Z beniaminka w mistrza Belgii? K. Beerschot V.A. w pogoni za marzeniami


Czy historyczny awans zespołu z Antwerpii, na który czekał 99 lat, czyli od momentu założenia klubu, może już w tym samym sezonie zaowocować mistrzostwem kraju?

6 grudnia 2020 Z beniaminka w mistrza Belgii? K. Beerschot V.A. w pogoni za marzeniami
Philippe Crochet / Photonews

Byłby to zdecydowanie fenomen piłkarski. Drużyna męczyła się przez trzy lata, walcząc bezskutecznie w barażach do Eerste klasse A. Wreszcie jej koszmar się skończył, awansowała do najwyższej ligi Belgii. Złe sny ubiegłych lat ma za sobą. Od czasów awansu spała smacznie, jednak ze snu wybudziło ją marzenie. Otarła już oczy ze „śpiochów” i dumnie oraz bez kompleksów walczy o pierwszy tytuł w historii swojego klubu!


Udostępnij na Udostępnij na

Z zazdrością patrzyli, gdy kluby założone od nich później wznosiły ligowe trofea, podczas gdy oni tułali się po niższych ligach. Mało tego, nigdy w historii klubu nie zameldowali się nawet w Jupiler Pro League. Na ich oczach triumfował między innymi zespół K.R.C. Genk, który został założony ponad pół wieku później.

Z żalem patrzyli, jak belgijskie podwórko dominowały drużyny Anderlechtu, Club Brugge oraz wcześniej wspomnianego Genku. Teraz jednak mają coś do powiedzenia w kontekście mistrzostwa Belgii 2020/2021! Czy zespół jest gotowy na pierwsze poważne trofeum? Czy możemy już powiedzieć otwarcie, że nastał czas Beerschot?

Trudne czasy

Klub od samego początku miał pod górkę. Najpierw usiłował wygrzebać się z lig regionalnych, gdy mu się udało, zostawał zdegradowany. W 1937 roku pierwszy raz awansował do 2. ligi belgijskiej z której spadł dwa lata później. W sezonie 1942/1943 spadł do ligi prowincjalnej.

Wreszcie, po 45 latach nieobecności, wrócił na poziom ogólnokrajowy już pod nazwą KFC Olympia Wilrijk. Następnie po ośmiu latach spadł z 4. ligi w roku 2002. Rok później wrócił, żeby po kolejnych trzech latach zostać zdegradowanym w 2006 roku.

Po bankructwie pierwszoligowego Beerschot AC w ​​2013 roku klub zdecydował się na przyjęcie nazwy Beerschot. Zespół chciał kontynuować grę jako KFCO Beerschot Wilrijk i dodać fioletowo-białe barwy klubu Beerschot do swoich własnych kolorów.

Jednak KBVB zdecydował, że zespół nie może używać litery K (Koninklijke, Królewski), ponieważ zmienił nazwę. W rezultacie nosił tę pierwotną – FCO Beerschot Wilrijk. Dlatego musiał złożyć nowy wniosek, aby odzyskać człon Królewski. 14 czerwca 2017 roku oficjalnie ponownie dodano Koninklijke do nazwy klubu.

Dopiero w sezonie 2016/2017 zespół wywalczył awans do 2. ligi. Przez kolejne dwa lata przegrywał w barażach do 1. ligi belgijskiej z zespołami Cercle Brugge oraz KV Mechelen. W 2019 roku klub zmienił nazwę na Koninklijke Beerschot Voetbalclub Antwerpen, w skrócie K Beerschot VA.

Do trzech razy sztuka! Udało się, zespół pokonał w dwumeczu 5:1 Oud-Heverlee Leuven. Bramki dla antwerpijczyków zdobywali wówczas: dwukrotnie Tissoudali i Noubissi oraz niebędący już w drużynie Schuermans i Placca Fessou.

Genialne wejście w sezon 2020/2021

„Purple White Army” zwyciężyła w inauguracyjnym spotkaniu z KV Oostende 2:1 na wyjeździe, rozpoczynając serię trzech zwycięstw. Po wygranej nad zespołem FC Brugge (1:0) Beerschot został liderem ligi po trzech kolejkach. Następnie forma się nieco zachwiała i drużyna poległa z silnym Standardem Liege 0:3 na własnym boisku.

Potem wyniki zmieniały się jak w kalejdoskopie. Raz zwycięstwo, raz porażka. „De Mannekes” wyglądali wręcz świetnie w sensacyjnie wygranym 5:2 spotkaniu z KRC Genk, a następnie polegli 1:3 na wyjeździe z zespołem Charleroi. Potem kibiców pozytywnie zaskoczyło jeszcze zwycięstwo z Anderlechtem 2:1, ale i poirytowały porażki z hegemonami belgijskimi: KAA Gent (1:5) oraz Royal Antwerp (2:3).

I choć można doceniać ich zwycięstwa, to chciałoby się rzec, że w spotkaniu z KV Kortrijk mogli się bardziej postarać. Finalnie wywieźli z ich stadionu jedynie punkt po zaciętym spotkaniu, które zakończyło się wynikiem 5:5. Beerschot zdobył 28 oczek po 14 kolejkach. Zwyciężył w dziewięciu spotkaniach, zremisował raz i przegrał czterokrotnie. W tym sezonie jego najgorszym miejscem była 5. lokata. W spotkaniach, w których uczestniczy, pada średnio 5,07 bramek.

Co ciekawe, klub zdobył najwięcej goli w lidze (38), tracąc ich też przy tym najwięcej (33)! Takich cudów dawno nie widzieliśmy. Zespół, który jest liderem, traci również najwięcej bramek w całej lidze belgijskiej! Drużyna z Antwerpii dała strzelić sobie więcej goli, niż robiły to mający tyle samo punktów KRC Genk oraz trzecie w tabeli FC Brugge, które łącznie razem straciły 29 bramek.

Świetną robotę od początku swojej kadencji trenerskiej w zespole robi były zawodnik Beerschot, Hernan Losada. Pod sterami Argentyńczyka zespół wygrywał 20-krotnie, dodatkowo remisując sześć razy i przegrywając dziewięć starć. Łącznie zdobył 66 punktów, instruując zawodników z wysokości ławki rezerwowych, zbierając przy tym 1,89 punktu na mecz.

Beerschot będzie mógł udowodnić hejterom już w najbliższą niedzielę, 6 grudnia, że nie bez przyczyny lideruje w lidze belgijskiej i jest w stanie utrzymać zabójcze tempo. Zespół zmierzy się na własnym boisku z KAS Eupen. Jeśli nie postanowi zabawić się w Świętego Mikołaja i nie będzie chciał sprawić prezentu rywalom, to powinien wygrać to starcie i odskoczyć bardziej reszcie stawki! Spotkanie rozpocznie się o godzinie 16:00.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze