Zagłębie Sosnowiec – największa zagadka w 1. lidze


Sosnowiczanie wciąż rozczarowują swoich kibiców

21 grudnia 2023 Zagłębie Sosnowiec – największa zagadka w 1. lidze
Mateusz Sobczak / PressFocus

Zagłębie Sosnowiec latem 2023 roku zaryzykowało i sprowadziło do siebie ciekawych zawodników. Skład na papierze wydawał się na tyle silny, aby sosnowiczanie wreszcie zajęli miejsce w górnej części tabeli. A nawet mogli powalczyć o awans. Niestety rzeczywistość znowu jest brutalna, a ekipa z województwa śląskiego zamyka stawkę na 18. miejscu. Wiosna będzie bardzo trudna dla zagłębiaków.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawie najmniej strzelonych goli w lidze, prawie najwięcej straconych bramek… Zagłębie Sosnowiec miało być inną drużyną w sezonie 2023/2024, a sami kibice byli przekonani, że ich ukochany klub w nowej kampanii będzie spisywać się dobrze. Od niemal początku sezonu dostajemy podobny obraz jak w poprzednich latach. Sosnowiczanie wciąż nie mogą opuścić dolnej połówki tabeli. A na domiar złego zadomowili się na ostatnim miejscu.

Zanim wystartowały nowe rozgrywki, wewnątrz redakcji zrobiliśmy ankietę na temat miejsc klubów w 1. lidze. Wielu naszych redaktorów nie wierzyło w szansę powodzenia nowego projektu Zagłębia, wróżąc mu nawet miejsce w strefie spadkowej. I na ten moment mieli oni rację…

Skarb Kibica Fortuna 1. Ligi – Zagłębie Sosnowiec

Miało być lepiej…

Od startu nowych rozgrywek Zagłębie Sosnowiec wyglądało blado. Wystarczyło zaledwie pięć kolejek, aby z pracy zrezygnował Krzysztof Góreczko. Wraz z przyjściem Artura Derbina miało być lepiej, ale gra sosnowiczan tylko chwilowo się poprawiła. Ich dorobek po rundzie jesiennej nie jest olśniewający, bo zdobyli jedynie 11 punktów w 19 meczach. A do tego tylko Podbeskidzie (będące tuż nad Zagłębiem) strzeliło mniej goli, a dwie inne ekipy w 1. lidze straciły więcej bramek.

Sosnowiczanie mają na koncie tylko dwa zwycięstwa, a ostatni raz komplet punktów zdobyli w połowie września 2023 roku… Obecnie Zagłębie ma serię jedenastu meczów z rzędu bez wygranej. Do przedostatniego miejsca w lidze tracą pięć punktów, a do wyjścia ze strefy spadkowej osiem. Zmiana szkoleniowca miała odmienić oblicze Zagłębia, ale efekt podziałał tylko przez dwa tygodnie. Teraz przed Arturem Derbinem stoi zadanie wyciągnięcia zespołu z głębokiego kryzysu.

Dlaczego Zagłębie Sosnowiec wyglądało tak słabo w rundzie jesiennej? Gdzie leżą główne problemy? Są jakieś pozytywy? O to zapytaliśmy Piotra Tubackiego, redaktora Katowickiego Sportu: – Bieżące problemy Zagłębia nie mają swojego źródła w działaniach ostatnich tygodni czy miesięcy. Tak naprawdę trwają one od momentu spadku z ekstraklasy w 2019 roku. Choć pewne niepokojące przesłanki zaczęły pojawiać się już po awansie. Widać to po miejscach, jakie na koniec zajmują sosnowiczanie, mimo że pieniędzy – jak na warunki 1. ligi – nigdy im nie brakuje, a nazwiska na papierze zdecydowanie każą marzyć o grze w górze tabeli. Klub jest po prostu źle zarządzany.

Nie ma żadnej konkretnej wizji, długofalowego planu dla Zagłębia Sosnowiec. Trenerzy zmieniani są jak rękawiczki, zatrudniani bez ładu i składu. To samo tyczy się transferów, których co okienko – głównie to letnie – wykonuje się dziesiątki. To nie sprzyja stabilizacji. Piotr Tubacki dla iGola

Aktualna kadra Zagłębia teoretycznie nie prezentuje się źle, ale są w niej piłkarze dobierani bez jakiegoś sensownego klucza, odpowiedniego przeskautowania. Słabe wyniki i ogólne zamieszanie załamało morale drużyny, co w takich sytuacjach jest naturalne. A czy są jakieś pozytywy? Przede wszystkim takie, że Zagłębie będzie miało kilka tygodni przerwy na odpoczynek i odpowiednie przygotowanie i że jest prowadzone przez solidnego trenera, dla którego ten klub wiele znaczy.

…a wyszło fatalnie

Tak jak wyżej wspomniał nasz ekspert, od spadku z PKO Ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec ani razu nie kończyło sezonu w górnej części tabeli Fortuna 1. Ligi. Wszystko miało się zmienić w obecnym sezonie, a wszystkiemu miała pomóc transferowa ofensywa. Przemiana kadry miała spowodować, że sosnowiczanie powalczą o coś więcej niż tylko utrzymanie. W śląskiej ekipie pojawiło się kilka ciekawych nazwisk jak choćby Kamil Biliński, Joel Valencia czy Hubert Matynia. Piłkarze z przeszłością w PKO Ekstraklasie, a 35-letni Biliński wciąż był użytecznym strzelcem na poziomie pierwszoligowym.

Tutaj wchodzimy w problem odpowiedniego planu transferowego, którego sosnowiczanie nie mają. – Efektem braku odpowiedniego klucza i słabego skautingu było to, że do drużyny dołączyli piłkarze w teorii ciekawi, a w praktyce nieprzygotowani do gry. Jedni mieli ogromne zaległości fizyczne, inni są podatni na kontuzje, z czym borykali się w poprzednich klubach. Część graczy swój „prime time” ma już dawno za sobą, a w Zagłębiu znalazło wygodny przystanek – dodaje Tubacki.

Jeżeli spojrzymy na statystyki drużynowe, najlepszym strzelcem Zagłębia jest Biliński. Problem leży w tym, że ten renomowany – jak na pierwszoligowe warunki – snajper ma na swoim koncie tylko… trzy gole. Inni zawodnicy nie prezentują się lepiej pod kątem bramek czy asyst. Jak na złość nie tylko jeden piłkarz jest pod formą, a jeszcze kilku innych, którzy mieli pchać sosnowiecki wózek. Rewolucja kadrowa sprawiła, że zamiast poprawy mamy strach o byt w 1. lidze.

Same ruchy transferowe trudno ocenić w kategorii udanych. – Według ostatniego raportu klub zapłacił menadżerom piłkarzy najwięcej pieniędzy w prowizjach. Transfery były robione bez głowy, bez jasnego pomysłu, bez wizji. Jakim cudem klub może mieć w kadrze trzech lewych obrońców i każdy jest kontuzjowany? To jakiś absurd. Nie mówię, że ci zawodnicy nie potrafią grać w piłkę, bo może w innej konstelacji by odpalili. Najwyraźniej jednak znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie, co po zsumowaniu tego wszystkiego dało taki, a nie inny efekt. Dodatkowo słabe wyniki nakręciły spiralę niepowodzeń, mentalny zjazd i oto Zagłębie zamyka tabelę – komentuje dziennikarz Katowickiego Sportu.

Problemy z formą, kontuzje, słabe morale. Można powiedzieć, że na piłkarski Sosnowiec spadły wszystkie możliwe nieszczęścia. W przemianę obecnego składu i poprawę gry zespołu wierzy chyba tylko Artur Derbin. Przynajmniej tak było do ostatniego meczu 1. ligi w 2023 roku.

Zagłębie Sosnowiec wiosną nie będzie gorsze

Patrząc na przebieg całej rundy jesiennej, trzeba jasno zaznaczyć, że Zagłębie już gorsze nie będzie. A przynajmniej nie może być! W przeszłości w 1. lidze najczęściej ekipy okupujące dół tabeli spisywały się wiosną lepiej, choć to wcale nie oznacza wyjścia ze strefy spadkowej. Władze klubu zyskują czas na przemyślenie swoich decyzji. Transfery za bardzo nie wypaliły, więc nie można wykluczyć kolejnej małej rewolucji kadrowej. A najważniejszym pytaniem jest to, czy Artur Derbin to właściwa osoba do zażegnania kryzysu?

W Sosnowcu przez ostatnie sezony było wielu szkoleniowców, a klub cały czas okupował miejsca w dolnej części tabeli. Z jednej strony zmiana trenera to nic nowego dla sosnowiczan, ale z drugiej strony przydałaby się wreszcie jakaś stabilizacja na tym stanowisku. A trzeba jeszcze dodać, że Derbin ma doświadczenie w pracy z klubami z województwa śląskiego. Zna dobrze problem i patrząc na jego wypowiedzi po wielu meczach rundy jesiennej, wydaje się, że może on znać receptę na poprawę. Tylko czy faktycznie tak jest?

Z tego, co widzę, Artur Derbin nie jest obwiniany za to, co dzieje się w Zagłębiu. Jak na razie kibice są za nim, oskarżając o wszystko przede wszystkim działaczy i trzymające nad wszystkim pieczę władze miasta. Ten trener zna smak sukcesów w Sosnowcu, bardzo dobrze radził sobie też w Tychach. Nie słynie z gry efektownej, ale pragmatycznej. Jeśli uda mu się wypracować ten pragmatyzm w trakcie zimowej przerwy, to może wypalić. Oczywiście zakładając, że pozostanie na stanowisku, bo po porażce z Chrobrym oddał się do dyspozycji szefostwa, które jednak dało mu gwarancję pracy – odpowiada Tubacki.

Przypominamy jeszcze raz, że Zagłębie już po pięciu meczach obecnego sezonu zmieniło trenera. Derbin wszedł do tego projektu w roli chirurga mającego od razu przejść do operacji. Pacjent wciąż żyje, ale jest w stanie krytycznym. Czasem do poprawy potrzebny jest czas, a zimowy okres przygotowawczy może być dla obecnego trenera momentem na realizację swoich pomysłów, przekucie wiary w czyny i wyleczenie pacjenta. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sam trener stracił nadzieję i odłożył skalpel na bok. Choć zarząd dał mu gwarancję pracy.

Sosnowiczanie tracą do bezpiecznej strefy osiem punktów, więc przy serii kilku zwycięstw jest to dystans do zniwelowania. Ci piłkarze wiedzą, jak grać w piłkę, ale trzeba ich odpowiednio przygotować, dotrzeć do ich głów. Być może trzeba będzie troszkę oczyścić kadrę ze zbędnych elementów. Choć jeśli chodzi o transfery w Zagłębiu… mam o nie pewne obawy. Kluczowy będzie spokój i odpowiednio przepracowana zima. Nie takie rzeczy już się w futbolu działy i Zagłębie wcale nie jest takie słabe, na jakie wygląda. Trzeba uwolnić jego potencjał, choć w tej sytuacji mówimy o działaniu doraźnym. Bo na dłuższą metę klub nie może funkcjonować tak, jak funkcjonuje obecnie – kończy nasz ekspert.

Przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia kibice Zagłębia chcieliby mieć więcej wiary i spokoju. Sytuacja ich ukochanej drużyny nie jest tragiczna, choć teraz zawodnicy wraz z trenerem naprawdę muszą wziąć się mocniej do pracy. W swoim ostatnim meczu w 2023 roku przegrali z Chrobrym Głogów 1:2, choć potrafili oddać ponad 20 strzałów. Trener po tym wszystkim chciał zrezygnować z pracy lub liczył się z możliwością zwolnienia. Zimowe przygotowania to ostatnia nadzieja dla Sosnowca w 1. lidze, choć już teraz jest niezwykle gorąco w Zagłębiu. Jeżeli runda wiosenna zacznie się mizernie, to ostatni optymiści stracą nadzieję.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze