Już dziś o godzinie 22 zostanie rozegrany mecz 15. kolejki Primera Division. Liderująca Barcelona zmierzy się z ostatnim w tabeli Xerez. Faworyt w tym spotkaniu jest jeden i tylko wielki kataklizm mógłby pozbawić „Dumę Katalonii” trzech punktów.
Na wstępie kilka słów wyjaśnienia. Mecz, który zostanie rozegrany w Jerez, został przełożony z 20 grudnia. Stało się tak na prośbę FC Barcelony, gdyż termin ten koliduje z rozgrywanymi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Klubowymi Mistrzostwami Świata. Turniej rozpoczyna się już 9 grudnia. Reszta zespołów Primera Division rozegra swoje mecze w najbliższy weekend. Będzie to trzynasta kolejka spotkań.
Na Estadio Municipal de Chapin faworytem będzie z pewnością Barcelona. Opromieniona niedzielną wygraną nad Realem Madryt i wczorajszą Złotą Piłką dla Leo Messiego, „Duma Katalonii” nie powinna mieć problemów z pokonaniem Xerez. Pep Guardiola zapewne będzie starał się wygrać mecz jak najmniejszym nakładem sił, myśląc już o weekendowym starciu z Deportivo oraz ostatniej kolejce Ligi Mistrzów. Do Jerez nie pojadą Gerard Pique oraz Sergio Busquets. Ten pierwszy zostanie w Katalonii z powodu decyzji trenera, drugi musi odpokutować czerwoną kartkę z Gran Derbi. Trener Katalończyków nie skorzysta też z usług Gabriela Milito, mimo że jest on już w pełni sprawny i gotowy do gry. Do Andaluzji wybiorą się za to Jeffren oraz Jonathan dos Santos.
Ciężko napisać cokolwiek o szansach Xerez. Jak dotąd drużyna zdobyła siedem punktów. Wygrała na własnym stadionie z bardzo słabym Villarrealem, zanotowała ponadto cztery remisy, z czego trzy bezbramkowe. W ostatniej kolejce co prawda prowadziła z Getafe 0:1, jednak w ostatecznym rozrachunku gracze z Madrytu zaaplikowali jej pięć goli. Xerez zdobyło do tej pory jedynie cztery bramki, tracąc przy tym aż 21. Tyle samo punktów co gracze beniaminka, zgromadziły dwie inne ekipy, więc ewentualna wygrana może znacznie poprawić lokatę w tabeli. Drużyna z Jerez de la Frontera opiera swój skład na piłkarzach wypożyczonych z drużyn La Liga. W składzie znajdziemy trzech graczy Sevilli, dwóch wypożyczonych z Deportivo, a nawet jednego z FC Barcelony.
Mając w pamięci „manitę” zaaplikowaną przez Real Madryt, wydaje się, że każdy wynik inny niż wysokie zwycięstwo Katalończyków będzie wielką niespodzianką. Niespodzianką, na jaką liczą chyba tylko najbardziej zagorzali fani andaluzyjskiego beniaminka La Liga.