Dziś wieczorem Barcelona stanie przed zadaniem obronienia swojej katalońskiej twierdzy przed nieprzewidywalnymi "Les Gones". Francuzom do awansu wystarczy bramkowy remis, ale w przypadku zwycięstwa na Camp Nou dołączą oni do zacnego grona zespołów, którym się to udało. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że takich przypadków w Champions League było naprawdę niewiele, a większość z nich sięga dość odległych czasów.
FC Barcelona nie przywykła do przegrywania spotkań przed własną publicznością – nie inaczej jest w przypadku najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Jeśli jednak już ktoś łamie twierdzę „Blaugrany”, automatycznie odbija się to szerokim echem w świecie futbolu. Nic w tym dziwnego, skoro ostatni raz Katalończycy na własnym stadionie polegli w Lidze Mistrzów aż sześć lat temu.
Nowy bieg historii chce nadać jednak zespół Lyonu, który otwarcie zapowiada rywalizacje do ostatniej krwi o awans do ćwierćfinału. Francuzi muszą pójść w ślady innych zespołów, którym w ostatnich kilkudziesięciu latach udawało się tego dokonać – czeka ich jednak bardzo trudne zadanie.
Murawski z Kazaniem
Cofnijmy się na chwilę do roku 2009. Podopieczni Pepa Guardioli podejmują rosyjski Rubin Kazań w ramach fazy grupowej najbardziej rozpoznawalnych rozgrywek w Europie. Nie trzeba chyba nikomu mówić, że to właśnie „Duma Katalonii” jest tutaj faworytem. Sprawy przybierają jednak nieoczekiwany obrót i „Barca” musi uznać wyższość niżej notowanego rywala.
Słuchając obecnie tej historii, można ulec pewnemu zdziwieniu. Jak to, FC Barcelona przegrała na Camp Nou z Rubinem Kazań? Jest ona jednak prawdziwa i sytuacja taka rzeczywiście miała miejsce. Co ciekawe, w barwach rosyjskiego zespołu od 43. minuty grał reprezentant Polski Rafał Murawski.
Ukraińska dominacja i wschodnie problemy
Czas na rok 1997 i wysoką porażkę z ukraińskim zespołem. „Duma Katalonii” przegrała aż 0:4 z Dynamem Kijów. Między innymi to właśnie porażka z drużyną ze Wschodu przyczyniła się do braku awansu do dalszej fazy rozgrywek. „Blaugrana” zakończyła fazę grupową na czwartym miejscu, co mocno rozczarowało jej kibiców.
https://www.dailymotion.com/video/x6jo4bp
Warto również wspomnieć, że FC Barcelona największe problemy miała z ukraińskimi i rosyjskimi drużynami. To właśnie one, przyjeżdżając na Camp Nou, siały największe spustoszenie i nieraz potrafiły pokonać „Dumę Katalonii” przed jej własną publicznością. Od 1992 Barcelona przegrywała z takimi zespołami w europejskich pucharach u siebie aż cztery razy.
Najbliższy przypadek
Ostatni raz Katalończycy dali się pokonać na Camp Nou w ramach Ligi Mistrzów sześć lat temu. Szczęśliwcem, który wygrywając, zapewnił sobie udział w finale rozgrywek, był Bayern Monachium. Pierwsze spotkanie Bawarczycy wygrali 4:0, co mocno zweryfikowało optymizm kibiców „Blaugrany”, którzy do tamtej pory liczyli, że ich ulubieńcom uda się zagrać w finale tych elitarnych rozgrywek.
https://www.youtube.com/watch?v=_8s76YMYOgo
Pierwsza połowa tego spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem, co znacznie przybliżało niemiecki zespół do upragnionego finału. Już na początku drugiej części tego spotkania Arjen Robben po przyjęciu piłki zszedł do środka i oddał bardzo efektowny strzał lewą nogą, po którym piłka wpadła do siatki. Wtedy wszystko było już jasne – Bayernowi nic złego się stać po prostu nie mogło.
Piłkarze z Monachium nie mieli zamiaru na tym zaprzestać i już w 72. minucie mogli świętować podwyższenie prowadzenie. Po zagraniu francuskiego pomocnika futbolówkę do własnej bramki skierował Gerard Pique. Wynik tego meczu już trzy minuty później po strzale głową ustalił Thomas Mueller. FC Barcelona w dwumeczu straciła łącznie siedem goli i musiała pożegnać się z finałem na Wembley.
***
Piłkarze Lyonu mają dużą nadzieję, że uda im się zwyciężyć w domu „Blaugrany” i powrócić po kilku latach nieobecności do ćwierćfinału Champions League. Co prawda zdecydowanym faworytem wydają się podopieczni Ernesto Valverde, jednak w tej edycji owych rozgrywek działy się już takie rzeczy, że można uwierzyć również w potencjalny awans francuskiej drużyny.