Zagłębie Sosnowiec – w obliczu roszad podczas światowej pandemii


Mające ekstraklasowe ambicje pierwszoligowe Zagłębie zmieniło niedawno swego zasłużonego trenera, z którym osiągnęło wcześniej awans do elity

12 maja 2020 Zagłębie Sosnowiec – w obliczu roszad podczas światowej pandemii
Norbert Barczyk / PressFocus

Ostatnie tygodnie to dla sosnowiczan prawdziwa piłkarska (choć wywołana z powodu trenerskiego konfliktu) burza, jakiej nie było tam już od trzech lat. Pracujący jeszcze niedawno trener Dariusz Dudek swym instagramowym wpisem otwarcie dolał oliwy do ognia, co zakończyło się jego natychmiastowym zwolnieniem. Mówi się także o rzekomych napiętych relacjach z kapitanem Szymonem Pawłowskim i domniemanym przegranym przez szkoleniowca spotkaniu. Jakby tego było mało – nie bez echa odbiła się ostatnia wypowiedź prezesa Marcina Jaroszewskiego. Jego zdaniem to niezwykle szanowany i mający dobrą klubową przeszłość trener Dudek stał się pierwszym twórcą eskalacji wewnętrznego sporu.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy nowy szkoleniowiec Zagłębia Krzysztof Dębek udanie przejmie kierowniczą schedę po buntowniczym poprzedniku? Co zdoła osiągnąć i czy będzie to na tyle owocny finał, by po rocznej banicji móc z sosnowiczanami wrócić na polskie salony?

Początki bywają trudne – nowa rzeczywistość Zagłębia

Po nieudanym sezonie i spadku z ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec podjęło decyzję o zatrudnieniu nowego trenera, którym został Radosław Mroczkowski. Pokładano w nim spore nadzieje, gdyż miał już w swoim dorobku awans do najwyższej polskiej ligi. Było to w sezonie 2016/2017, kiedy to wygrał pierwszoligowe rozgrywki z Sandecją Nowy Sącz. Trzeba jednak nadmienić, że klub, który ostatnio prowadził, to drugoligowy Widzew Łódź, walczący o awans do pierwszej ligi.

Trener Mroczkowski nie może pochwalić się swoimi ostatnimi osiągnięciami, bo bilans prowadzonych spotkań wypadł naprawdę słabo. Można na jego konto zapisać mało chlubny rekord Guinnessa – największa w historii liczba spotkań zremisowanych z rzędu, było ich 10. Zamiast awansu nastąpiło przedwczesne pożegnanie z jego dotychczasowym pracodawcą, a sam menedżer pozostawał bez pracy przez dwa kolejne miesiące.

Przychodząc do Zagłębia, szkoleniowiec otrzymał do swojej dyspozycji mocno przebudowaną drużynę, którą po degradacji z ekstraklasy opuściło kilku kluczowych piłkarzy. Z klubem pożegnali się m.in. najlepszy asystent poprzedniego sezonu i ulubieniec kibiców – Serb Żarko Udoviczić, najskuteczniejszy strzelec zespołu w Ekstraklasie – Francuz Vamara Sanogo, jak również pierwszy bramkarz drużyny – Dawid Kudła. Do drużyny dołączyło m.in. kilku młodzieżowych graczy – wychowanków warszawskiej Legii – Michał Góral, Mateusz Bieniek i Mateusz Szwed – oraz trzech znanych z ekstraklasowych boisk zawodników: Patryk Małecki, Rafał Grzelak i Tomasz Hołota. Założeniem szkoleniowca i całego zarządu było osiągnięcie minimum szóstej ligowej lokaty na koniec sezonu. Dałoby to możliwość gry w barażach o najwyższą polską ligę, a w przypadku ich wygrania – upragnioną ligową promocję.

Autorytet na kłopoty – Szymon Pawłowski

Jak podkreślał kapitan zespołu Szymon Pawłowski, jego celem stanie się mobilizacja całej ekipy, by jak najprędzej powrócić na ekstraklasowe areny. Zgodnie z klubowym planem to wokół niego miała być budowana nowa sosnowiecka drużyna, a na jego obecności w dużej mierze mieli skorzystać najmłodsi stażem zawodnicy. Piłkarz ten to znany wszystkim niedawny ekstraklasowicz, którego największe sukcesy przypadają na owocną wieloletnią grę w barwach poznańskiego Lecha. Ma w swoim dorobku mistrzostwo ekstraklasy, a także występy dla reprezentacji Polski – z orzełkiem na piersi wystąpił aż 17 razy.

Zmiany, zmiany, zmiany

Nowy menedżer nie zagrzał długo miejsca w Sosnowcu, gdyż po 10 poprowadzonych meczach musiał pogodzić się z utratą zajmowanego stanowiska. Zdecydował o tym głównie niezbyt korzystny bilans jego nowego zespołu – wynosił trzy zwycięstwa, dwa remisy oraz pięć porażek. Tak bardzo oczekiwana przez wszystkich stabilizacja nie powiodła się i Zagłębie Sosnowiec znowu stanęło przed koniecznością poszukiwania nowego szkoleniowca. Trenerski fotel w tym klubie to bardzo gorąca posada, co kilka miesięcy zmienia on bowiem swojego właściciela. Nadszedł więc czas na szukanie następcy, który na nim usiądzie (oby z lepszym skutkiem).

Historia zatacza koło – Dariusz Dudek na horyzoncie

Kolejną osobą, której dane było usiąść na opuszczonym niedawno trenerskim stołku, okazał się powracający ponownie do Zagłębia trener Dariusz Dudek. Człowiek ten wpisał się już w historię klubu, gdyż w sezonie 2017/2018 wywalczył z sosnowiecką drużyną awans do ekstraklasy. Podobnie jak jego poprzednik stanął przed niełatwym zadaniem zdobycia wyżej wspomnianego szóstego ligowego miejsca. Trener Dudek nie był jednak już tym samym szkoleniowcem co podczas swojego pierwszego pobytu. Chociaż relacje na linii prezes – trener układały się do tej pory bardzo dobrze, to teraz ewidentnie zaczęły się schody. Tym razem jego trenerska polityka nie zyskała już tak wielu zwolenników.

Kibice przebywający na stadionie podczas meczów niejednokrotnie bojkotowali jego trenerskie decyzje. Bardzo go to irytowało i nie omieszkał o tym wspomnieć podczas konferencji prasowych. Miejscowi fani pamiętali, jak niegdyś nie potrafił utrzymać klubu w ekstraklasie i uciekł z tonącego okrętu do największego nielubianego lokalnego rywala już po kilku miesiącach. Wspomniany okres również nie był dla niego udany, gdyż prowadząc GKS Katowice, nie zrealizował postawionego przed nim celu. Zamiast spodziewanego awansu do polskiej Lotto Ekstraklasy swoim nieumiejętnym zarządzaniem doprowadził do jego degradacji w szeregi 2. ligi.

Po otrzymaniu kolejnego sosnowieckiego wezwania ochoczo i bez żadnej zwłoki stawił się na dobrze znane mu miejsce. Przyjmując kolejną pracę, podjął jednocześnie starania mające na celu odbudowanie swego dawnego trenerskiego wizerunku. Trzeba przyznać, że selekcjoner ożywił styl gry, co przełożyło się na punkty. Z ocierającej się strefy spadkowej wyprowadził klub na środek tabeli – obecnie jest to dziewiąta lokata. Dawało to dużą nadzieję na lepszą przyszłość, ale można było odczuć, że coś już wisi w powietrzu.

Zawirowań ciąg dalszy – organizacyjne rotacje i żmudne negocjacje

Na uwagę zasługuje fakt, iż ubiegłej jesieni oprócz trenera wymieniono także dyrektora oraz ustanowiono nieznane dotąd w Zagłębiu stanowisko wiceprezesa. Roszady te miały pomóc w sprawniejszym zarządzaniu klubem oraz zachęcić potencjalnych pracodawców do zakupu sosnowieckiej spółki. Obecnie podlega ona miejskiemu zarządzaniu, a za głównego właściciela posiada Prezydenta Miasta i Gminy Sosnowiec Arkadiusza Chęcińskiego. Coraz częściej mówi się o sprzedaży klubu w niezależne prywatne ręce, podjęto nawet szereg prób dopięcia takiej sportowej transakcji. Niestety, do dzisiaj nie przyniosły one pozytywnego skutku i niewiele wskazuje, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.

Od porażki w meczu do definitywnego zwolnienia – boiskowe i pozaboiskowe perypetie sosnowiczan

W miarę upływu czasu coraz częściej dawały o sobie znać niezbyt realne oczekiwania trenera dotyczące piłkarzy. Były one niewspółmierne do tych, które mógł zaoferować klub. W efekcie podczas zimowego okna transferowego przy jego wyraźnej aprobacie klub opuścili niewiele znaczący piłkarze, m.in. Błażej Radwanek, Anglik Carl Stewart czy Ukrainiec Stanisław Biłenkij. W ich miejsce zostali sprowadzeni m.in. brat byłego króla strzelców ekstraklasy – słynnego „Carlitosa” – Ruben Lopez Huesca „Rubio”, mający staż w angielskim Brighton, Kacper Łopata, oraz nieznany dotąd na polskich boiskach Litwin Markas Beneta.

Prawdziwy konflikt miał dopiero nadejść, a jego początki sięgają ostatniego ligowego meczu z Puszczą Niepołomice, kiedy to Zagłębie przegrało 3:5. Wtedy to mający ogromną charyzmę szkoleniowiec przy stanie 1:1 dopuścił się zdjęcia z boiska kapitana zespołu (Szymona Pawłowskiego) po pierwszej połowie. Było to spowodowane jego kontrowersyjną decyzją, co diametralnie wpłynęło na końcowy niekorzystny rezultat meczu. Po spotkaniu natomiast dochodziły głosy ze strony przedstawicieli zarządu, że to trener przegrał nam mecz. Sytuacja ta już wtedy zwiastowała nie najlepsze relacje na linii trener – piłkarze, a kolejne zdarzenia dały dobitny dowód na aroganckie podejście menedżera.

Więcej meczów trener Dudek już nie miał szansy rozegrać, ponieważ z powodu pandemii koronawirusa zawieszono wszystkie piłkarskie rozgrywki. Ale jak to zwykle bywa – jak się nic nie dzieje, robi się smutno. W myśl tego powiedzenia trener zadbał więc o urozmaicenie wolnego czasu o dodatkowe pozaboiskowe emocje. Były szkoleniowiec GKS-u Katowice w czasie światowego kryzysu nie zgodził się bowiem na typową, zrozumiałą dla każdego klubu obniżkę wynagrodzenia. Ponadto zapragnął od władz niespodziewanej przez wszystkich podwyżki bez wiążącego wytłumaczenia, a jedynie powołując się na wynagrodzenie u poprzedniego pracodawcy. Taki stan rzeczy nie umknął uwadze prezesa sosnowieckiego klubu, który to postanowił rozwiązać trwający niespełna pół roku kontrakt.

Spory wkład, jeszcze większe roszczenia – podsumowanie pracy Dariusza Dudka

W trakcie jego umowy Zagłębie rozegrało 11 spotkań, z których pięć wygrało, dwa zremisowało, a cztery przegrało. Ogólnie rzecz biorąc, bilans ten wygląda lepiej niż jego poprzednika i być może gdyby nie pandemia koronawirusa, byłby jeszcze okazalszy. Niewykluczone stałoby się, że Dariusz Dudek pracowałby dalej, a Zagłębie dotarłoby do wymarzonego szóstego miejsca. Ale cóż, to już historia i tego się nigdy nie dowiemy. Trener już bowiem dwa razy miał swoje pięć minut.

Choć brat słynnego golkipera Jerzego Dudka nie jest już sternikiem ekipy ze Stadionu Ludowego, to nadal rości sobie prawa do pełnego trenerskiego wynagrodzenia, którego jak dotąd nie otrzymał. Wiadomo jednak, że z własnej inicjatywy wystawił klubowi rachunek za swoją dotychczasową pracę, nie uwzględniając w tym finansowego cięcia. Czekamy zatem, jak zakończy się ten konflikt. Stara prawda głosi, że  nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Nowy trener na ratunek starego celu – Krzysztof Dębek opiekunem Zagłębia

To zło, które w ostatnich tygodniach dotknęło spadkowicza z najwyższej klasy, znalazło swoje pozytywne odbicie w stosunkowo krótkim czasie. Na miejsce niedawnego, mającego wysokie aspiracje szkoleniowca przyszedł nowy menedżer, a powracająca do treningów drużyna coraz poważniej myśli o jak najszybszym wznowieniu rozgrywek. Będzie mogła to zrobić pod wodzą Krzysztofa Dębka, który został desygnowany do pracy w zagłębiowskiej ekipie do końca przyszłego sezonu. Człowiek ten to były szkoleniowiec rozmaitych zespołów warszawskiej Legii, z którą to był związany od ponad 15 lat. Przeszedł w tym czasie przez prawie wszystkie szczeble – począwszy od klubowej akademii, po drużyny młodzieżowe, aż do trzecioligowych rezerw.

Na szkoleniowej ławce zasiadał u boku znanych mu byłych trenerów Zagłębia, takich jak Jacek Magiera czy Dariusz Banasik. Spod jego ręki wyszli dobrze znani z najlepszych polskich boisk wychowankowie stołecznej ekipy, do których zaliczyć można m.in. Dominika Furmana, Radosława Majeckiego, Michała Karbownika czy Sebastiana Szymańskiego. Ma w oczach wielu bardzo dobrą opinię, dlatego też bez żadnego namysłu został przyjęty do pracy w Zagłębiu. Jego ostatni klub to trzecioligowa Victoria Sulejówek, z którą po rocznej przygodzie spadł na szczebel regionalny (4. liga). Trafiając do Sosnowca, po raz pierwszy w swojej karierze spróbuje sprostać wyzwaniu drużyny występującej na centralnym ligowym poziomie. Czy pomoże zatem już tej wiosny powrócić jej do najlepszej klasy rozgrywkowej? – odpowiedź poznamy wkrótce.

Duża wiedza, kultura pracy, dobre przygotowanie taktyczne. Zwracał na to dużą uwagę, potrafił nakreślić każdemu zawodnikowi zadania. Wiedzieliśmy, czego konkretnie oczekuje, jak mamy się poruszać – wymienia cechy Dębka portalowi Weszlo.com były podopieczny, Michał Góral. – To trener z wysokiej półki, myślę, że przy nim każdy się rozwinie. Jest też uczciwy, a to ważne dla zawodnika – dodaje.

– Zdarzyło się, że trener wyrzucił z treningu jednego zagranicznego zawodnika, który zszedł z pierwszej drużyny. Nie miał odpowiedniego stroju, trenował w stopkach, trochę to dziwnie wyglądało. Za to wyleciał. Rygor był, jak zresztą w całej Legii – mówi ten sam zawodnik.

Twoja twarz brzmi znajomo – legioniści na pomoc Zagłębiu

W swojej nowej pracy nie będzie całkowicie wyrwany ze swoich rodzinnych stron, gdyż na Stadionie Ludowym spotka swoich byłych podopiecznych. Są nimi wychowankowie warszawskiego klubu przebywający na zagłębiowskim wypożyczeniu – Michał Góral, Tomasz Nawotka i Mateusz Szwed. Asystentem trenera został mianowany jego dawny współpracownik, Tomasz Grudziński, który odpowiedzialny będzie za realizację poleceń wydawanych piłkarzom przez szkoleniowca. Taki stan rzeczy powoduje, że obecny ligowy średniak ma solidne podstawy do tego, aby w nieodległej przyszłości spróbować mierzyć się o wysokie klubowe cele. Jeśli tylko nowy menedżer w miarę szybko złapie wspólny język ze zróżnicowanymi wiekowo piłkarzami, kwestią czasu będzie odnoszenie kolejnych zwycięstw i pięcie w górę tabeli. Gdyby tak się stało, to może udałoby się zrealizować nieustanne ligowe ambicje już w czasie trwającej piłkarskiej wiosny. Wszystko jednak będzie zależało od tego, jak przebiegną relacje i na ile piłkarze wezmą sobie do serca założenia nowego trenera.

– Minęło już trochę czasu, jakieś 12 lat, ale mamy ze sobą kontakt. Bardzo dobry taktycznie, a myślę, że od tego czasu jeszcze się poprawił. Konkretny, to, co lubię w trenerach, jak mówią to ,co myślą i co trzeba zrobić. Byliśmy dzieciaki, ale potrafił nas opieprzyć, tak samo jak i pochwalić. Ma charakter, charyzmę, która przydaje się w tej dziedzinie. Przy linii nie obserwuje, podpowiada, dużo gestykuluje, pokazuje, rozmawia z tymi, który biegają blisko niego. Uważam, że ten trener musi wypłynąć na szersze wody i trzymam za niego kciuki – mówi kapitan Wisły Płock Dominik Furman w wypowiedzi dla Weszlo.com.

– Znam pięciu-sześciu trenerów, którzy wnieśliby bardzo dużo do polskiej piłki, ale nie dostaną na to szansy z powodu braku tej licencji (UEFA Pro – przyp. red.). Bo zrobią na nią kurs dopiero w 2019 czy 2020 roku… Chodzi mi między innymi o Krzysztofa Dębka z rezerw Legii i zespołu młodzieżowego, który występuje w Lidze Mistrzów. Imponuje mi też trener Banasik z Pogoni Siedlce, ale ma tam kontrakt, więc nie będziemy go podkupywać – to wypowiedź prezesa Zagłębia Marcina Jaroszewskiego na łamach Weszlo.com sprzed kilku lat.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze