczekał się debiutu w Bundeslidze i to w sumie byłoby na tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Na szczęście Puchacz już za chwilę będzie walczył o swoje w nowym otoczeniu. 23-latek zostanie wypożyczony do Panathinaikosu Ateny, lidera greckiej Superligi. Umowa będzie zawierać klauzulę wykupu, a to powoduje, że powrót do Berlina może się już nie wydarzyć. Tymoteuszowi nie będzie tam na starcie łatwo o pierwszy skład, aczkolwiek wydaje się, że czeka go tam lepszy czas, niż miało to miejsce w klubie z Bundesligi.

Z Sampdorii do Napoli

Swój transfer praktycznie dograny ma także Bartosz Bereszyński. Jeden z najjaśniejszych punktów naszej reprezentacji na mundialu w Katarze przykuł uwagę kilku dobrych drużyn i kwestią czasu było jego odejście z Sampdorii. Nie będą to jednak przenosiny do AS Roma, z którą doświadczony zawodnik był łączony chyba w każdym ostatnim okienku transferowym. Ku zaskoczeniu na pewno niejednego kibica prawy obrońca zasili szeregi SSC Napoli, obecnego lidera Serie A.

Bereszyński przechodzi do bardzo mocnego klubu, gdzie z góry będzie mu przypisana rola zmiennika dla Giovanniego Di Lorenzo. Nie będzie miał także co liczyć na otrzymywanie szans na lewej obronie, gdzie przed nim w hierarchii będą Mathias Olivera i Mario Rui. Trzeba jednak zrozumieć taki ruch naszego zawodnika. Rzadko zgłasza się taka marka, a dodatkowo nadal można pozostać w lidze znanej od podszewki. Oby jednak jakieś minuty wiosną wpadły.

Niepewna sytuacja Fili

Cały czas olbrzymie problemy z tym, by zaistnieć w Strasbourgu, ma Karol Fila. Pierwszy sezon w drużynie z Ligue 1 przynosił co prawda co jakiś czas jakieś minuty, ale z szesnastu występów tylko siedmiokrotnie były zawodnik Lechii przebywał na boisku dłużej niż przez 30 minut. Połowa z tego dorobku miała miejsce w pierwszych kolejkach. Na domiar złego, w trwającym sezonie szybko złapana kontuzja wykluczyła Filę na dłuższy czas z treningów i cała runda jesienna mogła zostać spisana na straty.

Nadzieja na zmianę klubu pojawiła się w przerwie spowodowanej mundialem. Wtedy prawy obrońca dostał swoje szanse w dwóch sparingach przed powrotem ligi. Co więcej, dwukrotnie wychodził w podstawowym składzie i można było mieć nadzieję na to, że jego pozycja w drużynie uległa poprawie. Gdy jednak wróciły rozgrywki ligowe, wróciły także złe informacje. Karol Fila znalazł się w szerokiej kadrze na mecz z PSG, ale finalnie w kadrze meczowej miejsca dla niego zabrakło. Dosyć szybko pojawił się zatem kolejny sygnał, że być może warto by było pomyśleć o czymś nowym.

Latem mogło dojść do wspomnianej zmiany, gdy łączyło się Filę z przenosinami do Łudogorca Razgrad. Nie poszło to jednak mocno do przodu i szybko te doniesienia zostały zapomniane. Oby otoczenie zawodnika wspólnie doszło do odpowiednich wniosków, ponieważ warto by było zakończyć te męczarnie w Strasbourgu.

Serie A nie dla nich

Nie każdemu polskiemu zawodnikowi dane jest zaistnieć na boiskach Serie A. Najlepiej pokazuje to przypadek Marcina Listkowskiego, który wraz z Lecce wywalczył w minionym sezonie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Były zawodnik Pogoni Szczecin, gdy nie miał problemów ze zdrowiem, regularnie otrzymywał swoje minuty w Serie B. Zgoła odmiennie było już w nowym sezonie, gdzie po pięciu kolejkach do końca rundy jesiennej 24-letni pomocnik nie podniósł się z ławki. Zważając na to, że Lecce będzie wiosną walczyło o utrzymanie, trudno oczekiwać wielkich rotacji w składzie. Wiele wskazuje zatem na to, że jeśli Marcin Listkowski nie zmieni otoczenia, musi liczyć na pozostanie wyłącznie głębokim rezerwowym.

W Hellasie Werona bardziej beznadziejne położenie ma za to Mateusz Praszelik. Pomocnik sprowadzony ze Śląska Wrocław swoje dwa epizody w Serie A zaliczył na samym początku w lutym. Potem już ani razu nie powąchał murawy i kompletnie nic nie zapowiada rychłej poprawy. W jego przypadku obowiązkiem powinna być zmiana klubu, gdyż na pewno nie jest to słaby zawodnik i szkoda, by jego rozwój piłkarski był dalej wstrzymany.

Bramkarze z problemami

Przyzwyczailiśmy się, że nasi bramkarze w większości nie mają problemów z grą. Jak już pojawiają się jakieś komplikacje, to najczęściej chwilowe. Oczywiście znajdą się jednak problemy, o których warto wspomnieć. Jako pierwsza nasuwa się sytuacja Marcela Lotki z Borussii Dortmund. Bardzo utalentowany 21-latek jesienią mógł tylko liczyć na grę w trzecioligowych rezerwach, a jego ambicje na pewno sięgają wyżej. Nie jest to dziwne, gdy już miał okazję bronić w Bundeslidze w barwach Herthy Berlin. Lotka zimą był na zgrupowaniu z pierwszą drużyną i bronił aż w czterech spotkaniach. W lidze jego szanse na grę są mizerne, więc wypadałoby pomyśleć o wypożyczeniu, by móc rozwijać się na nieco wyższym poziomie niż 3. liga niemiecka.

W dużo gorszym położeniu jest za to Rafał Strączek. Jego początek w Girondins de Bordeaux nie należy do najlepszych i nadal nie udało mu się zadebiutować w Ligue 2. Jedyne, na co mógł liczyć, to dwa występy w Pucharze Francji, gdzie dawał pozytywne sygnały, że swoje potrafi. Dodatkowo raz było mu dane bronić w drużynie rezerw i to jest na ten moment jego cały dorobek we Francji. Tutaj mocno na alarm bić nie trzeba, bo nie jest łatwo ot tak wygryźć pierwszego bramkarza, ale podobnie jak w przypadku Lotki warto zacząć brać pod uwagę ewentualne wypożyczenie.

Wspomnieć tu można jeszcze o kimś, kogo zapewne mało kto kojarzy. Dorian Ciężkowski wiosną wywalczył wraz z Cremonese awans do Serie A. Jednak zarówno na zapleczu, jak i we włoskiej elicie nie było mu dane zagrać ani jednego spotkania. Umowa 21-letniego bramkarza wygasa latem, więc być może już niedługo przyjdzie mu zmienić otoczenie i na dobre zacząć bronić w dorosłej piłce.

***

Cały czas na uwadze trzeba mieć fatalną sytuację Jana Bednarka w Aston Villi. Z racji tego, że reprezentant Polski jest tam wypożyczony z Southampton, trudno więcej rozpisywać się o ewentualnej kolejnej zmianie klubu. Pojawiło się jednak dla Polaka światełko w tunelu, gdyż „Święci” mają szukać zimą środkowego obrońcy. Wśród wymienianych opcji pojawił się właśnie Bednarek. Istnieje szansa na to, iż w klubie zdecydują się skrócić wypożyczenie, ale do takich rozwiązań bardzo daleka droga.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze