Wczoraj rozegrano pierwsze mecze 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Co mieli do powiedzenia piłkarze i trenerzy po remisie w Bielsku-Białej?
Mecz Podbeskidzia z Koroną zapowiadano jako typowy mecz walki. I tak rzeczywiście było. Nikt nie odstawiał nogi, ale składnej, przyjemnej dla oka gry było jak na lekarstwo. Po jednej z pierwszych groźniejszych akcji gola zdobyli goście. Jego strzelec, Maciej Korzym, uważa, że druga połowa była tragiczna w wykonaniu jego zespołu.
– Inaczej smakuje bramka, jakby dawała ona trzy punkty. Z przebiegu spotkania trzeba jednak szanować ten remis, bo po w miarę niezłej pierwszej połowie po przerwie nas w ogóle nie było na boisku. Nie wiem, z czego to wynikało. Może w głowach mieliśmy to, że był to spokojny wynik. Straciliśmy jednak bramkę i zaczęło się robić niebezpiecznie.
W drugiej połowie zdecydowanie naciskało Podbeskidzie, ale dużo niedokładności w środku pola przełożyło się również na brak celności pod bramką. Remis bielszczanom uratował Robert Demjan. Straconych dwóch punktów bardzo żałuje Dariusz Pietrasiak.
– Korona w sumie oddała jeden strzał na bramkę i ją zdobyła. W drugiej połowie drużyna z Kielc praktycznie nie istniała, zdominowaliśmy przeciwnika, ale niestety, nie udało się nam zdobyć drugiej bramki, czego bardzo żałujemy. Nie poddajemy się jednak. I mam nadzieję, że jak dalej będziemy grać z takim zaangażowaniem i determinacją jak od 30. minuty tego meczu, to będziemy zdobywać punkty.
Obaj trenerzy byli rozczarowani wynikiem. Na więcej liczyli zarówno Leszek Ojrzyński, jak i debiutujący w roli trenera Podbeskidzia Czesław Michniewicz.
– Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku tego meczu, bo chcieliśmy zdobyć trzy punkty na tym trudnym terenie – powiedział szkoleniowiec gości. – Byliśmy blisko tego celu, po pierwszej połowie prowadziliśmy i wystarczyło zagrać do końca na zero z tyłu, niestety najgroźniejszy zawodnik Podbeskidzia strzela nam bramkę, bo jest zostawiony bez krycia mimo asysty kilku graczy. Szkoda, bo kosztowało nas to aż dwa punkty. Po zdobyciu gola Podbeskidzie poczuło krew i zepchnęło nas do defensywy. Dobrze, że jest chociaż ten jeden punkt. Mecz miał dużą wagę, bo gospodarze są w trudnej sytuacji i chcieli tak jak my zdobyć trzy punkty.
– Mecz był trudny dla obu ekip – dodał Michniewicz. – Szybko stracona bramka podłamała zespół i wyłączyła nas z gry na dobre dwadzieścia minut. Korona na szczęście nie strzeliła drugiej bramki. W przerwie zmotywowaliśmy zawodników i druga połowa była już inna. Nie brakowało ambicji i zaangażowania. Przyjemnie było patrzeć na naszą walkę. Nie było łatwo, bo Korona miała wysokich obrońców, co neutralizowało nasze dośrodkowania. Szkoda, że nie strzeliliśmy drugiej bramki, bo sytuacja w tabeli jest trudna. Do końca zostało jednak dziesięć kolejek i nadal będziemy walczyć.