Wyróżnienia i nagany po dwunastej kolejce Premier League


Kto zaimponował, a kto wręcz przeciwnie?

13 listopada 2018 Wyróżnienia i nagany po dwunastej kolejce Premier League
101greatgoals.com

W minionej kolejce Premier League wszystko kręciło się wokół derbów Manchesteru. Pojedynki Pepa Guardioli z Jose Mourinho zawsze elektryzowały cały piłkarski świat, niezależnie, czy miało to miejsce w lidze hiszpańskiej, czy, tak jak obecnie, na Wyspach Brytyjskich. Bezsprzecznie od dłuższego czasu należą one już do klasyki gatunku. W niedzielę hiszpański menedżer mistrzów Anglii ponownie okazał się lepszy od swojego wielkiego rywala. Oczywiście dwunasta seria gier przyniosła również kilka innych ciekawych wydarzeń, które standardowo przedstawiamy w formie wyróżnień i nagan.


Udostępnij na Udostępnij na

Wyróżnienia

Wybór prosty, aczkolwiek z racji udowodnienia swojego panowania w Manchesterze nie może być inaczej. Zespół Guardioli, kontrolując przebieg spotkania przez pełne 90 minut, nie pozostawił żadnych złudzeń lokalnemu rywalowi. United po serii spotkań, w których udawało mu się wyszarpać wygraną bądź remis, jak w rywalizacji z Chelsea, boleśnie zostało sprowadzone na ziemię. Gangrena wciąż rozwija się w organizmie czerwonej części Manchesteru, a pojedyncze dobre chwile, jak ostatnie zwycięstwo w Lidze Mistrzów nad Juventusem, dają jedynie złudną nadzieję, że pacjent może przeżyć. Klasa, styl, umiejętności, talent – to, co kiedyś cechowało United, zostało mu boleśnie odebrane na rzecz odwiecznego rywala. I chyba długo nie zostanie zwrócone. City władcą Manchesteru i basta! Wszystko, co piękne w piłce nożnej, zawiera się w drużynie mistrza Anglii. Taki futbol chcemy oglądać. A temu, co próbuje nam oferować Jose Mourinho, mówimy stanowcze: nie!

Choć tym razem Chelsea nie wywalczyła kompletu punktów, pojedynek na Stamford Bridge przeciwko Evertonovi zakończył się bowiem bezbramkowym remisem, jeden człowiek może czuć się wielkim zwycięzcą. Maurizio Sarri po zamianie Neapolu na Londyn szturmem bierze Premier League. Wystarczyło dwanaście kolejek, aby Włoch zapisał się złotymi zgłoskami w historii tych rozgrywek. Sarri został pierwszym szkoleniowcem od początku istnienia klubu, który nie zaznał smaku porażki w pierwszych dwunastu spotkaniach. Można było się spodziewać, że nowy projekt w zachodnim Londynie odniesie pozytywny rezultat, ale nie w tak krótkim czasie. Kibice Chelsea, którzy narzekali na defensywny styl ich ulubieńców pod wodzą Antonio Conte, mogą odetchnąć z ulgą. „Sarri ball” sprawdza się i ma się dobrze, a frustrujący remis z Evertonem to jedynie mały wypadek przy pracy.

Wiatr w żagle łapie wreszcie Newcastle United. Pierwsze symptomy poprawy formy dało się już zaobserwować kilka weekendów wstecz, gdy zespół Rafy Beniteza postawił trudne warunki Manchesterowi United w przegranym, co prawda, meczu 2:3. W sobotę zespół „Srok” pokonał na własnym obiekcie Bournemouth 2:1, co uchodzi za dotychczasowe największe pozytywne zaskoczenie rozgrywek. Bohaterem gospodarzy został Wenezuelczyk Samuel Rondon. Za sprawą jego dwóch bramek Newcastle po 40 minutach gry znajdowało się w korzystnej sytuacji. Spokój zakłóciło trafienie Jeffersona Lermy na 2:1 tuż przed zejściem na przerwę do szatni. Po zmianie stron podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca utrzymali pozytywny dla nich rezultat do samego końca. Drużyna z St. James’s Park kontynuuje małą serię trzech meczów bez porażki (dwie wygrane i remis). Czy to już koniec turbulencji, w które wpadli w pierwszych miesiącach sezonu, przekonamy się po przerwie reprezentacyjnej.

Nagany

Boiskowy bandytyzm  Dale’a Stephensa. Dla takiego chamstwa nie może być miejsca. Tuż po wyrównującej bramce dla Cardiff na 1:1 murawę przedwcześnie opuścił właśnie zawodnik Brighton. Czerwoną kartkę bez cienia wątpliwości należy uznać za w pełni zasłużoną. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Stephens trafił w nogę swojego przeciwnika. Tego typu sytuacje rodzą pytanie, czy federacja nie powinna ostrzej obchodzić się z takimi delikwentami. Kilka tygodni przymusowego odpoczynku od piłki być może przyczyniłoby się do tego, że umysły piłkarzy niestroniących od podobnych zachowań wróciłyby do normalnego funkcjonowania.

Nikt nie oczekiwał, że Fulham osiągnie sukces w postaci chociażby remisu na Anfield Road. Beniaminek i tak postawił gospodarzom dość trudne warunki jak na ich możliwości. Nie pomogli także sędziowie, po raz kolejny wywołując do tablicy temat VAR-u w Anglii. Porażka wciąż pozostaje jednak porażką i sytuacja londyńczyków pogarsza się z każdą kolejną ligową kolejką. Letnia transferowa ofensywa, której mogło pozazdrościć większość drużyn Premier League, na razie nie przynosi rezultatów. Ekipie z Craven Cottage wróżono spokojne utrzymanie, a tymczasem okopała się na ostatniej pozycji w tabeli. Ciekawe, kiedy skończy się cierpliwość włodarzy Fulham do menedżera Slavisy Jokanovicia?

Tak jak już zaznaczyliśmy, w minionej kolejce nie zabrakło kontrowersji, które znów umocniły wszystkich w przekonaniu o konieczności wprowadzeniu systemu VAR. Sztandarowym przykładem w dwunastej serii gier może być wspomniany wyżej mecz Liverpoolu z Fulham, który mógł mieć zupełnie inny przebieg. Przy stanie 0:0 bramkę dla gości zdobył Aleksandar Mitrović. Rozjemcy pojedynku dopatrzyli się w tej sytuacji spalonego. Tuż po zaistniałej kontrowersji Liverpool wyszedł z kontratakiem zakończonym golem Mohameda Salaha. Powtórki pokazały, że w tej sytuacji nastąpił karygodny błąd. Po raz kolejny powtórzmy zatem apel rozgłaszany przez piłkarskie środowisko od dłuższego czasu: VAR w Premier League czym prędzej!

Podsumowanie

Wyróżnienia:

  • Manchester City
  • Rekord Maurizio Sarriego
  • Newcastle United

Nagany:

  • Zachowanie Dale’a Stephensa
  • Fulham FC
  • Sędziowskie kontrowersje
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze