W lecie powtarzano slogan: powstaje nowa i jeszcze silniejsza Lechia. Przed startem rozgrywek zakontraktowano 20 nowych zawodników. Teraz plasuje się na 13. miejscu w tabeli i ma raczej małe szanse na występy w grupie mistrzowskiej. Chyba że kolejny transferowy zaciąg pomoże „Biało-zielonym”.
Do Lechii sprowadzono byłych reprezentantów kraju, a także tych, których określa się mianem piłkarza utalentowanego: Ariel Borysiuk, Bartłomiej Pawłowski, Daniel Łukasik czy Mateusz Możdżeń. Była również spora ilość piłkarzy zza granicy, jak chociażby Bruno Nazario, Antonio Colak, czy też reprezentant austriackiej młodzieżówki, Kevin Friesenbichler. Przychodzili kolejni, a o dokładną liczbę można się spierać, bowiem byli też tacy jak Diogo Riberio, który po podpisaniu kontraktu i występach w dwóch sparingach tuż po rozpoczęciu sezonu odszedł z Lechii za porozumieniem stron.
Wydaje się, że na wyciągnięcie wniosków i przyznanie się do źle prowadzonej polityki transferowej jest już za późno. Zimą ma dojść do kolejnej transferowej ofensywy, więc gdy tylko wraz z pierwszym stycznia otworzyło się okienko transferowe – zawrzało od plotek. Wpierw powrócił temat Sebastiana Mili, który był wałkowany tuż przed rozpoczęciem wyścigu zbrojeń. W Gdańsku nikt nawet nie ukrywał zainteresowania osobą Sebastiana, a dziś wiemy, że na przeszkodzie stanęła jedynie podyktowana kwota pieniędzy. Śląsk za swoją gwiazdę zażądał 700 tysięcy euro w dwóch ratach lub 500 tysięcy euro w jednej. Taka suma dla Lechii jest nieosiągalna. Zresztą wydanie tylu pieniędzy na 32-letniego zawodnika jest lekką przesadą. Biorąc pod uwagę wysokie żądania klubu z Wrocławia, oficjalna oferta Lechii, czyli ok. 200 tysięcy euro – jest co najmniej za mała.
W Lechii szukają skrzydłowego, który byłby alternatywą dla Macieja Makuszewskiego, często nękanego przez urazy, oraz zawodnika biegającego po lewej stronie boiska, bo tego na dobrym poziome zwyczajnie brakuje. Plotki o ściągnięciu Sławomira Peszki do Gdańska były tylko plotkami, bo mimo znajomości właścicieli Lechii z dyrektorem sportowym FC Koeln – Lechii może nie być stać na finansowe wymagania Polaka, a popularny „Peszkin” najzwyczajniej w świece nie jest zainteresowany przenosinami na PGE Arena. Natomiast ściągnięcie innego skrzydłowego, Tomasza Kupisza, jest jak najbardziej możliwe. Podobno sam zawodnik wyraził swoje zainteresowanie grą dla Lechii. Nic dziwnego, bowiem przez półtora roku w Chievo Werona zagrał tylko jedno spotkanie.
Lechia sprawdza również możliwość ściągnięcia w swoje szeregi Janusza Gola oraz napastnika Marco Paixao. W przypadku tego pierwszego, przynajmniej w tym okienku do konkretów nie dojdzie. Jeśli chodzi o Portugalczyka, Lechia pozyskałaby go latem za darmo, bo 30 czerwca dobiega końca jego umowa ze Śląskiem. Napastnik to również pozycja, która niewątpliwie wymaga wzmocnienia. Jedynym skutecznym strzelcem w tej drużynie jest Antonio Colak.
Jednym z zawodników, którzy mają opuścić szeregi Lechii Gdańsk, jest Dariusz Trela. Miał być pierwszym bramkarzem „Bialo-zielonych” i jednym z jej atutów. Niestety, utalentowany bramkarz nie sprawdził się w Gdańsku i poszukuje nowego pracodawcy. Na krótko pojawił się temat powrotu do Piasta Gliwice, ale taki transfer na pewno nie dojdzie do skutku. Zatrudnienie ma znaleźć w pierwszoligowym GKS Tych. Jeżeli tak się stanie, Lechia postara się o sprowadzenie młodego i utalentowanego bramkarza, najprawdopodobniej zza granicy.
Jakub Wawrzyniak ma jutro podpisać kontrakt z Lechią. Jego liczby w bieżącym sezonie w Amkarze, (via @Squawka): pic.twitter.com/V7srFj5Yc1
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) January 3, 2015
Na koniec oczywiście największa bomba zimowego okienka transferowego. Do ojczyzny wraca Jakub Wawrzyniak! W momencie pisania tego tekstu Polaka od podpisania kontraktu dzielą tylko badania medyczne. Czemu Lechia? Ponoć poszło o pieniądze, których Wawrzyniakowi brakowało i postanowił znaleźć klub, który będzie wstanie finansowo go zadowolić. Grając w Lechii były piłkarz Legii Warszawa będzie miał krótszą drogę do reprezentacji, co pewnie było równie kluczowe przy rozwiązywaniu kontraktu z ówczesnym już klubem Polaka – Amkarem Perm.
"Natomiast ściągnięcie innego skrzydłowego, Tomasza Kupisza, jest jak najbardziej możliwe. Podobno sam zawodnik wyraził swoje zainteresowanie grą dla Lechii. Nic dziwnego, bowiem przez półtora roku w tym pięknym mieście zagrał tylko jedno spotkanie."
Bez ładu i składu panie autorze. O jakie to miasto chodzi panu autorowi? :)