Kilka miesięcy temu pisaliśmy o tym, jak nasza reprezentacja w XXI wieku przygotowywała się do wielkich turniejów. Na podstawie wszystkich zdobytych informacji, analizy i naszej fantazji postanowiliśmy przygotować krótki teścik, którego, mamy nadzieję, żaden z przyszłych selekcjonerów kadry nie zaliczy. Tym razem chodzi przede wszystkim o to, by nie powtórzyć błędów przeciwników.
W skrócie? Zobaczymy, jakimi jesteście Engelami, Smudami czy Janasami. Do dzieła! Przygotowania czas zacząć.
1. Dobór kadry
Zacznijmy od symulacji nr 1. Wyobraźcie sobie, że trwa runda wiosenna wszystkich rozgrywek w Europie. Powoli jednak zaczyna się już mówić o graczach, którzy pojadą z reprezentacją na turniej. Wy jako potencjalni selekcjonerzy nie możecie się uwolnić od wciąż powtarzających się pytań na temat nazwisk. Media chcą głów już teraz, zarówno tych błogosławionych występami z orzełkiem na piersi, jak i tych skazanych.
A. Uciekacie od jednoznacznych deklaracji, selekcja trwa, zatem nie ma co podcinać piłkarzom skrzydeł. Każdy ma jeszcze szansę. Trzeba zawodników trzymać w gotowości.
B. Dość swobodnie stwierdzacie, że kadra jest już niemal kompletna. Nie trzeba was długo namawiać do dyskusji na temat poszczególnych zawodników.
C. Szukasz czegoś zupełnie innego, planujesz rewolucję.
Jeśli wybraliście odpowiedź B, otrzymujecie 1 pkt do skali złego przygotowania. Wybraliście bowiem drogę Jerzego Engela oraz Franciszka Smudy. Obaj szkoleniowcy na długo przed swoimi turniejami nie ukrywali konkretnych planów co do składu drużyny. Ten pierwszy zresztą zaraz po eliminacjach stwierdził, że ma już gotową kadrę. Drugi z kolei trochę się miotał, ale im bliżej było mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie, tym „Franz” coraz bardziej ochoczo chwalił się w mediach gotowym zespołem. Nawet słaba gra w meczach towarzyskich nie psuła humoru obu panom. Jak później było widać, eksperyment ten nie przyniósł oczekiwanych rezultatów.
Punkt przyznajemy również za odpowiedź C, która bardzo dobrze odzwierciedla to, co przed turniejem w Austrii i Szwajcarii chciał zrobić Leo Beenhakker. Holender stanął na przeciwległym biegunie do Engela, gdyż za wszelką cenę poszukiwał zupełnie nowych twarzy, co w pewnym momencie przybrało kuriozalną rolę. Pamiętacie może Piotra Kuklisa czy Tomasza Lisowskiego?
Adam Nawałka, w przeciwieństwie do poprzedników, starał się unikać jednoznacznych deklaracji. Nawet jeśli już miał w głowie ułożony plan, to bynajmniej nie paplał o nim na prawo i lewo. Do samego końca swoją postawą dawał szansę wielu zawodnikom. Oczywiście nie każdy z nich pojechał, ale nie można stwierdzić, że obecny selekcjoner komukolwiek wiosną otwarcie zamknął drogę do kadry. Że np. taki Szukała nie pojechał? Ano nie pojechał, bo nie grał. Proste.
2. Ogłoszenie kadry
Przychodzi ten długo oczekiwany przez wszystkich dziennikarzy i kibiców moment. Już dziś masz ogłosić kadrę na turniej.
A. W pierwszej kolejności stawiasz na ludzi, którym ufałeś przez długi czas i stanowili oni trzon twojego zespołu.
B. Zaczynasz kombinować, nie wszystko Ci pasuje.
C. Wywalasz kilka ogniw drużyny. Bierzesz zawodników wyjętych z kapelusza.
Zasadniczo odpowiedzi B i C są punktowane, ale to za ostatnią opcję przyznajemy aż 2 pkt. Do czego pijemy? Oczywiście, że do kadry Jerzego Engela i Pawła Janasa, którzy na ostatniej prostej postanowili zabawić się w rewolucjonistów myśli szkoleniowej, dostrzegając diamenty tam, gdzie ich po prostu nie było. Ten pierwszy postanowił pozbyć się Tomasza Iwana, zastępując go Pawłem Sibikiem. Efekt? Totalne rozwalenie atmosfery w szatni. Janas z kolei pojechał jeszcze bardziej po bandzie, rezygnując z Dudka, Frankowskiego, Kłosa, Rząsy itd. Obaj przekombinowali i jedyne, co na tym „zyskali”, to fatalna atmosfera w zespole i poza nim.
Nawałce trzeba oddać, że nie starał się bawić w rewolucjonistę, zostawiając wielu ważnych piłkarzy w drużynie. Jasne, dał kilku innym graczom szansę, nie zabrał wspomnianego już Szukały, ale tak jak powiedzieliśmy, stoper ten już od dłuższego czasu ma problemy z grą.
3. Dobór sparingpartnerów
A. Wybieracie takich, by grało się po prostu przyjemnie.
B. Staracie się wybierać wymagających rywali.
C. Mieszacie zestawieniem.
Punkt przyznajemy za odpowiedź A. Cyklicznie powtarzany błąd. W roku mistrzostw reprezentacja Polski zamiast ścierać się z mocnymi przeciwnikami, mierzy się na boisku z drużynami, którym po prostu daleko do poziomu wielkich imprez. Engel? Wyspy Owcze, Irlandia Północna, Rumunia, Estonia i Japonia. Ale pod tym względem najciekawiej wyglądał zespół Leo Beenhakkera, który przed turniejem w Austrii i Szwajcarii rywalizował z… czwartoligowym FC Schaffhausen, Albanią, Macedonią i Danią. Oprócz ostatniej ekipy pozostała trójka nie prezentowała się wówczas imponująco. Chociaż wyniki normalnie przekładałyby się na punkty ligowe, nijak nie przynosiły tego, co powinny najbardziej, a mianowicie ogrania drużyny przed ważnymi starciami na wysokim poziomie.
Paradoks polega w tym wszystkim na tym, że porażka z Holandią… może okazać się najlepszym, co obecnie mogło się stać. Gong odebrany od „Pomarańczowych” nie tylko obnażył nasze problemy, ale też pozwolił zawodnikom bardziej się skoncentrować na błędach, dalszej pracy i wyważeniu emocji.
4. Przygotowanie i pomysł na grę.
A. Kierujesz się swoim „nosem”, przygotowując drużynę. Laptop służy Ci jako podstawka do kawy.
B. Analizujesz błędy i zachowujesz kilka alternatyw.
C. Dokręcasz śrubę na zgrupowaniach.
W zasadzie odpowiedzi A i C są ze sobą powiązane, gdyż dotyczą Franciszka Smudy. I za nie przyznajemy po jednym punkcie. Największym problemem byłego selekcjonera Polski było uporczywe trzymanie się jednej koncepcji. Smuda nie tylko paplał, że ma już gotową kadrę, ale i potrafił wszystkim wciskać gadki na temat „stylu”, którego kompletnie nie było widać. Wszystko wskazuje na to, że jego ideą było oparcie gry na trójce z Dortmundu, tylko co z tego, gdy wszyscy o tym wiedzieli? Przecież żadnym zaskoczeniem nie była piłka grana do Lewandowskiego, który dopiero co miał za sobą udany sezon w Dortmundzie. Niestety, Franek nie tylko nie przygotował żadnych innych wariantów, ale też postanowił po staremu zaplanować przygotowania. Na swojego nosa i w oparciu o ciężkie treningi. Efekt? Reprezentacja w meczu z Czechami gasła w oczach, była bez dynamiki. Podobnie z Grecją.
5. Kontakty z kibicami
A. Zamykasz się przed nimi, a zgrupowanie urządzasz za granicą.
B. Starasz się budować dobry PR.
Wielbicielom teorii o pompowaniu balonika pewnie się teraz narażę, ale takie są fakty. Jaki sens miały w XXI wieku wyjazdy na zgrupowania do innych krajów? Przecież to, co się w Arłamowie działo, to tak naprawdę był wspaniały zabieg kibiców, którzy dali piłkarzom ogromne wsparcie. Ktoś powie, że to właśnie jest ten balon. Ok, ale z drugiej strony dlaczego przed wielkimi turniejami zwykli ludzie nie mogą się ekscytować? To jest piłka nożna, emocje. I dobrze, że zawodnicy mogą się czuć dopingowani od początku przygotowań, poczuć odpowiedzialność przed kibicami.
https://www.youtube.com/watch?v=z3MFdTPFAGU
Tymczasem pamiętne zgrupowania np. Pawła Janasa już od początku były budowane w oparciu o zły PR. Same powołania dorzuciły sporo do pieca, ale także selekcjoner nie ułatwiał zadania. Jak kiedyś w jednym z wywiadów przyznał ówczesny rzecznik prasowy kadry, Michał Olszański, atmosfera w reprezentacji była po prostu trudna, a Paweł Janas powoli się zamykał.
Za odpowiedź A otrzymujesz 1 pkt.
Jeśli ze wszystkich pytań udało Ci się zebrać minimum 3 pkt, istnieje duża szansa, że właśnie zepsułeś przygotowania do Euro. W nagrodę otrzymujesz okładkę!