Kibice z Lubina odetchnęli z ulgą. Ich miejscowa drużyna, dzięki zwycięstwu odniesionemu nad Cracovią, zapewniła sobie utrzymanie. To już drugi taki sezon z rzędu, gdy fani do ostatnich kolejek nie byli pewni czy za drużyną będą jeździć do Warszawy, czy do Niepołomic. Wydaje się jednak, że wszystko w obozie „Miedziowych” idzie w dobrym kierunku. Podopiecznych Waldemara Fornalika niewątpliwie stać na coś więcej, niż na coroczną walkę o byt. Czy Zagłębie może okazać się czarnym koniem przyszłego sezonu?
Był taki moment w tej rundzie, gdzie niebo nad Lubinem spowiły czarne chmury przeszłości, kiedy to Zagłębie prowadził Piotr Stokowiec. Zagłębie rozochocone trzema wygranymi z rzędu samo zaczęło sobie strzelać w kolano i komplikować sytuację. Fatalna gra z Górnikiem, niewykorzystane sytuacje z Wisłą Płock i Wartą Poznań poważnie zachwiały wizją spokojnego utrzymania.
Dziś jednak wygląda to tak, że maszyna Waldemara Fornalika zaczyna pracować na właściwych obrotach. Wygrana z Widzewem, wręczenie biletu do 1. Ligi Lechii Gdańsk i gol Łukasza Łakomego z Cracovią zapewniają lubinianom ekstraklasę na następny rok.
„King” – echa przeszłości
Wszyscy znamy ekstraklasową rzeczywistość. Całe szczęście działacze KHGM Zagłębia Lubin nie podjęli żadnych nerwowych ruchów, kiedy to drużynę objął delikatny kryzys. Waldemar Fornalik dostał na tyle duży kredyt zaufania, że spokojnie mógł pracować z drużyną. Górnolotnie można nawet szukać pewnych podobieństw do jego początków pracy w Gliwicach. W bólach wywalczone w ostatniej kolejce utrzymanie, rok później – mistrzostwo. Sam Fornalik niejednokrotnie podkreślał, że wierzy w cel jaki postawiono mu na Dolnym Śląsku. Nawet po przegranych meczach ufał w swój proces.
🗣️ Waldemar Fornalik: "Przyjechaliśmy dziś z jasnym celem, by wygrać mecz. Pierwsza połowa była dla nas bardzo trudna. Cracovia grała agresywnie i nie potrafiliśmy odrzucić ich ataków. Paradoksalnie pierwsza okazja była w tym meczu po naszej stronie, kiedy to po rzucie rożnym do… pic.twitter.com/1ffkfhJqQ3
— Zagłębie Lubin (@ZaglebieLubin) May 13, 2023
– Przegraliśmy ważne spotkanie, ale nie przegraliśmy całej batalii, którą toczymy, czyli gry o utrzymanie w ekstraklasie. Wierzę w naszą pracę i musimy wrócić do tego, co było na początku rundy. Coś się zacięło, zwłaszcza ze zdobywaniem goli – mówił po przegranym 0:2 meczu z Górnikiem Zabrze.
Przepis na sukces
I właśnie ze zdobywaniem goli „Miedziowi” mieli największy problem. Zaledwie 32 zdobyte bramki plasują ich dopiero na 5. miejscu od końca pod względem tej statystyki. Mniej strzelali tylko Lechia, Miedź, Śląsk i Radomiak, czyli drużyny, które spadek mają już zapewniony albo przed nim się bronią.
Przez większą część sezonu lubinianie zmagali się z problemem braku dobrego napastnika. Ani Martin Dolezal, ani Rafał Adamski nie dawali tyle, co obecnie daje Dawid Kurminowski. Wypożyczony z Aarhus 24-latek może ubolewać, że jego obecny sezon podziurawiły kontuzje. Problem z dojściem do dawnej formy ma również Jakub Świerczok, który nie może odnaleźć się po powrocie z Japonii.
Zatrzymanie Kurminowskiego albo sprowadzenie rasowej „dziewiątki” powinno być priorytetem dla działaczy z Dolnego Śląska.
Zagłębie i siła młodości
Cudownie się patrzy na drużyny, które grają młodymi zawodnikami nie z przymusu przepisów, ale z własnej woli. I patrząc na drużynę Zagłębia ma się to samo odczucie. Śledząc wyjściową jedenastkę widać, że to mieszanka młodości z doświadczeniem. Do pochwał w kierunku Łukasza Łakomego mogliśmy się już przyzwyczaić, bo chłopak ma naprawdę niezłe papiery na wielkie granie i ciężko będzie go zatrzymać w ekstraklasie. W tym sezonie ma 4 gole – w tym gol z Cracovią zapewniający utrzymanie – i 2 asysty.
Równie dobre chwile przeżywa w ostatnim czasie Kacper Chodyna. Po 2 meczach z rzędu z golem dorzucił asystę przy trafieniu Łakomego. Pokazuje to tylko, że wystawiając go na obronie robi mu się krzywdę, a sam zawodnik najlepiej czuje się na skrzydle. Dużo można mówić na temat jego nieskuteczności, chociaż i tak mając 7 bramek na koncie jest najlepszym strzelcem swojej drużyny.
Po równi pochyłej zjeżdza jednak forma Filipa Starzyńskiego. „Figo” mocno obniżył loty nie tylko w tej rundzie, ale i w pierwszej części sezonu. Całe szczęście w zespole „Miedziowych” wyrasta jego godny następca – Tomasz Pieńko. U młodego wychowanka Akademii Zagłębia może imponować pewność siebie, drybling i umiejętności techniczne, którymi po raz kolejny popisał się w meczu z Cracovią w akcji bramkowej. Na chwilę obecną oglądamy go wchodzącego z ławki, ale w przyszłym sezonie niewykluczone, że będzie nas czarował już od pierwszej minuty spotkania.
Konsekwencja
Tego najbardziej brakowało drużynie Zagłębia na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Dobre mecze potrafiła przeplatać z bardzo słabymi, zakrawającymi o fatalne. Niemrawo lubinianie prezentowali się również w pierwszych połowach ostatnich dwóch spotkań. Zarówno w meczu w Gdańsku jak i w Krakowie lepiej prezentowali się po przerwie. Aspiracje są duże, o czym sami piłkarze mówią głośno:
Był moment dwa sezony temu, że mogliśmy się pokusić o puchary z trenerem Sevelą. Szkoda, że do tego nie doszło, bo naprawdę chciałbym zagrać z Zagłębiem w eliminacjach europejskich pucharów, bo to super przeżycie. Myślę, że to byłby fajny sposób, aby wynagrodzić kibiców za to, że przychodzą do nas na mecze. To też jeden z moich celów. Mówił Kacper Chodyna w wywiadzie z naszym portalem
I bądź co bądź nie jest to wizja nierealna. Łącząc ligowe doświadczenie takich zawodników jak Damjan Bohar czy Marko Poletanovic, który notabene bardzo dobrze prezentuje się w ostatnich tygodniach i młodość, Zagłębie może zawojować ligę w przyszłym sezonie. Ale o tych ambicjach mówi się co sezon. Co sezon powtarza się, że „Miedziowi” mają wszystko by ten sukces osiągnąć. A jak się kończy to wszyscy wiemy…