Po przegranym spotkaniu Śląska Wrocław ze szwedzkim Helsingborgiem w eliminacjach Ligi Mistrzów żaden z piłkarzy nie umiał wytłumaczyć bardzo słabej postawy mistrzów Polski. Zawodnicy jednak zgodnie podkreślali, że jedynym wygranym są kibice.
Kapitan Śląska, Sebastian Mila, nie potrafił wyjaśnić przyczyn porażki z Helsingborgiem. – Trudno po takim meczu cokolwiek powiedzieć. Nie tak miała wyglądać nasza gra i nie taki miał być wynik. Takie jest jednak życie. Nie zawsze można wygrywać, nie zawsze się zdobywa złote medale. Na pewno dla każdego z nas najbliższa noc będzie trudna, bo po takim spotkaniu łatwo się nie zaśnie.
Mila odniósł się także do postawy kibiców, którzy mimo niekorzystnego rezultatu cały mecz dopingowali. – Mogę jeszcze tylko powiedzieć, że wielkie słowa uznania należą się naszym kibicom. To, co było dzisiaj na trybunach, to była Anglia. Mimo niekorzystnego wyniku cały czas był głośny doping. Coś pięknego i niesamowitego. Szkoda, że my się nie dostosowaliśmy grą do poziomu naszych kibiców – dodał.
Rafał Grodzicki również nie mógł nachwalić się fanów Śląska. – Gra była ciut lepsza niż w poprzednim tygodniu, ale wynik jest dramatyczny. Możemy co najwyżej przeprosić naszych kibiców. Mimo niekorzystnego rezultatu cały czas nas dopingowali. Byli z nami do samego końca. Szacunek dla nich za to.
Waldemar Sobota natomiast nie krył rozczarowania rezultatem, który będzie bardzo trudny do odrobienia w rewanżowym spotkaniu. – Po takim wyniku trudno cokolwiek powiedzieć. Przegraliśmy 0:3, a więc jest gorzej niż rok temu w Lidze Europy, kiedy ponieśliśmy porażkę z Rapidem Bukareszt 1:3. Wtedy nikt nam nie dawał szans w rewanżu. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak pojechać do Helsingborga i walczyć o jak najlepszy wynik. Może uda nam się jeszcze coś ugrać, chociaż nie ukrywam, że będzie bardzo trudno – zakończył gracz Śląska.