Zawodnicy z polskiej ekstraklasy to ostatnio bardzo chodliwy towar. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek kolejnymi udanymi występami robią świetną reklamę piłkarzom grającym w kraju nad Wisłą. Dlatego w poszukiwaniu kolejnego diamentu zagraniczne kluby coraz częściej i intensywniej sondują polski rynek. Przewodzą w tym Włosi, choć niedawno po defensora z naszej rodzimej ligi, Djibrila Diawa, sięgnęło również francuskie Angers. Jak do tej pory gracze pozyskani z polskiej ekstraklasy radzili sobie w Ligue 1?
Renoma produktu, jakim jest gracz z naszej ekstraklasy, ostatnio znacznie jednak wzrosła. Paradoksalnie, spoglądając na dokonania niektórych graczy znad Wisły, od lat nie było tak dobrze. Przypadek Krzysztofa Piątka utwierdza w przekonaniu zagraniczne kluby, że na polskim rynku piłkarskim można znaleźć prawdziwą perełkę. Zawodnika młodego i zdolnego. Takiego, którego przede wszystkim w niedługim czasie można będzie sprzedać za wielokrotność wydanej sumy. To musi działać na wyobraźnię.
– Teraz jest boom na Polaków we Włoszech i wydaje mi się, że to jest taki efekt domina: sprawdził się jeden zawodnik, potem następny. Włoskie kluby zdają sobie sprawę, iż polski rynek jest warty sprawdzenia i atrakcyjny pod względem finansowym – mówi w rozmowie z naszym portalem Marcin Jabłoński, założyciel polskiego fanpage’a FC Girondins de Bordeaux.
Wspomniany efekt domina ma odzwierciedlenie w kolejnych ruchach transferowych klubów z Półwyspu Apenińskiego. Przede wszystkim tych z mniejszym budżetem, oglądających każde euro. Wizja pozyskania kolejnego talentu z polskiej ekstraklasy za niewysoką sumę utwierdza w przekonaniu, że nad Wisłą warto szukać. Tym bardziej, że inne kluby już znalazły. Włosi uważnie spoglądają także na graczy trochę starszych, lecz z niedługo wygasającym kontraktem. Jednym z nich był zawodnik Korony Kielce, Djibril Diaw. Ostatecznie defensor trafił jednak do francuskiego Angers. Wybierając zespół z kraju znad Sekwany, zawodnik przełamał pewien schemat. Dlatego warto przeanalizować, czy Ligue 1 to właściwy kierunek dla graczy z polskiej ekstraklasy?
Un second 🦁de la Téranga à Angers SCO !
Pape Djibril Diaw s'est engagé en faveur des Noirs et Blancs jusqu'en 2021.
Bienvenue !! 😀📄➡ https://t.co/aFUGukzWkE pic.twitter.com/wVLP3ygAYx
— Angers SCO (@AngersSCO) January 18, 2019
Od zainteresowania do transferu duży krok
Jeszcze pod koniec ubiegłego wieku markę polskiej ekstraklasie w Ligue 1 udanymi występami wyrabiał Piotr Świerczewski. Następnie świetną reklamę graczom znad Wisły robił Ireneusz Jeleń. Strzelając 49 bramek we francuskiej najwyższej klasie rozgrywkowej, zachęcił tamtejsze kluby do sondowania polskiego rynku. Transfery graczy z polskiej ekstraklasy do Ligue 1 były tylko kwestią czasu.
We Francji sił próbowało kilku zawodników wyróżniających się w naszej lidze. Wszem wobec komplementowany przez polskich ekspertów za dryg do kombinacyjnej gry Maor Melikson zamienił Wisłę Kraków na Valenciennes. Przygoda Izraelczyka nad Sekwaną trwała jednak tylko półtora roku. Zakończyła się wraz ze spadkiem „Les Atheniens” z Ligue 1.
Furory we Francji nie zrobili także Dominik Furman oraz Mariusz Stępiński. Obaj z łatką sporych talentów opuszczali ekstraklasę. W obu przypadkach na marzeniach się skończyło. Dominik Furman nie potrafił przebić się do pierwszego składu Toulouse’y, natomiast Mariusz Stępiński nie zachwycał w barwach Nantes. Obaj gracze bardzo szybko pożegnali się z francuskimi zespołami. Po nieudanych próbach zawojowania kraju znad Sekwany przez wspomnianych zawodników liczba transakcji między klubami polskimi a francuskimi znacznie spadła.
– Muszę niestety z przykrością stwierdzić, iż francuskie kluby bardzo rzadko w ostatnim czasie decydują się na transfery zawodników z polskich klubów. Powiem szczerze, że dyskutowałem niedawno na Twitterze z kibicami klubu, któremu kibicuję i któremu prowadzę polski fanpage, czyli FC Girondins de Bordeaux, nad brakiem transferów Polaków do Ligue 1 i trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Byłem natomiast zaskoczony znajomością nazwisk młodych polskich piłkarzy przez tychże kibiców, co oznacza, że ich potencjał został dostrzeżony we Francji, lecz brakuje zainteresowania ze strony klubów – komentuje nasz rozmówca.
Łyżka miodu w beczce dziegciu
W ostatnich latach jedynym graczem pozyskanym z polskiej ekstraklasy, który po transferze do klubu z Ligue 1 pełnił ważną funkcję w zespole, był Igor Lewczuk. W sezonie 2016/2017 wystąpił w 25 ligowych spotkaniach, zdobywając jednego gola oraz notując asystę. Były defensor Legii Warszawa w przeciwieństwie do Dominika Furmana czy Mariusza Stępińskiego na podbój Francji wyruszył jednak już jako w pełni ukształtowany zawodnik. Nawet wysoka dyspozycja polskiego gracza nie mogła jednak zainteresować Francuzów polskim rynkiem piłkarskim tak jak przykładowo forma strzelecka Krzysztofa Piątka. Różnica wieku obu graczy zrobiła także swoje.
– W kadrze mojego Bordeaux jest co prawda jeden Polak – Igor Lewczuk, który przyszedł do klubu w 2016 roku z Legii Warszawa, lecz w momencie transferu miał już 31 lat, więc nie można powiedzieć, iż był to młody, perspektywiczny zawodnik, który spowodował zainteresowanie ekstraklasą przez francuskie kluby. Choć mam nadzieję, że nastąpi wkrótce przełom w transferach na linii Polska–Francja, gdyż nie wydaje mi się, aby przeskok z naszego kraju do Ligue 1 był tak duży, żeby sprawdzony gracz w ekstraklasie sobie nie poradził – dodaje Marcin Jabłoński.
Szansą na zmianę obecnej sytuacji może być transfer Djibrila Diawa. Jeśli Senegalczyk pokaże się z jak najlepszej strony w barwach Angers, to francuskie kluby mogą powoli, lecz skrupulatnie pójść drogą obraną przez włoskie zespoły. Zyskałaby na tym polska ekstraklasa. Ceny za największe talenty znacznie poszłyby w górę, gdyż chętnych znalazłoby się więcej niż obecnie. Już nie tylko Serie A byłaby ziemią obiecaną dla graczy z naszej ligi.