Zieliński: Celem utrzymanie


11 kwietnia 2011 Zieliński: Celem utrzymanie

Bardzo obiecująco wygląda postawa Polonii Warszawa, która pod wodzą starego-nowego szkoleniowca wygrała dwa mecze z rzędu. Trener Jacek Zieliński, który wrócił niedawno na stadion przy ul. Konwiktorskiej skomentował dla iGola decyzję o powrocie do Warszawy, otoczkę wokół Smolarka i Arboledy oraz ich incydent w meczu z Lechem. Mówił też o celu postawionym mu przez prezesa Wojciechowskiego.


Udostępnij na Udostępnij na

Co zadecydowało o Pana przyjściu do Polonii?

Nie traktujmy tego w kategorii: „co zdecydowało”. Dostałem propozycję z klubu, który przed sezonem miał zupełnie inne cele, a znalazł się w sytuacji powiedziałbym bardzo trudnej. Znam specyfikę pracy w tym klubie, wielu chłopaków grających tutaj i wiem, że mają o wiele większy potencjał, niż wyniki, które osiągają. Jest to dla mnie wyzwanie, bo chcę z tym zespołem powalczyć w przyszłym sezonie o europejskie puchary.

Jest przysłowie mówiące, że „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”. Nie bał się Pan, że ponowna przygoda z tym klubem zakończy się niepowodzeniem?

Nie, nie boję się. Przysłowia są bardzo fajne, ale w tym wypadku nie. Wróciłem, ponieważ chciałem dokończyć coś, czego wcześniej mi się nie udało skończyć w Polonii.

Jakie są zatem Pana relacje z prezesem Wojciechowskim?

Jacek Zieliński w Polonii chce skończyć coś, czego już kiedyś nie udało mu się dokończyć
Jacek Zieliński w Polonii chce skończyć coś, czego już kiedyś nie udało mu się dokończyć (fot. Łukasz Libuszewski/iGol.pl)

Są dobre, świadczy o tym też fakt, że ponownie mi zaufał i zaproponował powrót do Polonii. Nie ma żadnych problemów, dogadujemy się. Zdaję sobie z tego sprawę, że wszystko tutaj warunkują wyniki, nie mniej głęboko wierzę, że osiągniemy tu dobry wynik i damy sobie radę.

A czy nie ma Pan obaw, że podzieli Pan los Theo Bosa i Piotra Stokowca, którzy bardzo szybko pożegnali się z posadą trenera „Czarnych Koszul”?

Gdybym miał iść do klubu i obawiał się, że stracę pracę, to bym się zajął czym innym. Powiem pół żartem, pół serio, że już dwa mecze mam za sobą i nie jest źle.

Obserwował Pan poczynania Polonii przed przyjściem na Konwiktorską. Był Pan zaskoczony jej wynikami?

Potencjał jest na pewno o wiele większy, niż to, co się dzieje. Na to się składa wiele przyczyn, dlatego nie mam teraz zamiaru na łamach prasy się na ten temat wypowiadać. Ważne, że z chłopakami złapaliśmy wspólny język, że to wszystko ruszyło i chcemy to kontynuować dalej.

Zespół, który Pan zastał po przyjściu do Warszawy, był jednak nieco podłamany…

Piłkarze Polonii dzięki Zielińskiemu odbudowują się mentalnie
Piłkarze Polonii dzięki Zielińskiemu odbudowują się mentalnie (fot. Leszek Wasilewski / i.Gol.pl)

Na pewno nie byli podbudowani – zawsze w takich sytuacjach jak się nie wygrywa, nie idzie, to morale zespołu idzie w dół. Tu też było widać – głowy poopuszczane, brak takiej radości, nie mniej ona bardzo szybko wróciła.

Miał Pan zaledwie kilka dni, by przygotować zespół do meczu z Koroną. Na czym się Pan skupił, aby przywrócić tę radość?

No tak, gdybym ja teraz mówił, że przez ten czas świetnie przygotowałem zespół, byłbym szarlatanem. Absolutnie nie narzekałem na przygotowanie drużyny, bo uważam, że ono jest niezłe. Bardziej pracowaliśmy nad sferą mentalną – by zawodnicy podnieśli głowy, uwierzyli w siebie i zaczęli się uśmiechać. Myślę, że to już pomału zaczyna być widoczne. Może nie tyle w grze Polonii, co poczynaniach zawodników na boisku.

Co do meczu z Lechem: jakie to było dla Pana uczucie pokonać swój były zespół. Czy Pana podopieczni gratulowali Panu sukcesu?

Pomimo zakończenia przygody z Lechem, trener Polonii utrzymuje dobry kontakt z ludźmi pracującymi w Poznaniu
Pomimo zakończenia przygody z Lechem, trener Polonii utrzymuje dobry kontakt z ludźmi pracującymi w Poznaniu (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

To, że zakończyłem pracę w Poznaniu nie ma akurat nic do tego, że w dalszym ciągu utrzymuję dobre kontakty z ludźmi z Poznania i zawodnikami – było serdeczne przywitanie przed meczem, były gratulacje po meczu, na nim nie było jednak sentymentów, każdy walczył o swoje. Uczucie miłe, jednak bardziej ważne jest to, że wygraliśmy z aktualnym mistrzem Polski, niż to, że wygrałem ze swoim byłym zespołem, bo tak się w życiu zdarza często.

A jak Pan ocenia szanse „Kolejorza” na tytuł mistrza Polski?

W tym momencie te szanse są już raczej iluzoryczne jeśli chodzi o mistrzostwo Polski. Lechici mają szanse jeśli chodzi o grę w europejskich pucharach. Myślę, że tego będą się trzymali i jestem przekonany, że w europucharach Lech zagra.

Jak Pan skomentuje incydent między Arboledą i Smolarkiem?

Trener warszawian nie ma zastrzeżeń do postawy Euzebiusza Smolarka
Trener warszawian nie ma zastrzeżeń do postawy Euzebiusza Smolarka (fot. Leszek Wasilewski /Igol.pl)

Myślę, że obu puściły nerwy i było to zupełnie niepotrzebne. My tracimy zawodnika na minimum dwa mecze, wokół „Maniego” niepotrzebnie tworzy się taką zgęstniałą atmosferę, na którą zupełnie nie zasługuje. Rozmawiałem z obydwoma zawodnikami – obaj się zagrzali, zupełnie niepotrzebnie.

A co powiedział Pan Smolarkowi kiedy opuścił murawę?

Akurat nie rozmawialiśmy – klepnąłem go i zajmowałem się dalej meczem. Po meczu porozmawialiśmy, przeprosił. Myślę, że zdaje sobie z tego sprawę, że osłabił zespół i że gdyby wynik był inny, to on byłby pierwszym winnym tego, co się stało. Rozumiem, że został sprowokowany, jednak tego nie pochwalam. Zostanie ukarany tak, jak przewiduje regulamin klubowy i mam nadzieję, że do tego nie będziemy więcej wracać.

O Smolarku ostatnio jest głośno – najpierw zesłanie do Młodej Ekstraklasy, potem ta czerwona kartka. Nie ma Pan zastrzeżeń do jego pracy na treningach i podejścia?

Zieliński nie ma nic przeciwko temu, by w kadrze Polski zagrał Arboleda
Zieliński nie ma nic przeciwko temu, by w kadrze Polski zagrał Arboleda (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Co do niego nie mam żadnych zastrzeżeń. Mówienie o „zesłaniu” do ME jest lekką przesadą, ponieważ był tam na tylko bodajże trzy dni. Coś się wydarzyło, ja do Ebiego natychmiast wróciłem, bo uważam, że to jest bardzo dobry zawodnik i wierzę, że on jeszcze Polonii pomoże.

Wokół Arboledy tymczasem gromadzi się coraz więcej przeciwników jego naturalizacji. Co Pan sądzi o tym pomyśle?

Powiem tak: Arboleda złożył papiery o polskie obywatelstwo. Jeśli je dostanie, nie widzę żadnych przeszkód ku temu, by grał w reprezentacji Polski, bo dla mnie to jest bardzo dobry zawodnik. Natomiast zupełnie ostatnio nie rozumiem tej nagonki na niego, choć rzeczywiście, w tym meczu ogniło, iskrzyło od pierwszych minut, ale to iskrzyło między obydwoma zespołami na boisku. Nie mniej znam „Maniego” za czasów pracy w Lechu, jest to bardzo porządny chłopak, dobry zawodnik i oceniam go tylko przez ten pryzmat.

Na koniec dwa pytania o tabelę. Dlaczego Pana zdaniem jest ona aż tak bardzo spłaszczona?

Poziom ligi bardzo się wyrównał. Nie ma zespołów, może poza Wisłą, które odstają na plus od stawki, nie ma drużyn, które odstają in minus. Po rachunkach matematycznych już widać, że mistrz Polski będzie miał bardzo małą ilość punktów, prawdopodobnie może to być nawet mniej niż 60 oczek, więc jest to specyficzna sytuacja. Myślę jednak, że to bardzo dobrze dla naszej ligi, ponieważ jest to więcej ciekawych meczów, co pokazała chociażby ostatnia kolejka.

Jakie będą Pana cele jeśli chodzi o Polonię? Europejskie puchary?

W przyszłym roku mówimy o europejskich pucharach. Natomiast ja przychodziłem do Polonii, która była na trzecim miejscu od końca i mówimy tylko i wyłącznie o utrzymaniu. Jestem realistą, nie chodzę po chmurach. Na chwilę obecną gramy z Polonią Bytom, tym meczem się zajmujemy, chcemy tam zdobyć trzy punkty. A co będzie za tydzień, zobaczymy.

A czy prezes Wojciechowski miał jakiś określony cel, który postawił Panu na ten sezon?

Tak – utrzymanie w lidze.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze