Zagłębie Lubin kapitalne. Van Dael coraz bardziej przekonuje


Dobra dyspozycja "Miedziowych" nie pozostaje niezauważona. Efekty pracy trenera już widać

25 lutego 2019 Zagłębie Lubin kapitalne. Van Dael coraz bardziej przekonuje
Tomasz Folta / PressFocus

  Po zwolnieniu Mariusza Lewandowskiego trenerem lubinian został Ben van Dael. Nieznany szerszej publiczności Holender miał objąć tę posadę jedynie tymczasowo. Jak wiemy, niezłe wyniki sprawiły, że zarząd lubinian podjął decyzję o podpisaniu kontraktu do końca sezonu. Van Dael otrzymał kredyt zaufania, który jak na razie spłaca terminowo.


Udostępnij na Udostępnij na

Były trener Fortuny Sittard nie miał pewnej pozycji, ale dość szybko odcisnął piętno na zespole. Wystarczy powiedzieć, że był tak naprawdę jedną, wielką niewiadomą. Tylko w Sittard pracował przecież samodzielnie z drużyną seniorską.

9 meczów bez zwycięstwa

Kiedy Ben van Deal objął posadę trenerską, Zagłębie nie potrafiło wygrać od sześciu spotkań. Zarząd lubinian mimo wszystko i tak jak na nasze warunki był dosyć cierpliwy. Pod wodzą Mariusza Lewandowskiego „Miedziowi” odpadli przecież z Pucharu Polski z Huraganem Morąg występującym na co dzień w… III lidze. Po porażce z tak nisko notowanym rywalem Lewandowski był już na cenzurowanym. Niedawno w skarbie kibica iGola wspominał o tej sytuacji będący blisko lubinian redaktor naczelny Watch Ekstraklasa, Michał Szczygieł.

Sportowo zaczęło się dobrze, choćby od pełnej puli wywiezionej z Łazienkowskiej, ale potem przyszedł Huragan. Dosłownie i w przenośni, bo mniej więcej w tym czasie w zespole działo się źle albo bardzo źle. Trener zupełnie się pogubił, organizacyjnie też kolorowo nie było, a i władze klubu czasem do gaszenia pożarów używały benzyny.

O Zagłębiu w skarbie kibica iGola przeczytacie TU.

Czarę goryczy przelała wyjazdowa porażka w Zabrzu. Lewandowski został zwolniony i już dzień później zespół objął van Dael. Holender nie od początku radził sobie dobrze, bo przecież pierwsze trzy spotkania były przegrane. Najpierw porażka z Koroną (0:1), później przegrana z Wisłą (2:3) i porażka u siebie z Legią (0:1). Już w Krakowie było jednak widać przebłyski dobrej gry. Choć do przerwy Wisła dominowała i mogła prowadzić spokojnie czterema bramkami, to w drugich 45 minutach lubinianie zdołali odrobić dwie bramki. Tylko nieuwaga pod koniec spotkania sprawiła, że „Miedziowi” nie wywieźli z Reymonta punktów. Seria dziewięciu spotkań bez zwycięstwa wreszcie zakończyła się w Sosnowcu. Ojcem sukcesu był Bartłomiej Pawłowski, który jest w wyśmienitej dyspozycji, a w tamtym meczu zdobył dwie bramki. Później piłkarze z Lubina przegrali już tylko raz.

Wielki mecz, pechowa porażka

Bilans sześciu spotkań, w których van Dael prowadził Zagłębie, rysuje się naprawdę dobrze. Cztery zwycięstwa, remis i porażka. „Miedziowi” w trakcie kadencji Holendra nieoczekiwanie pokonali przecież Jagiellonię aż 4:0. I to w Białymstoku! Ten mecz ewidentnie sprawił, że działacze lubinian musieli zastanowić się nieco dłużej nad przyszłością tymczasowego trenera. Tydzień później podjęli u siebie Cracovię i przegrali bardzo pechowo. Wszystko było pod kontrolą do 67. minuty, kiedy czerwoną kartkę otrzymał Dominik Hładun. W ciągu następnych 15 minut dwie bramki zdobyła Cracovia. A właściwie to nie do końca, bo trafienie samobójcze zaliczył Maciej Dąbrowski. Duży pech. Na wiosnę Zagłębie imponuje formą i na inaugurację pokonało przy Bułgarskiej Lecha oraz w derbach, przed własną publicznością, Miedź Legnica. I to 3:0.

Lubinianie pod wodzą Holendra są ułożoną drużyną i dzięki temu pojawiają się wyniki. Za kadencji poprzednika grało bardzo w kratkę. Teraz wykrystalizował się skład, który już od czterech spotkań praktycznie się nie zmienia. Były to jedynie kosmetyczne, wymuszone zmiany pauzujących Hładuna i Guldana. Efekt widać w postaci punktów.

Drugie z rzędu derby

W poniedziałek Zagłębie ponownie rozegra derbowe spotkanie. Tym razem we Wrocławiu, ze Śląskiem. Lubinianie są zdecydowanie wyżej w tabeli i mają jeszcze szanse na wejście do grupy mistrzowskiej. Cztery ostatnie derbowe spotkania to jednak zwycięstwa samych gospodarzy. Na jesień jednak lubinianie pewnie rozprawili się ze Śląskiem aż 4:0 i pokazali, kto rządzi na Dolnym Śląsku. Przed poniedziałkowymi derbami dla „Gazety Wrocławskiej” wypowiedział się były trener wrocławian Romuald Szukiełowicz. Ocenił, że Marcin Robak sam nic nie zdziała. Twierdzi, że napastnik Śląska jest groźny, kiedy ma kto mu dograć piłkę. Co ciekawe, w ostatnich, przegranych z kretesem, derbach napastnik Śląska zdobył bramkę. Tyle że samobójczą. Oby więc nie zdziałał nic na szkodę swojej drużyny.

Lubinianie mają też gorsze statystyki, które jasno mówią o tym, że z alei Śląskiej wywieźli ostatnie punkty prawie trzy lata temu. Wtedy to pokonali wrocławian w lidze 2:0, a bramki zdobyli Jarosław Kubicki i Łukasz Piątek. Biorąc pod uwagę dobrą, ciekawą grę i dobrą serię pod wodzą van Daela, Śląsk ma się czego bać. We Wrocławiu rozpaczliwie bronią się przed spadkiem, ale zwycięstwo w derbach mogłoby wzmocnić ich mentalnie i poprowadzić do serii zwycięstw. W Lubinie mogą o ligowy byt spać spokojnie, ale jeśli we Wrocławiu wyjdą niezbyt skoncentrowani, to obudzą się z kilkubramkową zaliczką.

Van Dael kilka sprawdzianów ma już za sobą, ale ten ze Śląskiem może być istotny. Choć przyszłość w Lubinie ma zapewnioną do końca sezonu, to derbowe zwycięstwo potwierdziłoby tylko jego świetną pracę z zespołem. A Śląsk przecież nie jest potentatem do grupy mistrzowskiej. A z takimi Zagłębie już sobie radziło…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze