Z Limanowskiego #2. Pierwsza drobna ligowa zadyszka


Mistrzowie Polski z kolejnym remisem

5 sierpnia 2023 Z Limanowskiego #2. Pierwsza drobna ligowa zadyszka
Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

Raków Częstochowa zremisował z Wartą Poznań 2:2 w meczu 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Z jednej strony złotym medalistom stracić punktów w takim spotkaniu nie wypada, z drugiej podopieczni Dawida Szwargi uratowali jedno oczko i przez to, z wyłączeniem rzutów karnych w starciu o superpuchar, pozostają niepokonani w sezonie 2023/2024 i ze spokojnymi głowami mogą szykować się na bój z Arisem Limassol.


Udostępnij na Udostępnij na

Goście w dużym stopniu wykonali plan na ten pojedynek, wykorzystywali błędy oraz słabości rywala i dwa razy wychodzili na prowadzenie, co nieczęsto zdarza się z zespołem takiej klasy. Nie najlepiej dysponowani gospodarze rozkręcali się bardzo wolno, ale ostatecznie pomimo przeciwności pokazali charakter i zdołali uniknąć porażki. Obaj młodzi szkoleniowcy docenili końcowy wynik, ale też wyrazili pewien niedosyt. 

– Mecz mógł się podobać kibicom. Tworzyliśmy z rywalem podobne zamieszanie w polach karnych. Raków mógł mieć minimalnie więcej sytuacji – ocenił Dawid Szulczek.

– Nigdy nie będziemy zadowoleni, kiedy nie będziemy wygrywać u siebie. Niemniej brawa dla drużyny, która dwukrotnie podniosła się w tym meczu – skomentował Dawid Szwarga.

Raków przekombinował?

Opiekun miejscowych zamieszał w wyjściowym składzie zespołu na sobotnią potyczkę względem rewanżu przeciwko Karabachowi w eliminacjach Champions League. Pierwszy raz od początku zobaczyliśmy Sonny’ego Kittela, w środku zestawiono Bena Ledermana z Vladyslavem Kocherginem, na prawej stronie biegał Deian Sorescu, trzyosobowy blok obronny uzupełniał nie Zoran Arsenić, ale Giannis Papanikolaou, który również pierwszy raz założył opaskę kapitana, a debiuty absolutne zanotowali Srdjan Plavsić i Kacper Bieszczad. Zmiany te wiązały się z odpoczynkiem np. Vladana Kovacevicia czy Frana Tudora czy późniejszym wejściem Marcina Cebuli.

I mieszane odczucia mogą towarzyszyć częstochowskim sympatykom po kolejnych pierwszych występach nowych nabytków. 27-latek z przeszłością w paru czeskich klubach chciał się pokazać i był jednym z lepszych zawodników na boisku. Ale to raczej bramkarz wypożyczony z Zagłębia Lubin jest po tym spotkaniu na ustach wszystkich, niekoniecznie z powodu pewnej postawy i efektownych interwencji, choć za jedną taką po bezpośrednio wykonywanym rzucie wolnym można go pochwalić. 20-latek z Krosna na swoje konto musi zapisać straconą bramkę autorstwa byłego gracza „Medalików” – Miguela Luisa – już na samym początku meczu, w 5. minucie.

Piłka kopnięta po ziemi z dużej odległości i z niewielką prędkością nie miała prawa zaskoczyć młodzieżowego reprezentanta Polski, a jednak wskutek złego ustawienia portugalski pomocnik błyskawicznie mógł się cieszyć z prowadzenia swojego zespołu. „Bieszcza” trudno nie obarczać winą przy drugiej bramce, która padła po szybkiej akcji i płaskim uderzeniu z ostrego kąta. Golkiper znany z zainicjowania akcji „Murowane Pomaganie” w perspektywie pełnych 90 minut nie miał problemów z rozgrywaniem futbolówki z partnerami, ale był bardzo elektryczny na własnym przedpolu w obliczu zagrożenia ze strony przeciwnika. W porównaniu z najwyżej wycenianym piłkarzem naszej ligi często bywał skupiony na swoich ruchach i decyzjach, nie wspomagając w takim stopniu kolegów w analizie sytuacji jak 25-latek z Banja Luki.

Wahadła urosły

Wyjątkowe słowa uznania w zespole Rakowa Częstochowa należą się wahadłowym. Boczni pomocnicy nie rozpoczęli w wymarzonym stylu obecnej kampanii, ale ostatnie dwa, trzy spotkania to ich niebagatelnie duży wpływ na grę i funkcjonowanie drużyny. Dwa kluczowe trafienia, które przesądziły o awansie „Medalików” do III rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów były dziełem odpowiednio Sorescu, który stworzył Kittelowi przestrzeń do uderzenia z dystansu i zapisał tym samym ostatnie podanie, oraz Tudora popisującego się fenomenalną szarżą i strzałem w samo okienko bramki. Być może konkurentów do lepszej dyspozycji popchnął wspomniany transfer Plavsicia, zapowiadający się po pierwszych minutach na świetny ruch.

Mecz ligowy z „Zielonymi” to także złota robota skrzydeł – Rumun i Serb co rusz straszyli defensorów zwodami i ostrymi wrzutkami. Sorescu przy jednej z kolejnych groźnych prób w końcu wymusił wślizg Jakuba Kiełba i wywalczył rzut karny bezwzględnie wykorzystany przez Łukasza Zwolińskiego. Nie było to ostatnie słowo zawodnika powracającego z wypożyczenia do FCSB, którego częstochowianie mogli przecież bardzo łatwo stracić. Ostatni kwadrans, który był nieustanną ofensywą „Czerwono-niebieskich” w poszukiwaniu wyrównania i zwycięskiego gola, to nadzwyczajne udzielanie się w atakach 25-latka, od narożnika boiska, po piąty metr. Aż w końcu wrzutka Kochergina dotarła do „Soare” stojącego na dalszym słupku, a ten popisał się zgraniem i jednocześnie asystą przy zespołowej kombinacji.

A wykończył inny z wahadłowych, czyli Jean Carlos Silva – Brazylijczyk tym razem w roli zmiennika mógł pierwszy raz w nowym sezonie zapisać się w protokole meczowym. Zimowy transfer „Medalików” niepokoił częstochowską i krajową publikę pierwszymi występami tego lata, lecz wydaje się, że od wyjazdów do Tallinna i Baku zaczyna wracać do prezentowania swojej najlepszej piłki. Gracz wykupiony z Pogoni Szczecin znakomicie współpracował z nakręconym na nowo Kocherginem oraz będącym w wyśmienitej formie Berggrenem. Radził sobie zarówno z zejściami do środka, jak i pociąganiem prób akcji do linii końcowej. Zawodnik z hiszpańskimi korzeniami ustalił rezultat spotkania, co musi dodać mu dawki pewności siebie, jak i dalej pociągnąć mentalnie drużynę.

Zebranie sił na kolejny krok ku Lidze Mistrzów

Z pozycji wielu obserwatorów Raków rozegrał dłuższymi fragmentami mecz z Wartą na stojąco, używając prostych środków na zasadach wybij-biegnij. W ekipie poznanian momentami więcej było zaangażowania, odwagi, determinacji i bezkompromisowości. Część zawodników gospodarzy myślami była przy wtorku i pierwszym domowym starciu o play-offy Ligi Mistrzów z Cypryjczykami. Brakowało ruchu, brakowało koncentracji i brakowało płynności. Jesteśmy przygotowani na zupełnie inną odsłonę częstochowian w tygodniu i piłkarze są z pewnością świadomi priorytetów. Gorszy występ w ekstraklasie daje nam wiarę na pozytywną boiskową reakcję, która jest domeną mistrzów Polski. Raków po niewielkiej zadyszce bez wątpienia wyciągnie z niepowodzenia odpowiednią naukę i zewrze swoje szyki jeszcze mocniej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze