W pierwszym sobotnim spotkaniu dziewiątej kolejki rosyjskiej Premier Ligi Wołga Niżny Nowogród uległa drużynie CSKA Moskwa 2:3. Gospodarze prowadzili do przerwy 2:0, ale znakomita postawa Dzagojewa w drugiej połowie pozwoliła „Czerwono-niebieskim” odrobić straty i odnieść zwycięstwo.
Mecz w Niżnym Nowogrodzie rozpoczął się od bardzo dobrej sytuacji gości. W 3. minucie Ahmed Musa po podaniu od Japończyka Hondy znalazł się już tylko przed bramkarzem Wołgi. Nigeryjczyk próbował przelobować Abajewa, ale golkiper zablokował tę akcję. Zdecydowani faworyci tego spotkania z Moskwy spokojnie rozgrywali piłkę. Jednak mimo przewagi CSKA gospodarze mogli wyjść na prowadzenie już w 8. minucie. Strzałem sprzed pola karnego próbował zaskoczyć Akinfiejewa Sapogow, ale jego strzał w długi róg bramki był minimalnie niecelny. Piłkarze Wołgi skutecznie zagęszczali swoje przedpole, nie pozwalając moskwianom przedostać się środkiem boiska. Ekipa ze stolicy Rosji grała przede wszystkim skrzydłami, wykorzystując raz z prawej strony, raz z lewej dynamicznego Tosicia.
Były zawodnik Manchesteru United w 18. minucie pociągnął lewym skrzydłem, dośrodkował w pole bramkowe, w którym próbującego oddać strzał Dzagojewa uprzedził stoper Wołgi. Niewiele brakowało do gola samobójczego. Jednak to gospodarze z Niżnego Nowogrodu wyszli na prowadzenie. Znakomite podanie na wolne pole otrzymał Maksimow i płaskim strzałem w dłuższy róg pokonał Akinfiejewa. Piłka po drodze do bramki odbiła się jeszcze od słupka. Zajmująca do tej pory 14. miejsce w tabeli ligi rosyjskiej ekipa niespodziewanie objęła prowadzenie.
Niezrażeni obrotem sprawy podopieczni Leonida Słuckiego kontynuowali swoją grę. W 30. minucie zakotłowało się pod bramką gospodarzy, ale kończący zamieszanie strzał Nababkina wylądował prosto w rękach Abajewa. Chwilę później na strzał z około 35 metrów zdecydował się Dzagojew, sprawiając nim nieco kłopotów bramkarzowi. Mimo wielu prób „Czerwono-niebieskich” szczelna obrona Wołgi nie pozwoliła na stworzenie jakichś bardzo dogodnych okazji. Trener CSKA, ubrany w gustowny dres marki Adidas, z minuty na minutę robił się coraz bardziej nerwowy. Złość Słuckiego sięgnęła zenitu, gdy w 44. minucie „Wołgarze” egzekwowali rzut wolny na 25. metrze przed bramką Akinfiejewa. Do wykonania stałego fragmentu gry przymierzali się, a wręcz kłócili, Maksimow z Sapogowem. Ten pierwszy zamarkował strzał i przebiegł nad piłką, a do niej podbiegł Sapogow i mierzonym trafieniem obok słupka nie dał szans bramkarzowi CSKA.
Niespodziewanie do przerwy Wołga prowadziła z CSKA 2:0.
Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza. CSKA atakowała, Wołga zamknęła się za podwójną gardą. Z pola widzenia zniknął gdzieś Musa. Odpowiedzialność za grę wzięli na siebie Tosić i Dzagojew. Przyniosło to skutek już w 56. minucie. 22-letni pomocnik otrzymał podanie przed polem karnym i bez zastanowienia kropnął bez przyjmowania futbolówki. Piłka wylądowała w bramce Abajewa, który wyciągnął się jak struna, ale jej nie sięgnął. Moskwianie poczuli krew. „Wołgarze” praktycznie nie opuszczali własnej połowy.
Do wyrównania doszło w 69. minucie. W roli głównej ponownie wystąpił Dzagojew. Ale po kolei. Prawym skrzydłem pobiegł Tosić, ściął do środka i płasko uderzył. Bramkarz zdołał sparować piłkę do boku, tam przejął ją Fernandes i dośrodkował przed pole bramkowe, gdzie Dzagojew, w powietrzu złożył się do strzału i pięknym uderzeniem nożycami pokonał golkipera. Abajew nawet nie drgnął. Bramka jak z Play Station. Gracze Słuckiego nie ustawali w atakach.
Dobrą postawę drużyny CSKA w drugiej połowie przypieczętował w 89. minucie Ahmed Musa. Niewidoczny w tym spotkaniu Nigeryjczyk otrzymał znakomite podanie od Hondy i strzałem z pierwszej piłki pokonał Abajewa. Comeback ekipy Słuckiego stał się faktem. Mimo dzielnej postawy i strzelenia dwóch bramek drużyna Wołgi nie zdołała zdobyć choćby punktu w spotkaniu z CSKA Moskwa.