Borussia Mönchengladbach to od lat klub, który walczy o miejsce w ścisłej czołówce Bundesligi, lecz nie zawsze z powodzeniem. Jednak w obecnym sezonie forma pięciokrotnego mistrza Niemiec przypomina nieco parabolę, ponieważ dość często miewa ona wahania formy. Wielu kibiców nie tylko niemieckiej piłki zadaje sobie więc pytanie, dlaczego dzieje się tak, że „BMG” nie potrafi ustabilizować dobrej dyspozycji.
Na przestrzeni ostatniej dekady ekipa z Mönchengladbach wystąpiła dwa razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jednak jest to pierwszy raz w historii tych rozgrywek, kiedy dotarła ona tak daleko. Wszystko to zawdzięcza swojej fantastycznej postawie w październiku i listopadzie. Dodatkowo dokładała do tego jeszcze niedawno bardzo solidną formę w lidze.
Here we go! Another competition, same goals. Cmon City! #matchday #championsleague pic.twitter.com/BKh3bO3NJq
— Fernandinho (@fernandinho) February 24, 2021
Przez jakiś czas posiadała dość nikłą różnicę punktową w stosunku do miejsca premiowanego grą w Champions League. Jednakże ostatnio zespół ma spore problemy z inkasowaniem punktów. W lidze nie potrafi wygrać od czterech spotkań, a co za tym idzie – powiększył swoją stratę do 4. zespołu do dziewięciu punktów. Dzisiaj zmierzy się z Manchesterem City w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, lecz już przed spotkaniem spisywany jest na straty. Jakie więc bolączki dolegają ekipie Marco Rosego?
Zawieszenie poprzeczki za wysoko
Wiadomo nie od dzisiaj, że im lepiej gra klub, tym więcej się od niego wymaga. Przykładem na to może być ostatni przypadek z krajowego podwórka, mianowicie Raków Częstochowa, który zaliczył bardzo udaną rundę jesienną. Piłkarze Marka Papszuna jednakże słabo zaczęli wiosenną część rozgrywek, ponieważ już mówiło się o kryzysie. Gdyby nie ostatnia wygrana z Zagłębiem Lubin, pewnie w mediach mówiłoby jeszcze głośniej o słabej formie ekipy z Częstochowy.
Czy podobnie jest w przypadku Borussii Mönchengladbach? Z pewnością można odnaleźć pewną analogię. Swoją dyspozycją na jesieni zwłaszcza w fazie grupowej Ligi Mistrzów rozpalała oczekiwania kibiców. Nie ma co się dziwić fanom „BMG”. W końcu ich ukochany zespół remisował z Interem i Realem, a w dwumeczu grupowym z Szachtarem Donieck wygrał aż 10:0(!). Eliminując po drodze tak wybitne zespoły, musisz liczyć z rosnącymi wobec ciebie wymaganiami.
Borussia Monchengladbach's players watched the end of the Inter game on an iPad 🙏
And they went CRAZY when they realised they were through to the last 16 🎉
FOOTBALL ❤️ pic.twitter.com/9u2bZdOmfD
— GOAL (@goal) December 9, 2020
Zawodnicy „Fohlenelf” dawali już pierwsze oznaki możliwej zadyszki w grudniu ubiegłego roku. Nie potrafili oni wówczas wygrać w sześciu spotkaniach z rzędu, chociaż niektóre porażki były uzasadnione, ponieważ były to rewanżowe starcia z Realem i Interem. Jednakże ostatnio wygląda to znacznie gorzej niż w grudniu. Po znakomitej serii ośmiu meczów bez porażki nastąpiła klęska na własnym stadionie z 14. FC Koeln. Potem mimo remisu z Wolfsburgiem można było odnieść wrażenie, że ekipa niemieckiego szkoleniowca i tak spisywała się gorzej od „Wilków”. Ponadto w następnej kolejce ponownie uległa ona na własnym stadionie. Tym razem miało to miejsce z FSV Mainz, mecz zakończył się rezultatem 1:2.
Można więc odnieść wrażenie, że fantastycznymi wynikami z Szachtarem czy remisami z Realem i Interem piłkarze z Niemiec mogli zawyżyć oczekiwania w stosunku do nich. Wymagania te mogą być nieco nieadekwatne do siły, jaką dysponuje zespół. Stąd też uwaga, że w Mönchengladbach poprzeczka mogła zostać zawieszona zwyczajnie za wysoko.
Słaba skuteczność
O tym, że utrzymywanie się przy futbolówce nie jest w meczu najważniejsze, mówi wiele przykładów. W tym właśnie niektóre Mönchengladbach w tym sezonie. Zespół pomimo faktu, że przeważał w części przegranych spotkań, to nie potrafił udowodnić tego pod bramką rywala. Widać to było nie tylko w ostatnich meczach, lecz także i przy grudniowej zadyszce. W kluczowym momencie brakuje mu zimnej krwi i to jest z pewnością jeden z głównych powodów słabszej formy.
Dodatkowo do tego dochodzi słaba forma strzelecka najlepszych piłkarzy w ostatnich spotkaniach. Nie jest powiedziane, że grają oni źle. Jednak dyspozycja z teraz w stosunku do jesieni wygląda blado. Piłkarze Rosego strzelili zaledwie trzy bramki w ostatnich czterech spotkaniach. Skuteczność wygląda jeszcze gorzej, jeżeli popatrzymy na stosunek ogólnej liczby strzałów drużyny w danym meczu do bramek. Jak można zauważyć na poniższym wykresie, nie wygląda to dobrze.
Nie jest oczywiście powiedziane, że „BMG” nie posiada wystarczającego potencjału ofensywnego, aby wygrywać takie mecze. W klubie znajdują się przecież zawodnicy nieźle usposobieni jako atakujący. Marcus Thuram, Allsane Plea czy przede wszystkim Lars Stindl to z pewnością piłkarze o świetnych atrybutach. Jednak nawet i oni ostatnimi czasy nie potrafią zamienić swoich umiejętności na bramki.
Decyzja Marco Rosego
15 lutego 2021 roku niemieckie media poinformowały, że Marco Rose od następnego będzie nowym menedżerem Borussii Dortmund. Jest to ruch w stu procentach zrozumiały zarówno ze strony „BVB”, jak i samego menedżera. Ekipa z Dortmundu od czasu zwolnienia Luciena Favre’a szukała jego następcy, który mógłby przejąć stery od przyszłego sezonu. Sam trener też z pewnością robi spory postęp, zamieniając Borussię Mönchengladbach na jej imienniczkę z Dortmundu.
Borussia Monchengladbach manager Marco Rose will leave in the summer to take over at Bundesliga rivals Borussia Dortmund.
Read ⤵️ #bbcfootball
— BBC Sport (@BBCSport) February 15, 2021
Jak można się domyślić, spotkało się to z ogromnym oburzeniem ze strony kibiców, którzy liczyli na to, że Rose będzie dalej przewodniczył w projekcie budowanym w Mönchengladbach. Fani „Żebraków” nie zostawili suchej nitki na Niemcu, wielokrotnie obrażając go w ostatnich dniach. Jest to wyłącznie problem na linii trener – kibice, jednak wszyscy dobrze wiemy, jak bardzo może to rzutować na dyspozycji zespołu.
Biorąc pod uwagę słabą formę „BMG”, wydawać się może, że wybrał najgorszy możliwy moment do oznajmienia tej decyzji. Zawodnicy bowiem mogą już nie odczuwać tak dużej motywacji, jak miało to miejsce wcześniej. Trudno jest grać ze świadomością, że w kluczowej fazie sezonu człowiek odpowiadający za zarządzanie drużyną, który na dodatek zapewniał o swoim pozostaniu, z dnia na dzień odchodzi. Ponadto nie jest on już ani trochę wpierany przez większość sympatyków zespołu.
Decyzja Marco jest tym, o czym dyskutowaliśmy przez ostanie tygodnie i miesiące. Jego decyzja jest zupełnie zgodna z jego kontraktem. Nie zrobił niczego złego, to ja jestem odpowiedzialny za kontrakt. Rozmowy były bardzo szczerze, intensywne i przejrzyste. Utrzymuję wobec niego swoje względy i wiem, że do końca będzie dawał z siebie wszystko Max Eberl, dyrektor sportowy Borussii Monchengladbach na konferencji prasowej
Pozostaje więc tylko pytanie, czy Max Eberl rzeczywiście miał rację co do niemieckiego szkoleniowca.
***
Podsumowując, na słabą formę Borussii Mönchengladbach składać się może wiele czynników, lecz te są jednymi z głównych. Z pewnością gdy kibic spojrzy na taktykę zespołu, może wytknąć jeszcze więcej błędów w poszczególnych spotkaniach. Jednakże z problemów stricte boiskowych to właśnie skuteczność wydaje się tym największym.
Sporą rolę odgrywa też mentalność, która nie jest obecnie w klubie na wysokim poziomie. Jak powiedziano wcześniej, jest to spowodowane za wysokim zawieszeniem sobie poprzeczki oraz przede wszystkim decyzją Marco Rosego o odejściu z klubu, która nastąpiła w takim, a nie innym momencie.
Zespołu z Mönchengladbach z pewnością nie wolno skreślać, ponieważ dalej może się on liczyć w walce o miejsce premiowane grą w następnym sezonie Ligi Mistrzów. Trudno jednak jest szukać jakichkolwiek szans w dzisiejszym starciu z Manchesterem City. Wszyscy bowiem są świadomi tego, w jakiej „Obywatele” są formie. Wygrana „Die Fohlen” wydaje się wręcz niemożliwa i byłaby ogromnym zaskoczeniem.