Juventus po raz dziewiąty w tym sezonie triumfuje w rozgrywkach włoskiej ekstraklasy. Zwycięstwo nad Sassuolo to kolejny sukces Andrei Pirlo w roli szkoleniowca „Starej Damy”. Dzięki tym trzem punktom turyńczycy ciągle pozostają w czołówce Serie A. Futbol jest niesprawiedliwy, bo właśnie w takich słowach za kilka lat będzie się wspominało ten mecz.
W piłce nożnej, jak w każdym sporcie, najważniejsze jest zwycięstwo. Często mówi się, że nieważne, w jakim stylu grała drużyna, bo za kilka lat kibice i tak będą pamiętać tylko wynik. Drużyna Juventusu chyba wzięła sobie tę zasadę do serca podczas meczu z Sassuolo. Mimo rozegrania całej drugiej połowy z przewagą jednego zawodnika ekipa „Starej Damy” była daleka od dominacji na boisku. Mimo to turyńczycy wygrali to spotkanie dwiema bramkami. Skoro w przyszłości nikt nie będzie o tym pamiętał, to warto teraz omówić, w jakim stylu drużyna Andrei Pirlo radzi sobie z przeciwnościami losu w tym sezonie.
Sassuolo w dziesiątkę zagrało świetnie. Juventus Pirlo nie umie szanować piłki i zamykać meczów. Kropka
Juventus – Sassuolo 3:1 #włoskarobota #JuventusSassuolo
— JuvePoland (@JuvePoland) January 10, 2021
Co nie gra w Juventusie?
Brak koncentracji w środkowej obronie oraz statyczne rozgrywanie piłki przez pomocników. To chyba główne zarzuty przeciwko obecnej drużynie Juventusu. Turyńczycy w tym sezonie tylko trzy razy potrafili zachować czyste konto. Do bramki „Starej Damy” trafiali nawet napastnicy Spezii czy Benevento. Mimo że De Ligt świetnie spisuje się w roli podstawowego środkowego obrońcy, to jest on nękany przez problemy zdrowotne. Najpierw uraz pleców wykluczył go z gry na sześć ligowych spotkań, a teraz Holender został zakażony koronawirusem. Jego koledzy z linii defensywnej próbują go zastąpić, ale nie zawsze wystarcza im koncentracji, by tego dokonać. Legendarny obrońca „Juve” Giorgio Chiellini w tym sezonie z powodu różnych urazów rozegrał tylko trzy spotkania w Serie A. Wszystko w ryzach trzyma jeszcze jego odwieczny kompan Leonardo Bonnuci, ale 33-latek sam nie uniesie całego ciężaru środka defensywy.
Problemem Juventusu jest również brak środkowego pomocnika, który swoją wizją i kreatywnością mógłby kierować rozgrywaniem piłki w ofensywie. W zeszłym sezonie w zespole z Turynu najwięcej asyst zaliczył Paulo Dybala. Jednak w obecnych rozgrywkach Argentyńczyk jest cieniem piłkarza, którego mogliśmy oglądać jeszcze kilka miesięcy temu. Na swoją pierwszą bramkę w tej kampanii 27-latek musiał czekać aż do 11. kolejki. Od tego czasu można mówić o powolnym odradzaniu się Dybali, jednak do formy, którą prezentował przez ostatnie lata, jeszcze mu daleko. Ale przecież nie tylko on umie celnie podać w drużynie „Starej Damy”. Lecz kiedy dowiemy się, że drugie miejsce pod względem asyst w zeszłym sezonie zajął, grający teraz w Barcelonie, Miralem Pjanić, to cała sytuacja nie wygląda już tak różowo.
Transfery małe i duże
Oczywiście po odejściu bośniackiego pomocnika zarząd klubu z Turynu próbował znaleźć kogoś, kto mógłby go zastąpić w kreowaniu akcji ofensywnych. W trakcie letniego okna transferowego do Juventusu ściągnięto piłkarzy, którzy na papierze powinni dać radę wejść w buty 30-latka. Najlepszym zamiennikiem do tej pory jest Weston McKennie. Amerykanin jest w tym momencie chyba najbardziej wyróżniającym się środkowym pomocnikiem ekipy Andrei Pirlo. Jest to o tyle zaskakujące, że kiedy reprezentant Stanów Zjednoczonych przechodził do włoskiego klubu, raczej nie łączono z nim wielkich nadziei. Mimo to 22-latek z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Były piłkarz Schalke jest podręcznikowym przykładem pomocnika box-to-box. McKennie jest tak samo zaangażowany w rozgrywanie piłki w ofensywie, jak i w destrukcję akcji rywali. Jednak podczas spotkania z Sassuolo młody pomocnik musiał opuścić boisko już w 19. minucie. Przez to nie miał czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności w tym meczu.
Arthur w Sassuolo siedziałby na ławce. #włoskarobota
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) January 10, 2021
Z drugiej strony spektrum znajduje się Arthur. Brazylijczyk w tym momencie nie radzi sobie na włoskich boiskach. W odróżnieniu od wcześniej wspomnianego Amerykanina pozyskanie byłego zawodnika Barcelony wywołało spory entuzjazm wśród kibiców „Starej Damy”. Do turyńskiego klubu przychodził z metką kreatywnego pomocnika z nieprzeciętną boiskową wizją, jednak do tej pory 24-latek jeszcze nie potrafił przekuć swoich umiejętności na dobre występy. Wygląda na to, że jeszcze nie do końca zaaklimatyzował się w nowym zespole. Brak mu pewności w rozegraniu piłki. Bardzo często jest zupełnie niewidoczny na boisku. Mecz z Sassuolo nie był w tej kwestii wyjątkiem, mimo rozegrania 90 minut Brazylijczyk nie pokazał niczego, z czego widzowie mogliby go zapamiętać. Oczywiście może być to kwestia czasu. Arthur w koszulce Juventusu rozegrał dopiero dziesięć spotkań. Jednak po ponad 70-milionowym transferze kibice włoskiej drużyny oczekują trochę więcej.
Napastnicy na ratunek
Zespół Andrei Pirlo w tym sezonie ratują indywidualne umiejętności napastników. Frederico Chiesa już chyba oficjalnie zadomowił się w Turynie. Włoch ma na swoim koncie pięć bramek oraz tyle samo asyst i nie wygląda na to, żeby w najbliższym czasie miał zaliczyć spadek formy. Główny wróg systemu VAR – Alvaro Morata – też dobrze prezentuje się w tym sezonie. Co prawda 28-latek jest w tym momencie kontuzjowany, ale po powrocie do zdrowia pewnie na nowo zacznie strzelać bramki. Młody Szwed Dejan Kulusevski również jest jednym z lepszych elementów układanki Andrei Pirlo. Mimo tylko 20 lat były zawodnik Parmy pokazuje, że znalazł się w Turynie nie przez przypadek. Kiedy przy tym wszystkim wspomni się, że generałem ofensywy „Starej Damy” jest Cristiano Ronaldo, to chyba nie ma już wątpliwości, że atak jest zdecydowanie najlepszą częścią ekipy Juventusu.
Pierwsza porażka Milanu. Juventus pokonuje lidera Serie A 3:1
Jednak poleganie tylko na napastnikach w walce o scudetto może okazać się zbyt ryzykowne. Zwłaszcza przy terminarzu obecnego sezonu, kiedy o wiele łatwiej o kontuzje. Możliwe, że w celu poprawy gry zespołu Juventus zrobi użytek z zimowego okienka transferowego. W każdym razie włoski szkoleniowiec będzie musiał przemyśleć swoją taktykę, jeżeli na poważnie myśli o jednoczesnej walce w Serie A i w europejskich pucharach.