Awans do Premier League po czterech latach gry na jej zapleczu to wystarczająco dużo czasu, aby przemyśleć błędy. Przynajmniej tak się z pozoru wydaje. Pomimo że Fulham nie należy do drużyn z górnej półki, tak trudnego sezonu chyba nikt się nie spodziewał. Kilka przyzwoitych transferów, do tego dwóch całkiem niezłych trenerów – to miała być recepta na sukces, jakim jest utrzymanie.
Niestety skończyły się czasy, w których przeciętna gra wystarczała, by utrzymać się na powierzchni. Dzisiaj potrzeba czegoś więcej, zwłaszcza w Anglii, gdzie każde spotkanie jest jak walka na śmierć i życie. Fulham wydaje się doszczętnie rozbite, przegrywając mecz za meczem, nie tracąc bramki tylko w dwóch ligowych potyczkach. Za słabi na Premier League, za mocni na Championship – to idealne określenie drużyny tego typu. Jeżeli Fulham nie zdobędzie punktów w najbliższych dwóch-trzech pojedynkach, może zacząć pakować walizki.
Powtórka z rozrywki
Zapewne nikt nie oczekiwał, że w pierwszym sezonie po powrocie do elity Fulham może namieszać. Niemniej jednak klub z pewnością chciał odbudować renomę i pokazać, że spadek w sezonie 2013/2014 to wypadek przy pracy. Niestety zamiast tego jest powtórka z rozrywki. Fulham zdobywa punkty z wielkim trudem i walka o utrzymanie wydaje się coraz bardziej nierealna. Pomijając ofensywę, która zdobyła do tej pory 26 bramek, w porównaniu z obroną nie wypada aż tak źle.
To, co dzieje się w szeregach defensywnych Fulham, to istny dramat. 61 straconych goli powoduje, że mają najgorszą formację obronną, która przypomina „szwajcarski ser”. Jeśli spojrzymy na statystki z sezonu 2013/2014 (40:85), są praktycznie kalką teraźniejszości. Wnioski? To pytanie powinno na razie pozostać retoryczne. Jak widać, włodarze klubu nie zmienili zbyt wiele po ostatniej relegacji z Premier League.
Transfery, które miały odmienić zespół
Co by nie mówić, Fulham nie próżnowało podczas letniego okienko transferowego, ściągając kilka ciekawych nazwisk. M.in. środkowy pomocnik Jean Michaël Seri, defensywny pomocnik André Zambo Anguissa, rosły napastnik Aleksandar Mitrović, do tego wypożyczeni André Schürrle i Sergio Rico to znak, że klub naprawdę chciał wrócić z przytupem do najlepszych i pozostać w lidze na dłużej. Wydana kwota ponad 100 mln euro tylko to potwierdza. Niemniej jednak czasami trzeba uważać, aby nie przedobrzyć. Zbyt duża liczba nowych graczy może nieść za sobą skutki uboczne widoczne w braku zgrania oraz zbyt krótkiej ilości czasu na przygotowanie zespołu przed sezonem, co jak widać, jest kluczowe.
Nowy trzon zespołu w liczbach
- Jean Michaël Seri (środkowy pomocnik) – 27 występów ligowych, 1 bramka i 3 asysty; kupiony za 30 mln euro
- André Zambo Anguissa (środkowy pomocnik) – 12 występów, 0 bramek i 0 asyst; 24,85 mln euro
- Aleksandar Mitrović (napastnik) – 27 występów, 10 bramek i 2 asysty; 20,2 mln euro
- Alfie Mawson (środkowy obrońca) – 13 występów, 0 bramek i 0 asyst; 16,85 mln euro
- Joe Bryan (lewy obrońca) – 17 występów, 0 bramek i 1 asysta; 6,7 mln euro
- Fabri (bramkarz) – 2 występy, 5 straconych bramek; 6 mln euro
- Maxime Le Marchand (środkowy obrońca) – 19 występów, 0 bramek i 1 asysta; 4 mln euro
- André Schürrle (lewy napastnik) – 22 występy, 6 bramek i 0 asyst; 400 tysięcy euro za wypożyczenie
- Sergio Rico (bramkarz) – 18 występów, 36 bramek straconych i 2 razy czyste konto; wypożyczenie
- Timo Fosu-Mensach (prawy obrońca) – 9 występów, 0 bramek i zero asyst; wypożyczenie
- Callum Chambers (środkowy obrońca) – 20 występów, 1 bramka i 0 asyst; wypożyczenie
- Luciano Vietto (napastnik) – 17 występów, 1 bramka i 4 asysty; wypożyczenie
- Stefan Johansen (środkowy pomocnik) – 12 występów, 0 bramek i 0 asyst; wypożyczenie
Po dogłębnej analizie statystyk narzuca się kilka pytań. Po co został ściągnięty bramkarz Fabri, skoro rozegrał tylko dwa mecze, a i tak pierwszym bramkarzem jest Sergio Rico. Fabri natomiast nie jest nawet rezerwowym. Jaki był sens zakupu André Zambo Anguissa? Zawodnik ściągnięty za sporą kwotę rozegrał zaledwie dwanaście spotkań. Pomijając fakt, że doznał kontuzji, to i tak gry defensywnej zespołu zbytnio nie poprawił, o czym świadczy liczba straconych goli. Choć Jean Michaël Seri jest trzonem drużyny, to od gracza tej klasy można wymagać nieco więcej niż tylko trzy asysty. Stwierdzenie, że mogły to być zbyt „pochopne” transfery, nabiera sensu, tym bardziej jeśli zaczniemy doszukiwać się plusów.
Pozytywne opinie można skierować w stronę Mitrovicia, który robi, co może, i ma całkiem porządne statystki. Poza tym zawodnicy na wypożyczeniu na razie dają więcej pożytku, niż ci sprowadzeni na stałe. Sergio Rico i André Schürrle choć sezonu „marzeń” nie rozgrywają, to i tak wypadają nieźle na tle całej drużyny. Ponadto młody talent Ryan Sessegnon po raz kolejny zalicza całkiem udany rok. Zanosi się na to, że w przypadku nieutrzymania się zespołu w lidze skrzynka Ryana z pewnością będzie przepełniona od liczby ofert. Jednakże właściciel klubu Shahid Khan zapowiedział jeszcze przed sezonem: – Jeśli mam zgodzić się na transfer, musi on automatycznie zostać wypożyczony z powrotem. Niemniej jednak to było przed „pierwszym gwizdkiem”, w aktualnej sytuacji znacznie łatwiej będzie wyciągnąć Sessegnona spod skrzydeł „The Cottagers”.
https://www.youtube.com/watch?v=vBroSxi6j-w
Jak widać, suma wydanych pieniędzy nie zawsze idzie w parze z jakością oraz dobrą grą i czasami nawet zmiana trenera może nie przynieść oczekiwanych rezultatów.
Czas na zmiany
Fulham przystępowało do tegorocznych rozgrywek ze Slavisą Jokanoviciem na czele. Menedżer współpracował z klubem od 2015 roku, dzięki czemu znał skład i zespół od podszewki. Jednak życie po raz kolejny pokazało, że Premier League jest odległą galaktyką dla osób z zaplecza ekstraklasy. Jokanović, który wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, niestety musiał pożegnać się z posadą. Od początku sezonu miał problemy ze zdobywaniem punktów i dostosowaniem taktyki.
Nie można mu zarzucać braku determinacji, choć sam przyznał po przegranym 0:1 meczu z Huddersfield: – Przyszłość Fulham wymyka mi się spod kontroli. Wiemy, że możemy grać lepiej. Pokazać większą intensywność i solidność w grze. 14 listopada 2018 po 1053 dniach spędzonych na Craven Cottage rozstał się z drużyną. Kilka tygodni po zwolnieniu przedstawił swoje stanowisko w wywiadzie dla „Mirror”, w którym stwierdził, że miał minimalny udział i wpływ na transfery, co być może jest prawdą. Do klubu ściągnięto przecież kilku niezłych zawodników, a mimo to Fulham nie radził sobie na krajowym podwórku.
Zła gra zespołu to nie zawsze wina trenera
Posadę po Serbie przejął „ojciec” sukcesu „The Foxes”, Claudio Ranieri. Od początku jego pobytu w klubie wierzono, że poprawi grę defensywną, która wymagała natychmiastowej korekty. Niestety tak się nie stało. Fulham traci bramki w każdym kolejnym meczu i strzela jak na lekarstwo. W ostatnich trzech kolejkach zdobyli zaledwie jednego gola, a stracili aż osiem, co tylko podkreśla tragiczną sytuację tego zespołu. Tym razem nie zanosi się na zakończenie z happy endem. Jak stwierdził sam szkoleniowiec: – Fulham potrzebuje cudu, aby utrzymać się w lidze.
Historia tych dwóch osobistości pokazuje, że czasami potrzeba czegoś więcej niż tylko dużej liczby wydanych zer oraz zawodników grających „na papierze”. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że zwolnienie Jokanovicia nie zmieniło zbyt wiele. Choć Włoch zdobył więcej punktów od swojego poprzednika, to tragiczna sytuacja „The Whites” jak była, tak pozostaje nadal. Warto zwrócić uwagę, że to kolejna tego typu sytuacja, która pokazuje, że liczby nie grają i czasami lepiej zastanowić się pięć razy, niż mnożyć klubowe wydatki.
Ponadto ta historia, a w przeszłości wiele innych, powinna być przestrogą. Może czas najwyższy zacząć karać samych zawodników, a nie tylko trenerów? Pomijając różne czynniki jak atmosfera w zespole, profesjonalizm i kilka innych zależnych od menedżera, nie zapominajmy o tym, że gracz to pracownik klubu i niezależnie od tego, co się dzieje, powinien należycie wykonywać swoją pracę. Ciągłe teorie o presji czy innych widzimisię powinny już dawno odejść do „lamusa”. Co by nie mówić, piłkarz to jeden z najlepszych zawodów świata. Czas najwyższy zacząć więc wymagać od samych zawodników znacznie więcej niż kilku asyst i włosów postawionych na żel.
Przewidywania na przyszłość
Za kilka dni rozpoczyna się marzec i sezon wchodzi w kluczową fazę rozgrywek. Jeśli Włoch nie pozbiera swojego zespołu w całość, nad Fulham pojawią się czarne chmury, które krążą nad nimi od początku. Dobra gra Mitrovicia oraz Sessegnona nie wystarczy, żeby Fulham się utrzymało. Tutaj będzie potrzebne coś więcej. Jak co roku ktoś wygrywa, żeby ktoś inny mógł przegrać. Niestety spektakularny powrót londyńczyków do Premier League nie wypalił i pozostanie w lidze to będzie jakiś cud. Na ten moment razem z Huddersfield są głównymi kandydatami do spadku.
Pieniądze to nie wszystko.