Yunus Malli coraz odważniej zaczyna rozpychać się łokciami w gwiazdorskim świecie Bundesligi. Ostatnio było o nim bardzo głośno. Jego gwiazda zaczęła błyszczeć jasnym światłem. Równa dyspozycja została zauważona i doceniona. W Niemczech coraz większa grupa ekspertów i piłkarzy nie szczędzi pochwał nad jego kunsztem. Na czele z samym Jürgenem Kloppem.
5. kolejka Bundesligi. Mainz mierzy się z Hoffenheim. Spotkanie wyrównane i nieporywające. Kibice na trybunach szukają jakiegoś alternatywnego zajęcia, bo obie drużyny boją się otworzyć przed rywalem. Jest jednak ktoś, kto wyróżnia się na tle przeciętnych kolegów. Średnio wysoki brunet z numerem „11” na koszulce. Z dużą łatwością porusza się po boisku, a w jego poczynaniach widać lekkość i luz. Jedno zagranie, drugie i cichy pomruk podziwu przeszywa Coface Arena. Prowadzą „Wiśniaki”, ale to właśnie rozgrywający Mainz imponuje najbardziej. Za chwilę kibice eksplodują z radości. Piłkarz trafia do bramki pierwszy raz. Jest remis, ale jemu ciągle mało. Druga połowa to jego absolutne show. Teatr jednego aktora. Najpierw popisuje się podkręconym świetnym strzałem w samo okienko, a później spokojnie ustala wynik na 3:1. Hat-trick, który fani ekipy z Moguncji zapamiętają na długo. Czy to jednak jedyny wybryk tego zawodnika?
W opisywanym fragmencie głównym bohaterem jest oczywiście Yunus Malli. Dzięki wybitnej postawie przeciwko Hoffenheim usłyszał o nim cały piłkarski świat. Paradoksalnie ten wyczyn był tylko kolejnym krokiem w jego świetnie zaplanowanej do tej pory karierze. Pokonuje on kolejne szczeble futbolowego wtajemniczenia, a te trzy bramki były prawdopodobnie wkalkulowane w plan, który wcześniej sobie założył i konsekwentnie go realizuje. Dla wielu kibiców to całkowicie nowa osoba. Od niedawna jest to wschodząca gwiazda, którą warto obserwować. On jednak nie przejmuje się sławą, która jest ulotna, i zachowuje skromność. – Czuję się dobrze, mam wsparcie trenera i kolegów z zespołu. To dla mnie priorytet, wtedy mogę dawać z siebie wszystko – stwierdził niedawno. Jeśli ktoś jednak wciąż uważa, że to może być zawodnik jednego meczu, powinien przyjrzeć się kilku statystykom.
Malli w trwającym sezonie błyszczy od początku. Na zdobycie sześciu goli potrzebował tylko ośmiu spotkań i jest tym samym najskuteczniejszym graczem drugiej linii w całej lidze. Po pięciu pierwszych kolejkach ligowych miał na koncie tyle samo goli, ile gier, później jednak trochę wyhamował. W następnych trzech występach zdobył tylko jedną bramkę, co nie zmienia faktu, że jego dyspozycja jest naprawdę dobra. Co ciekawe, wcześniej prezentował podobną formę, ale nie był doceniany. Już wiosną sygnalizował stabilizację formy na wysokim poziomie, strzelając sześć goli w 17 kolejkach, czyli jak na rozgrywającego również całkiem nieźle. Zauważyły to federacje dwóch krajów: Niemiec i Turcji. Obie rywalizują o względy ofensywnie usposobionego pomocnika, który jednak najprawdopodobniej wybierze tę pierwszą kadrę, którą reprezentował w sekcjach młodzieżowych (od U-17 do U-21). Za naszą zachodnią granicą coraz częściej nazywa się go nowym Mesutem Özilem.
Stylem gry 23-latek trochę przypomina starszego kolegę, który wraz z postępującym wiekiem, choć wciąż jest młody, staje się coraz bardziej chimeryczny i flegmatyczny. Niewykluczone, że to właśnie Malli będzie jego następcą. Jego styl na boisku jest charakterystyczny i rozpoznawalny. Często wdaje się w dryblingi, a z pojedynków indywidualnych z obrońcami drużyny przeciwnej zazwyczaj wychodzi zwycięsko. Technikę ma bajeczną, co przyzna każdy członek zespołu Mainz. – Widziałem w telewizji może kilku zawodników z takim wyszkoleniem technicznym. Żadnego na żywo, oprócz niego, bo jego mogę codziennie obserwować na treningach – opowiada Martin Schmidt, szkoleniowiec drużyny z Moguncji. To jego bardzo duża zaleta, choć słowa 48-letniego fachowca wydają się trochę podkoloryzowane i przesadzone. Po statystykach bramkowych widać, że potrafi być skuteczny pod bramką rywala. Równie skutecznie włada prawą nogą, jak i lewą. Jest nieprzewidywalny w polu karnym, czego nie można powiedzieć o jego sposobie rozprowadzania piłki. W rozegraniu najczęściej wybiera krótkie podania, co nie zawsze jest skuteczne, ale jego przegląd pola naprawdę imponuje. Jednak to właśnie umiłowanie do krótkich zagrań często jest jego wadą, bo nie notuje tylu asyst, ile powinien. Przy wszystkich wymienionych wyżej atutach ma jeden wielki minus – defensywę. W niej nie radzi sobie zupełnie, co podkreślają nawet koledzy. – Yunus Malli ma wielki potencjał w ofensywie. Uwielbiam go obserwować, ale w obronę nie angażuje się w ogóle – mówi Loris Karius. Przeważają jednak zalety, które miał okazję na spokojnie przećwiczyć w niższych ligach i szkółce Borussii Mönchengladbach.
Zanim trafił do pierwszego zespołu Mainz, trenował właśnie w BM, w którym doceniali go, ale zawsze był ktoś, kto prezentował się lepiej. Bez presji ze strony sztabu szkoleniowego rozwijał swoje umiejętności, co zaprocentowało transferem na Coface Arena. Ściągnął go tu wizjoner i dyrektor sportowy Christian Heidel, który zobaczył w nim wielki talent wymagający doszlifowania. Od razu obdarzył swojego wychowanka dużym kredytem zaufania, ale wiedział również, co będzie dla niego dobre i przez pierwsze dwa lata oddelegował Malliego do ćwiczeń z drugą drużyną. Tu miał nabrać ogłady boiskowej i doświadczenia. Reakcja młodego pomocnika? Spokój i pokora. On ma wszystko ułożone w głowie. Daleko mu do gwiazdorskich manier i buty, które cechują wielu jego rówieśników. Nie jest to też piłkarz lubiący wielkomiejski blichtr. Sam podkreśla, że nie dla niego są wielkie słowa i daleko idące deklaracje. On chce przemawiać do ludzi swoją grą i robi to skutecznie. Jego stopy często działają na piłkę jak magiczny dotyk.
https://www.youtube.com/watch?v=WXYQ8cuwCCg
5. kolejka Bundesligi. Malli strzela kolejnego gola. Na trybunach cieszy się cała jego rodzina, a z nimi… Jürgen Klopp. Charyzmatyczny trener jest wielkim entuzjastą talentu 23-latka. Ogląda jego mecze, kibicuje mu, chwali w mediach. Widzi w nim coś wyjątkowego. Coś, co odróżnia go od innych zawodników w jego wieku. – To magik. Wyjątkowo wszechstronny. Tak, jakby z każdego najlepszego pomocnika na świecie wyjąć jakąś cząstkę i włożyć go do jednej osoby. Z tego powstał właśnie on – mówi w swoim specyficznym stylu Klopp. W innym z wywiadów Niemiec przyznał również, że młody gracz pochodzenia tureckiego jest jego ulubionym rodakiem, który kopie piłkę. Fascynacja 48-latka osobą piłkarza Mainz jest tak wielka, że można zacząć spekulować, czy w zimowym oknie transferowym nie ściągnie młodzieżowego reprezentanta kraju ze stolicą w Berlinie do… klubu, w którym będzie wtedy pracował.
Julian Weigl, Josua Kimmich, Hany Mukhtar, Johannes Geis czy Yunus Malli. Niemcy mają nową generację pomocników. Z tych wszystkich wymienionych zawodników Malli jest najstarszy. Jego kariera jednak jest już z góry zaplanowana. Powoli i z pokorą pnie się po kolejnych szczeblach. Na razie idzie mu to wzorowo. W powszechnym mniemaniu do tego, żeby się wybić, potrzebował tylko jednego świetnego spotkania. To jednak nieprawda. Od roku konsekwentnie buduje swoją markę. Docenia to nawet Jürgen Klopp.