Raków i jego wypożyczeni piłkarze – posiłki w walce o LM?


Z końcem czerwca zakończą się wypożyczenia siedmiu piłkarzy częstochowian – kto może wzmocnić kadrę pod ewentualną grę na trzech frontach?

15 kwietnia 2023 Raków i jego wypożyczeni piłkarze – posiłki w walce o LM?
Dariusz Skorupiński

Raków Częstochowa zmierza po mistrzostwo Polski, co w domyśle oznacza dla niego dodatkowe zmartwienia – od tych infrastrukturalnych po sportowe. Przed decyzyjnymi osobami w klubie wielkie wyzwanie w postaci ważnego okienka transferowego. Można odnieść wrażenie, że „Medaliki” na start potrzebują czterech nowych piłkarzy, a kolejne przyjścia związane będą z odejściami. Nie oznacza to jednak, że liderzy naszej ligi nie mogą nieco ułatwić sobie życia, choćby obdarzając kredytem zaufania kogoś z dobrze rokujących młodych graczy, którzy powrócą do drużyny.


Udostępnij na Udostępnij na

Dotychczas wypożyczeni piłkarze w znacznej większości po powrocie do świętego miasta „nie mieli życia”. Dowodzi tego na przykład rezygnacja z Miguela Luisa, który świetnie spisywał się podczas jednej rundy czasowego pobytu w Warcie Poznań. Jednak przypadek Kacpra Trelowskiego, który mimo mieszanych występów w wówczas drugoligowym Sokole Ostróda z marszu został numerem dwa ekstraklasowicza między słupkami i w pełni to udźwignął, pozwala wierzyć, że ten trend u młodych zawodników Czerwono-niebieskich będzie się powoli zmieniał. Czy jest zatem szansa, aby i tym razem powrót ogranego w innym miejscu zawodnika dał Markowi Papszunowi więcej opcji podczas rotacji składem? Sprawdzamy.

Jakub Mądrzyk

Świetny okres notuje trzeci golkiper wicemistrzów Polski w ubiegłym sezonie. Bramkarz z rocznika 2003 w barwach Stomilu Olsztyn zanotował jak na razie komplet spotkań w rozgrywkach ligowych, jest istotnym ogniwem zespołu walczącego o awans i przewodzi w znacznej części statystyk na tle reszty graczy na swojej pozycji. Zadowolenia z postawy częstochowianina nie kryją przedstawiciele klubu z północy kraju:

– Na bramkę „Dumy Warmii” rywale oddają najmniej uderzeń w lidze. Nie oznacza to jednak, że Kuba Mądrzyk nudzi się między słupkami, wręcz przeciwnie. Jeśli kibice zdecydują się przejrzeć skróty meczów Stomilu z rundy wiosennej, zobaczą, że 20-latek w każdym spotkaniu obronił minimum jedną „setkę”. Kamieniem milowym w jego rozwoju w Olsztynie może być ostatni, wygrany mecz z Pogonią Siedlce 4:0. Golkiper dwoił się i troił, żeby zakończyć spotkanie bez straty bramki i tym samym osiągnąć dziesiąte czyste konto, co określał jako przedsezonowy cel – mówi nam nasz redakcyjny kolega, współautor treści na stronie klubowej Stomilu, Michał Kruszyński.

Ścieżka rozwoju wychowanka dwukrotnych zdobywców Pucharu Polski przebiega obiecująco. Mimo iż wiemy, jak zażarta rywalizacja trwa w bramce częstochowskiego Rakowa, to młodzieżowiec podczas przerwy zimowej zdradzał nam, że wpływa to na niego mobilizująco. Jak potoczą się losy „Mądzia” na przestrzeni tego roku? Być może rozstrzygnie się to także w gabinetach.

Latem odejście z klubu Vladana Kovacevicia i powrót do Częstochowy Jakuba Mądrzyka, a co za tym idzie, walka o „jedynkę” z Kacprem Trelowskim? Widzę to! Natomiast z perspektywy kibica Stomilu trzymam kciuki za awans klubu do Fortuna 1. Ligi i pozostanie Kuby w Olsztynie na jeszcze jeden sezon. Michał Kruszyński

Xavier Dziekoński

Trochę gorzej w obecnym stanie rokuje bramkarz sprowadzony pod Jasną Górę przed tym sezonem. Były zawodnik Jagiellonii Białystok, który jak na swój wiek ma niewątpliwe doświadczenie z boisk ekstraklasy, nadal próbuje się odbudować. Runda jesienna w wykonaniu Xaviera Dziekońskiego była przyzwoita. Grajewiak w dziewięciu meczach drugiej drużyny RKS-u zanotował pięć czystych kont i stracił tylko cztery gole, zapisując sporo dobrych interwencji.

Jednak z perspektywy fanów zawodnika wypożyczenie do Garbarnii Kraków mogło być traktowane jako rozczarowanie. Wcześniej mówiło się przecież o wsparciu Ruchu Chorzów lub Kotwicy Kołobrzeg na jedną rundę walki o awans. Choć pewnie w tym wypadku nie ma tego złego – Dziekoński ma pewne miejsce w bramce. Co prawda w siedmiu meczach wpuścił aż 14 bramek, ale sporo się uczy, co wcale nie musiałoby mieć miejsca w którymś z wymienionych wcześniej klubów.

– Uważam, że Xavier ma bardzo wysokie umiejętności, jeśli chodzi o całościową grę w defensywie, natomiast są pewne elementy, o których ja nie chciałbym mówić, nad którymi pracujemy i już są na wyższym poziomie. To efekt tego, co Xavier zrobił w okresie przygotowawczym. Na pewno dalej będziemy poprawiać pewne elementy, które zdiagnozowaliśmy już wcześniej. Xavier jest ich świadomy i nad nimi pracujemy – tak niedawno wypowiadał się dla nas trener bramkarzy Garbarnii.

Xavier Dziekoński – kariera, która znalazła się na zakręcie

Próbując cokolwiek prognozować, przeczuwamy, że 20-latek zaliczy następne wypożyczenia. Do momentu powrotu własnego poziomu bronienia do ekstraklasowych standardów raczej nie będzie brany pod uwagę w szerokiej kadrze Rakowa Częstochowa. Najlepszą opcją byłoby trafienie do któregoś z ligowych średniaków i przetarcie szlaku Bartosza Mrozka, lecz do tego jeszcze pewna droga.

Jordan Courtney-Perkins

Pozytywnie przebiega wypożyczenie Jordana Courtneya-Perkinsa, lewonożnego obrońcy rakowiaków. Australijczyk wrócił do klubu z A-League po sezonie przerwy. Do tamtego momentu miał w CV jedynie pięć spotkań w barwach trzykrotnego mistrza kraju kangurów, teraz w pewnym stopniu stanowi o sile ekipy ze stanu Queensland. Jak przyznawał, pierwszy rok w Rakowie dał mu bardzo wiele pod kątem fizycznym.

Status elementu układanki Brisbane Roar pokrótce prezentuje nam obserwator lokalnej piłki, szerzej znany jako AussieScout. – Jordan Courtney-Perkins prezentuje się dobrze, ale nie wybitnie. Regularnie jest piłkarzem wyjściowej jedenastki, jednak głównie w roli lewego obrońcy, a to nie jest dla niego najlepsza pozycja. Myślę, że jest lepszym piłkarzem, niż kiedy wyjeżdżał do Polski – twierdzi nasz rozmówca.

 

Piłkarz z Adelaidy czyni progres zarówno w apektach defensywnych, jak i tych ofensywnych. Pozwala na to duża elastyczność i otwarty styl gry dziewiątego zespołu rozgrywek. Obsadza kilka miejsc na boisku: stopera, lewego defensora, lewego wahadłowego. Perkins jest coraz odważniejszy z piłką przy nodze i bezpardonowy w pojedynkach z rywalami. Nieco ponad miesiąc temu zanotował pierwszą asystę.

Z jednej strony wiemy, że w ubiegłym sezonie skromny Australijczyk zawalił debiut i został schowany głęboko do szafy przez szkoleniowca częstochowian, Marka Papszuna, a potem wypożyczony do Warty Poznań, z drugiej jednak letni okres przygotowawczy znów będzie dla wszystkich nowym rozdaniem, a przy Limance wciąż wierzą w „Jordiego”. Courtney-Perkins ma zresztą tym bardziej szansę zostać kolejny raz sprawdzony, jako że na rok z powodu kontuzji więzadeł wypadł konkurent do walki o skład, Adrian Gryszkiewicz, a stan zdrowia Milana Rundicia w zasadzie nigdy nie jest pewny.

Oskar Krzyżak

Jesienią zeszłego roku mocno posypał się plan na Oskara Krzyżaka, który od wielu lat jest uważany za najbardziej perspektywicznego adepta akademii. Spowodowała to kontuzja wykluczająca dobrze zbudowanego stopera na okres pół roku. Wcześniej wszystko zapowiadało się nieźle, o podpis Krzyżaka walczyła połowa klubów pierwszej ligi, a kolejne pół roku w Skrze Częstochowa wydawało się znakomitym wyborem pod kątem dalszego rozumienia gry obronnej.

Bowiem środkowy defensor po dobrych rezultatach osiąganych z sąsiednim zespołem zrobił dość dobre wrażenie przy okazji powrotu zeszłej wiosny do drużyny Rakowa. Debiut w ekstraklasie przeciwko Termalice wypadł okazale, zdarzyło się wejście z ławki podczas meczu z Górnikiem Łęczna, trochę gorzej było w feralnym spotkaniu Lubinie. Ale generalnie 21-latek zyskał w oczach sztabu, później zresztą podpisał nowy kontrakt.

Zdobył zwycięską bramkę w Rzeszowie od razu po ponownym oddelegowaniu do ekipy z ulicy Loretańskiej. Jednak po trzecim meczu wydarzyła się ta przykrość… Po kilkumiesięcznej absencji wrócił do gry dwa tygodnie temu. Chcąc nie chcąc, musi budować wszystko od nowa. W przypadku zniesienia przepisu o młodzieżowcu wskoczenie w buty zawodnika podstawowej jedenastki „Medalików” w przyszłej kampanii będzie arcytrudne. Młody gracz musiałby wygrać walkę o skład ze Stratosem Svarnasem i Bogdanem Racovitanem lub w roli centralnego stopera z Zoranem Arseniciem. Najważniejsze, aby Krzyżak skupił się na grze w piłkę i próbował podskoczyć jak najwyżej.

Daniel Szelągowski

Podobnie wygląda sytuacja wychowanka Korony Kielce. Ofensywny pomocnik, na którego częstochowianie wydali niemałe pieniądze, jest na zakręcie swojej kariery. Dokładnie rok temu, wskutek agresywnego wejścia przeciwnika, „Szeli” podczas wypożyczenia wypadł z gry w barwach Warty Poznań. Teraz historia zatoczyła koło w drużynie Chojniczanki Chojnice. 21-letni ofensor zanotował asystę już w pierwszych minutach debiutu u pierwszoligowca, żeby za moment, w meczu z Ruchem Chorzów, dostać kolejny cios od losu.

– Kontuzja Daniela Szelągowskiego miała duże znaczenie dla ofensywnej gry całego zespołu Chojniczanki Chojnice. Sparingi i pierwsze mecze wypożyczonego z Rakowa Częstochowa pomocnika pokazały, że miał on odegrać dużą rolę w układance trenera – powiedział wczoraj na łamach naszego serwisu Tomasz Grabek, współtwórca twitterowego 1. LigaRoom.

Zerwane więzadła w kolanie są dla dziesiątki „Medalików” prawdziwym dramatem, po którym trudno będzie się podnieść i odzyskać status przynajmniej rezerwowego zawodnika. Tym bardziej że od pewnego czasu rola Daniela stawała się tylko coraz mniejsza. Mimo to pozostaje nadzieja, że tak jak wielokrotnie się zdarzało, częstochowianie zdecydują się jeszcze popracować i pomóc młodemu pomocnikowi, by ten nie pozostał już na zawsze tylko niespełnionym talentem.

Tak samo jak mają zamiar to zrobić z Marcinem Cebulą czy wcześniej planowali z Miłoszem Szczepańskim – w przypadku nowosądeczanina sprawę skomplikowały wybryki z przedłużeniem umowy i nieporozumienia w okresie śródsezonowym. Dotąd z Danielem Szelągowskim wiążą są jedynie momenty, jak bramka z Lechem w Poznaniu czy asysta przy decydującym golu w finale Pucharu Polski w 2021 roku.

Pedro Vieira

W temacie 21-letniego Portugalczyka, który może występować na wielu pozycjach w ofensywie, wiemy tyle co nic. Wydaje się, że oczekiwania Resovii Rzeszów względem zawodnika z Beji były nieco większe. Jak na fakt, że Vieira dołączył do zespołu z Podkarpacia na sam koniec okna transferowego, początki mogły robić wrażenie. Asysta w derbach ze Stalą Rzeszów, bramka z Ruchem Chorzów, a nawet gol, który przyłożył się do wyeliminowania z rozgrywek pucharowych Cracovii.

Oprócz tego Pedro wiele dawał swojemu zespołowi na boisku, był przebojowy, wyróżniał się szybkością, dryblingiem i przebiegłością. Nie ma się co dziwić – na początku sezonu gracz z Półwyspu Iberyjskiego zanotował cztery zdobycze bramkowe w każdym z czterech pierwszych meczów w dwójce Rakowa Częstochowa w rozgrywkach trzeciej ligi. Pamiętamy, że w nieoficjalnym debiucie w czerwono-niebieskich barwach zdobył dublet przeciwko węgierskiemu MOL Fehervar.

Przełom roku to jednak przygaśnięcie jedynego pozostałego w klubie portugalskiego piłkarza z kwartetu sprowadzonego przed dwoma laty przez ówczesnego dyrektora sportowego Pawła Tomczyka. Pedro Vieira na niektóre mecze stracił wyjściowy skład i zaczął otrzymywać mniejszą liczbę minut. Dopiero nietypowa asysta pozwalająca dobić Odrę Opole w marcowym spotkaniu pozwoliła mu odzyskać plac, ale tylko na chwilę – ostatnie dwie kolejki to kolejno zero i osiemnaście minut gry.

„Pedrito” jest zawodnikiem grywającym w drużynie „Sovii” na jednym ze skrzydeł. Zupełnie inny system stosuje od lat zespół Marka Papszuna, który stawia na ustawienie 3-4-2-1. Wydaje się, że pozycje wahadłowych będą niedopasowane, a miejsca z numerami dziesięć niedostępne dla Portugalczyka, ale rola fałszywego napastnika to już jakaś myśl. Wiemy, jak bardzo męczą się z obsadą „dziewiątki” trenerzy Rakowa, lecz Vieira wciąż musi poprawić grę tyłem do bramki. A to da mu gra w ekipie o trochę innym stylu, chociaż nie wykluczamy, że rakowiacy pozostawią sobie tego zawodnika na ławce pod filozofię budowy szerokiej kadry.

Deian Sorescu

Najprostsza wydaje się sytuacja rumuńskiego pomocnika. Prawy wahadłowy nie zostanie w Rakowie Częstochowa, jest to niemal pewne. Reprezentant swojego kraju nie czuł się dobrze pod Jasną Górą i to na jego prośbę władze klubu przystały na transfer do FCSB. Kwota wykupu „Soare” wynosi około miliona euro, co może stanowić niezły zastrzyk gotówki pod inne wzmocnienia. Więcej o jego poczynaniach zdradza nam Paweł Kiełbus z portalu Transfery.info:

– Gdy rozmawiam z moimi znajomymi dziennikarzami z Rumunii, zgodnie twierdzą, że Sorescu prezentuje się co najmniej dobrze. Od razu wszedł do podstawowego składu, strzelił bramkę, wystąpił w kadrze, zazwyczaj gra po 90 minut. Mówi się, że jest zdecydowanie lepszy niż Valentin Cretu. Szef FCSB George Becali na początku trochę narzekał, jak to on, że Sorescu za rzadko udziela się w ofensywie, ale w tym momencie twierdzi, że jeżeli jego klub zdobędzie mistrzostwo, to będzie chciał wykupić Deiana z Rakowa.

– Osobiście uważam, że piłkarz odżył, czuje się komfortowo, gra u siebie, przede wszystkim właśnie regularnie gra. Nie twierdzę, że gra lepiej, ale prezentuje się solidnie i ma jeszcze w sobie duże rezerwy. Pobyt w Rakowie był dla niego lekcją. To ważne doświadczenie z gry i życia poza swoim podwórkiem. Liczę, że to może być naprawdę dobry zawodnik. To ciągle jest obietnica piłkarza. I nie spełni jej, nie grając.

***

Raków na papierze ma możliwości zasilenia składu piłkarzami powracającymi po wypożyczeniach, pozostaje kwestia podejmowanych decyzji. Oczywiście żaden z tych zawodników nie zostanie wiodącą postacią prawdopodobnie przyszłego mistrza Polski, ale jest sposób, aby ból głowy przy lepieniu kadry meczowej był mniejszy, kiedy cykl zacznie obejmować dwa mecze w tygodniu. A przecież tego od częstochowian latem będziemy oczekiwać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze