Wyróżnienia i nagany po 27. kolejce Premier League


Watford urządził sobie w Cardiff trening strzelecki, Derby Anglii do zapomnienia

25 lutego 2019 Wyróżnienia i nagany po 27. kolejce Premier League
en.as.com

27. seria gier w lidze angielskiej była nietypowa. Mecze były rozgrywane w piątek, co w Premier League zdarza się niezwykle rzadko, a nawet jeśli grano w piątek, to jedno starcie, a nie dwa tak jak ostatnio. Nie ma za to meczu w poniedziałek, co pewnie wiele osób ucieszy, bo kwestia rozgrywania meczów w poniedziałki ma coraz więcej krytyków. W weekend o ligowe punkty grano tylko na ośmiu stadionach ze względu na to, że Chelsea i Manchester City grali ze sobą w finale Pucharu Ligi. Jednakże jedno pozostaje niezmienne – w tej kolejce byli piłkarze, którzy się wyróżnili, oraz ci, którzy zawiedli. Wskażemy ich w naszym stałym cyklu.


Udostępnij na Udostępnij na

Najważniejszym wydarzeniem w Anglii w miniony weekend były oczywiście Derby Anglii, w których stanęły ze sobą w szranki dwa najbardziej utytułowane angielskie zespoły – Manchester United i Liverpool. „The Reds” walczyli o powrót na fotel lidera, a „Czerwone Diabły” o utrzymanie czwartego miejsca. Jednak spotkanie rozgrywane na Old Trafford kompletnie zawiodło i szukając pozytywnych wyróżnień, z pewnością nie będziemy brać pod uwagę tego starcia. Kogo zatem wyróżniliśmy? Odpowiedź poniżej.

Wyróżnienia

Gerard Deulofeu często jest określany mianem typowego jeźdźca bez głowy. Rzeczywiście robi sporo zamieszania, ale dokładności w jego poczynaniach często nie ma za wiele. Ponadto w czasach gry w Evertonie wiele razy próbował wymuszać rzuty karne i solidnie zapracował na łatkę symulanta, którą ma wśród angielskich arbitrów.

Teraz jednak zmienił się. Przestał symulować, a i w jego grze zaszła pozytywna przemiana. Daje więcej zespołowi, jest bardziej konkretny w swoich poczynaniach. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej pozytywnej przemiany był mecz w Cardiff.

Spotkanie w stolicy Walii to był popis Hiszpana. Trzy gole i jedna asysta to fantastyczny dorobek. Były to zresztą bardzo ładne bramki. Pierwszy gol to niezwykle precyzyjne uderzenie zza pola karnego, z kolei przy trzecim golu Deulofeu popisał się świetną podcinką. Widać, że były piłkarz Barcelony ma nieprzeciętną technikę.

Pozostajemy przy meczu Cardiff – Watdord, bo grał w nim kolejny piłkarz, którego chcemy wyróżnić. Nie chodzi oczywiście o nikogo z zespołu gospodarzy. Z Gerardem Deulofeu świetnie współpracował Troy Deeney.

Troy Deeney to legenda Watfordu. Co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. W klubie z Vicarage Road gra już ponad sześć lat, choć w tym czasie nie brakowało mu propozycji z teoretycznie lepszych zespołów. On jednak nie odszedł i zapowiada, że nie ma zamiaru tego zrobić w przyszłości. Był czołową postacią drużyny, kiedy ta wywalczyła awans do Premier League. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym również regularnie strzela.

Ten sezon nie jest może jakiś szczególnie dobry dla kapitana Watfordu, ale w 27. kolejce nie zawiódł. Dwa gole w meczu przeciwko Cardiff City szczególnie ucieszyły kibiców Watfordu, dla których Deeney jest wielkim idolem. Dla napastnika urodzonego w Birmingham były to gole numer 6 i 7 w obecnej kampanii. W stolicy Walii Deeney zaliczył też asystę (trzecią w sezonie).

Jeśli tak dalej pójdzie i Deeney rzeczywiście będzie do końca kariery wierny „Szerszeniom”, to możliwe, że najsłynniejszy kibic Watfordu Elton John (świetny wokalista, a przed laty prezes Watfordu) nagra o Deeneyu piosenkę.

Wilfried Zaha jest za dobry na Crystal Palace. Z tą tezą raczej niewiele osób będzie się spierać. Reprezentant WKS po tym, jak nie poradził sobie w Manchesterze United, woli jednak pozostać w swoim ukochanym Crystal Palace, ma bowiem ten klub w sercu, dobrze się tam czuje, a Selhurst Park to jego miejsce na ziemi.

Bez wątpienia od takiego piłkarza jak Zaha będzie się wymagało, żeby w przeciętnej ekipie, jaką jest Crystal Palace, wyróżniał się, brał grę na siebie i ciągnął zespół do przodu. Tymczasem reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej był niedawno w niemałym kryzysie. Od 6. do 23. kolejki nie strzelił ani jednego gola i zaliczył w tym czasie jedynie pięć asyst.

Teraz po kryzysie nie ma już śladu. W ostatnich czterech meczach ligowych strzelił cztery gole, w tym dwa na King Power Stadium w meczu z Leicester. Tym samym Zaha ponownie pokazał, co potrafi, i w efektowny sposób przypomniał o sobie.

Nagany

Huddersfield Town jest w tragicznej sytuacji i bardzo trudno uwierzyć, że może się jeszcze uratować i utrzymać w lidze. 14 punktów straty do bezpiecznej lokaty to sporo, ale jeśli ta sytuacja ma choć odrobinę się poprawić, to trzeba wygrywać takie mecze jak starcie z Newcastle, które jest blisko strefy spadkowej.

Początek meczu był wyrównany. „Teriery” nie grały źle. Jednak szansę na walkę o punkty w tym spotkaniu zniweczył Tom Smith. Kapitan nie powinien zachowywać się tak nieodpowiedzialnie jak Smith. Już w 20. minucie po tak zwanych sankach obejrzał czerwoną kartkę. Na szczęście poszkodowany Almiron mógł kontynuować grę, ale faul zawodnika Huddersfield był doprawdy brutalny.

Bez niego „Teriery” nie były w stanie walczyć o zwycięstwo. Ostatecznie uległy na St. James Park 0:2. Oczywiście nie ma pewności, że z Smithem na boisku Huddersfield uzyskałoby lepszy wynik, ale byłoby im o to zdecydowanie łatwiej. Kiedy rozgrywa się tak ważny mecz, to nie można osłabiać zespołu. Jednakże tak postąpił Smith.

Kibice Cardiff City mają pełne prawo, żeby narzekać na defensywę swojego zespołu. Więcej goli niż zespół ze stolicy Walii (52) straciła tylko ekipa Fulham (61). Nawet ostatnie w tabeli Huddersfield straciło mniej goli.

Jeśli chodzi o Cardiff, to jedynym jasnym punktem w ich obronie jest bramkarz Neil Etheridge. Pomimo że jego koledzy z linii defensywnej zawodzą na całej linii, to Filipińczyk zachował siedem czystych kont, co jest naprawdę niezłym rezultatem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę postawę defensorów Cardiff.

Gdyby nie Etheridge, to Cardiff mogłoby się powoli szykować do spadku. Jest bohaterem, którego zespół Neila Warnocka potrzebuje. Jednakże w piątek zarówno on, jak i całe Cardiff było bezradne i bramkarz aż pięć razy musiał wyjmować piłkę z bramki. W zimowym okienku transferowym defensywa tego zespołu nie została należycie wzmocniona i przez to o utrzymanie nie będzie łatwo.

Leicester City to zespół, który najtrudniej scharakteryzować. Wszyscy mamy w głowie mistrzostwo Anglii, które zdobył stosunkowo niedawno. Patrzenie na drużynę przez pryzmat tamtego sukcesu to duży błąd. To był jednorazowy wyskok. Wspaniały, ale jednorazowy.

Obecne Leicester City to przeciętna ekipa, która dobre występy przeplata słabymi. Ta drużyna w ogóle nie ma ustabilizowanej formy. Potrafi rozegrać ciekawy, trzymający w napięciu mecz i zawsze jest groźnym rywalem dla ekip z czołówki. To jednak pojedyncze wyskoki. Zdecydowanie częściej mogliśmy oglądać „Lisy” jako drużynę bez wyrazu, bez pomysłu na siebie.

Tak było w minionej kolejce, kiedy w meczu u siebie z niezbyt silnym zespołem, jakim jest Crystal Palace, przegrali wysoko i zasłużenie 1:4. Zwłaszcza defensywa w Leicester nie funkcjonuje zbyt dobrze. Jeśli chodzi o napastników, to Jamie Vardy nie ma godnego zastępcy, a sam Anglik też nie jest w najwyższej dyspozycji. W tym klubie trzeba coś zmienić. Do tego samego wniosku doszły władze Leicester, które po meczu z Crystal Palace zwolniły Claude’a Puela.

Podsumowanie

     Wyróżnienia:

  • Gerard Deulofeu
  • Troy Deeney
  • Wilfried Zaha

     Nagany:

  • Tom Smith
  • Defensywa Cardiff City
  • Leicester City
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze