Zagłębie Lubin pokonało Koronę Kielce w 8. kolejce T-Mobile Ekstraklasy 2:0. Była to trzecia porażka z rzędu trenera Pachety. Decydujące bramki zdobyli Arkadiusz Piech w doliczonym czasie gry 1. połowy i Dorde Cotra w 82. minucie.
Pierwsze 20 minut minęło ze wskazaniem na gospodarzy. Zagłębie od początku meczu zaatakowało. Już w 2. minucie Jeż świetnie podał do Arkadiusza Piecha ten uderzył, a Małkowski z problemami sparował strzał na rzut rożny. Mecz był ostry. Najpierw w 13. minucie Pilipczuk zderzył się z Bilkiem, a kilka minut później Ukrainiec poturbował Cotrę. W obu starciach polała się krew. Korona zagroziła dopiero w 20. minucie, kiedy Golański z rzutu wolnego podciął piłkę w pole karne, a tam strącić próbował ją Stano, jednak bramkarz lubinian był na posterunku. Zagłębie znów zaatakowało, ale Piech uderzył obok bramki po dobrej akcji Oleksego i Kwieka. Napastnik „Miedziowych” wpakował w końcu piłkę do siatki, ale chorągiewka asystenta powędrowała w górę i gol słusznie nie został uznany.
Korona miała ogromne problemy z Arkadiuszem Piechem. W 29. minucie znowu urwał się obrońcom kielczan, ale piłka poszybowała nad bramką. Obrona „Miedziowych” spisywała się bardzo dobrze i ekipa Pachety nie mogła zagrozić Gliwie. Po błędzie defensywy Korony dobrą okazję miał Kwiek, ale fatalnie przestrzelił.
Pierwszy gol padł w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Piękną akcję przeprowadził Aleksander Kwiek i świetnie obsłużył Piecha, a ten w końcu pokonał Zbigniewa Małkowskiego.
Pierwsza połowa minęła ze wskazaniem na Zagłębie i zakończyła się wynikiem 1:0 dla lubinian. Korona w pierwszych 45 minutach zagrała bardzo słabo, czego dowodem jest brak celnych strzałów na bramkę Michała Gliwy. Kielczanie notowali mnóstwo strat i przede wszystkim nie istnieli w ataku. Obrońcy „Miedziowych” byli świetnie zorganizowani i pozwalali na bardzo niewiele ofensywnym graczom ,,Złocisto-krwistych”. Na duże plusy zasłużyli Arkadiusz Piech i Aleksander Kwiek. Stwarzali ogromne zagrożenie pod bramką Małkowskiego, a efektem ich współpracy była bramka w doliczonym czasie gry.
Druga połowa rozpoczęła się od fatalnego strzału Widanowa. Przez pierwsze 15 minut na Dialog Arenie wiało nudą. Dopiero w 63. minucie bardzo groźną akcję przeprowadziła Korona. Pilpczuk dostał piłkę w polu karnym, minął Gliwę, ale w ostatniej chwili Widanow uratował Zagłębie. Chwilę później znów groźnie uderzał Pilipczuk, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. „Miedziowi” odpowiedzieli dziesięć minut później, ale strzał Cotry z woleja był niecelny. W 75. minucie pod bramką Korony zrobiło się naprawdę gorąco. Świetną piłkę z autu dostał Jeż, ale uderzył tylko w boczną siatkę.
W 82. minucie wynik meczu ustalił Dorde Cotra. Zakotłowało się w polu karnym Korony, kiedy piłka opuszczała ich pole karne nabiegł na nią Serb i silnym strzałem pokonał Zbigniewa Małkowskiego. W 87. minucie „Miedziowi” mogli dobić Koronę, ale fenomenalną interwencją popisał się bramkarz „Złocisto-krwistych”.
Zagłębie zainkasowało trzy punkty, a Korona przegrała trzeci mecz z rzędu za panowania Pachety. Sytuacja kielczan jest już naprawdę bardzo nieciekawa.