Zawodnicy Red Bulls gromią mistrza Kanady


7 lipca 2011 Zawodnicy Red Bulls gromią mistrza Kanady

Ostre strzelanie urządzili sobie piłkarze New York Red Bulls w spotkaniu z Toronto FC. Podopieczni Hansa Backe'a zaaplikowali świeżo upieczonym mistrzom Kanady aż pięć bramek, nie tracąc żadnej. Bohaterem meczu był Estończyk Joel Lindpere, który strzelił gola i asystował przy dwóch bramkach Juana Agudelo. Dla młodego napastnika z Nowego Jorku był to pierwszy raz w karierze, kiedy zdobył więcej niż jednego gola w meczu.


Udostępnij na Udostępnij na

W piękny, środowy wieczór na Red Bull Arena w Harrison zmierzyły się dwa zespoły, które nie rozpieszczają ostatnio swoich kibiców. Nowy Jork wygrał tylko raz w ostatnich 11 spotkaniach, a Toronto dopiero w ubiegłym tygodniu przerwało serię 9 meczów bez wiktorii. Na osłodę gościom pozostał fakt, że po raz trzeci z rzędu zdobyli oni w ubiegły weekend mistrzostwo Kanady, pokonując w finale Vancouver Whitecaps (1:1 w pierwszym meczu, 2:1 w rewanżu). Jeszcze bardziej budujące wieści nadeszły z ich obozu pod koniec czerwca, kiedy klub ogłosił podpisanie kontraktu z weteranami europejskich boisk: Holendrem Dannym Koevermansem (32 lata, PSV, 4-krotny reprezentant kraju) oraz Torstenem Fringsem (34 lata, ikona Werderu Brema i 79-krotny reprezentant Niemiec). Żadna z nowo nabytych gwiazd nie przyjechała jednak z drużyną do New Jersey. Z powodu kontuzji nie wystąpił także ich najlepszy strzelec, Brazylijczyk Maicon Santos.

Red Bulls nie mieli kłopotów z pokonaniem mistrza Kanady
Red Bulls nie mieli kłopotów z pokonaniem mistrza Kanady (fot. własne, Tomek Moczerniuk)

Mimo osłabienia, w pierwszym kwadransie więcej z gry mieli goście, których trenerem jest mistrz Europy z 1988 roku, Holender Aron Winter. W 9. minucie ładnie prawą stroną przedarł się młodziutki Ekwadorczyk Joao Plata, zwiódł obrońcę, ale jego strzał zablokował ofiarnie interweniujący Rafael Marquez. Kilka minut później soczystym strzałem z 20 metrów popisał się Holender Nick Soolsma, jednak Greg Sutton zdołał odbić piłkę przed siebie. W 19. minucie znowu z dobrej strony pokazał się Plata. Filigranowy skrzydłowy po serii zwodów wpadł w pole karne. Jego strzał był zbyt anemiczny, żeby zaskoczyć Suttona, który ma na swoim koncie 16 meczów w reprezentacji… Kanady.

Nowy Jork na początku grał zupełnie bez pomysłu. Marquez wyglądał jakby wolał grać na Copa America z rezerwową drużyną Meksyku niż na Red Bull Arena. Pozyskany w ubiegłym tygodniu z D.C. United Dax McCarty miał olbrzymie problemy w środku pola, więc cofał się Thierry Henry, ale i jego podaniom brakowało precyzji. Bohater z San Jose, Joel Lindpere (strzelił dwa gole), też wyglądał na zmęczonego. Dość powiedzieć, że jedyną godną uwagi akcję w pierwszych dwóch kwadransach gospodarze przeprowadzili w 18. minucie, kiedy Henry zatańczył z piłką przed polem karnym, ładnie wyłożył ją Danemu Richardsowi, ale ten pomylił się o metr.

Trzej przyjaciele z boiska - bohaterowie środowego spotkania
Trzej przyjaciele z boiska – bohaterowie środowego spotkania (fot. własne, Tomek Moczerniuk)

Gospodarze objęli prowadzenie w najmniej oczekiwanym momencie. W 34. minucie z prawej strony ostro wrzucił Norweg Jan Gunnar Solli. Stojący w polu karnym Anglik, Luke Rodgers, fatalnie minął się z piłką, ale skorzystał z tego Henry, do którego trafiła bezpańska futbolówka. Francuz spokojnie położył Stefana Freia i z zimną krwią posłał piłkę do siatki obok niego. Był to 9. gol w sezonie kapitana nowojorczyków w 14. rozegranym meczu. To wystarczy, aby prowadzić w tabeli strzelców MLS.

„Byki” poszły za ciosem i przed przerwą ubodły raz jeszcze. Podającym znowu był Solli, a gola w 38. minucie zdobył Rodgers, który najpierw podbił piłkę, a potem posłał ją z woleja w okienko bramki Toronto.

W doliczonym czasie gry Red Bulls strzelili trzeciego gola – po pięknym strzale z wolnego Estończyka Lindpere, ale arbiter dopatrzył się faulu Rodgersa na bramkarzu i bramkę anulował.

Henry w zabawny sposób dziękuje za dobre zagranie Daxowi McCartyemu
Henry w zabawny sposób dziękuje za dobre zagranie Daxowi McCarty’emu (fot. własne, Tomek Moczerniuk)

Lindpere nie rezygnował z prób i dopiął swego kilka minut po przerwie. Ale zanim to nastąpiło, goście zmarnowali swoją najlepszą okazję: Plata wyłuskał piłkę przed polem karnym, podał do kolejnego Holendra, Javiera Martiniego, ale piłka po rękach Suttona trafiła w słupek, a potem powędrowała z powrotem do bramkarza gospodarzy. Ten natychmiast posłał ją na prawe skrzydło, gdzie popędził Jamajczyk Richards, który wypatrzył w polu karnym Lindpere. Estończyk, który został niedawno wybrany graczem tygodnia w MLS – mimo asysty obrońców – zdołał oddać strzał, który wturlał się do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Freia.

Po tym golu boisko opuścił aktywny i ambitny Rodgers, a wszedł za niego uważany za wielką nadzieję amerykańskiego soccera Juan Agudelo. I już po 11 minutach od zmiany młody napastnik wpisał się na listę strzelców. Z kornera ładnie wrzucił Lindpere, Agudelo urwał się spod opieki obrońcy i techniczną główką w okienko podwyższył na 4:0.

Prus tym razem był arbitrem technicznym
Prus tym razem był arbitrem technicznym (fot. własne, Tomek Moczerniuk)

Z gości zupełnie uszło powietrze i od tej pory ograniczali się tylko i wyłącznie do roli statystów. Grający na luzie gospodarze skupili się na obronie wyniku, ale minutę przed końcem zdołali strzelić jeszcze jedną bramkę. I znowu dał o sobie znać duet Lindpere – Agudelo. Ten pierwszy doszedł do zbyt krótko wybitej przez obrońcę piłki i zagrał ją wzdłuż bramki, gdzie już czyhał Agudelo. Urodzony w Kolumbii młokos, niczym stary wyga, spokojnie z najbliższej odległości zmienił lot piłki i wpakował ją do bramki. Był to jego 4. gol w sezonie.

Red Bulls, mimo słabego początku, wygrali zasłużenie. Goście wypadli blado, a od momentu utraty pierwszego gola wręcz tragicznie. Dzięki zwycięstwu gospodarze awansowali na pierwsze miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej, wyprzedzając o jeden punkt ekipę Filadelfia Union, która ma jednak rozegrane dwa mecze mniej. W sobotę Red Bulls będą mieli kolejną okazję na podreperowanie swojego bilansu w starciu z następnym rywalem z East Conference D.C. United. W pierwszym spotkaniu tych drużyn w stolicy lepsi okazali się goście, wygrywając 4:0.

Na koniec malutki Polski akcent: arbitrem technicznym w tym spotkaniu był pochodzący ze Stalowej Woli Arkadiusz „Alex” Prus.

19 kolejka MLS: 6 lipca 2011, 20:15
Red Bull Arena, Harrison, NJ

Brat Waynea Rooneya, John, tym razem nie zagrał ani minuty
Brat Wayne’a Rooneya, John, tym razem nie zagrał ani minuty (fot. własne, Tomek Moczerniuk)

New York Red Bulls – Toronto F.C. 5:0 (2:0)
1:0 – Thierry Henry 9 (Jan Gunnar Solli 5) 33’
2:0 – Luke Rodgers 6 (Jan Gunnar Solli 6) 38’
3:0 – Joel Lindpere 5 (Dane Richards 4) 52’
4:0 – Juan Agudelo 3 (Joel Lindpere 4) 66’
5:0 – Juan Agudelo 4 (Joel Lindpere 5) 89’

New York Red Bulls: Greg Sutton, Jan Gunnar Solli, Carlos Mendes, Tim Ream, Roy Miller, Dane Richards, Teemu Tainio (Mehdi Ballouchy 80), Dax McCarty, Joel Lindpere, Luke Rodgers (Juan Agudelo 56), Thierry Henry. Trener: Hans Backe

Toronto FC: Stefan Frei, Richard Eckersley, Dan Gargan, Ty Harden, Danleigh Borman (Ashtone Morgan 46), Nathan Sturgis, Tony Tchani (Matt Stinson 57), Mikael Yourassowsky (Gianluca Zavarise 68), Nick Soolsma, Javier Martina, Joao Plata. Trener: Aron Winter

żółte: NY – Luke Rodgers (faul) 39’ NY – Teemu Tainio (krytyka arbitra) 59’ TOR – Nick Soolsma (faul) 62’

Sędziował: Geoff Gamble

Widzów: 15 269

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze