Wspaniałe zwycięstwo Kolejorza! Lech Poznań – Standard Liege 3:1


Polski zespół w świetnym stylu przypieczętował pierwsze punkty w tym sezonie Ligi Europy

5 listopada 2020 Wspaniałe zwycięstwo Kolejorza! Lech Poznań – Standard Liege 3:1
Lech Poznań/Adam Jastrzębowski

Lech Poznań w Lidze Europy gra dobrze, co oczywiście cieszy. Najważniejsze jest jednak to, że nie wygrywa. A bez zwycięstw osiągnięcie fazy pucharowej i spełnienie marzeń o 1/16 jest niemożliwe. Dlatego też domowe spotkanie z najsłabszym w grupie D Standardem było kluczowe. "Kolejorz" potrzebował zwycięstwa, aby odbić się od dna tabeli i – miejmy nadzieję – poszybować ku pucharowej chwale...


Udostępnij na Udostępnij na

A okazja ku temu była idealna, bo do Poznania przyjechała osłabiona ekipa Standardu Liege. Benfica i Rangersi nie mieli problemu z tym, aby do zera ograć Belgów. Dlaczego więc Lech, który przecież wcześniej prezentował się świetnie, nie miałby poradzić sobie przeciwko ekipie, która nie strzeliła jeszcze bramki?

Żółtodziób Europy

Za Belgami stał na pewno argument doświadczenia, bo przecież wielu zawodników Lecha to tak zwane młokosy. Jednak ci młodzi zawodnicy już po kilkunastu minutach prowadzili ze Standardem 1:0! Młoda krew wsparta takimi nazwiskami jak Tiba – który znajduje się we wspaniałej formie – błyszczała w pierwszych minutach meczu. To właśnie on zaliczył pierwszą asystę w tym spotkaniu.

Kilka minut później i już mieliśmy 2:0. Znów mieszanka wybuchowa eksplodowała. Tymoteusz Puchacz, który jeszcze niedawno dojrzewał niczym wino w pierwszej lidze, zaliczył piękną asystę przy bramce Ishaka. Szwed swoją drogą to prawdziwe objawienie tego sezonu i można powiedzieć cudowny chłopak dla Lecha. Była to jego bramka numer 3 w tym sezonie Ligi Europy – średnio gol co mecz, a przecież była to dopiero 22. minuta tego spotkania!

Niesamowite jest to, jak wszystko dobrze funkcjonuje w ekipie poznańskiego Lecha. Dariusz Żuraw w fantastyczny sposób potrafi wyciągnąć maksimum ze swoich zawodników. Świetnie w środku pola uzupełniali się Ramirez, lubiący przytrzymać piłkę, oraz Moder, który najlepiej sprawdza się podczas kontr, szybkiej gry na małej przestrzeni.

Pierwsza część była także prawdziwym show Michała Skórasia. Strzelił pierwszą bramkę w tym sezonie dla swojej drużyny, otwierając wynik spotkania. Dał się też bardzo sprytnie sfaulować i wówczas Standard powinien był już grać w dziesiątkę, jednak sędzia popełnił błąd i nie odesłał defensora drużyny przyjezdnej na trybuny. Skóraś zagrał bez jakichkolwiek kompleksów, a ma on dopiero 20 lat. Strach pomyśleć, jak będzie grać za rok czy dwa. No i za jakie pieniądze Lech sprzeda go na Zachód – bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. Tak grający zawodnik wysyła w świat wiadomość o treści: „Patrzcie, jestem tutaj i jestem gotowy do gry na europejskich salonach”.

Elektryczny Bednarek

Do golkipera ekipy Lecha wcześniej nie można było mieć żadnych zastrzeżeń. Choć w ekstraklasie Lech – ogólnie, jako drużyna – radzi sobie trochę gorzej, tak w Lidze Europy zespół gra piękny futbol. Bramkarz „Kolejorza” także rozgrywa bardzo dobrze zawody, a przy straconych przez Lecha golach nie mógł raczej zrobić nic więcej.

I dziś też wydawało się, że Lech ma wszystko pod kontrolą. Że wszystko układa się po myśli naszej ekipy. Niestety Bednarek bramkę stracił w jeden z najgłupszych sposobów w piłce nożnej. Futbolówka odbita od słupka, a następnie od pleców bramkarza wpada do siatki – z pewnością okropne uczucie dla bramkarza, frustracja. Bo przecież zachował się dobrze, ale nic więcej nie mógł zrobić. I zrobiło się nieco nerwowo, bo komfortowa przewaga szybko stopniała.

Chwilę później mogło być jeszcze gorzej, bo gdyby Belgowie strzelili drugą bramkę, mogliby nabrać zbyt mocnego wiatru w żagle. Bednarek – być może pod wpływem nerwów – źle przyjął piłkę, a napastnicy Standardu tylko czekali na ten błąd. Koniec końców piłka poodbijała się między dwoma napastnikami a bramkarzem, który ostatecznie futbolówkę złapał. A i tak sędzia pokazał spalonego – na całe szczęście.

Żądło osy

Co powiedział swojemu zespołowi Dariusz Żuraw podczas przerwy przed drugą połową? Co usłyszeli piłkarze Standardu, zanim powrócili na boisko? Nie wiemy. Ale czy to ważne? Efekt 15-minutowej posiadówy w szatni był taki, że Lech wyszedł na drugą połowę i od razu użądlił Belgów, z powrotem ustawił mecz pod siebie i już wiedzieliśmy, że poznaniacy mają to spotkanie w kieszeni.

Znów duet Puchacz – Ishak zaskoczył rywali. Szwed ustrzelił dublet, ale stać go było nawet na hat-tricka. Zabrakło zaledwie kilku… Może kilkunastu centymetrów. Podcinka napastnika Lecha po jednej z sytuacji sam na sam wybita została przez obrońcę dosłownie z linii bramkowej. Szkoda, bo wtedy byłby to dla Belgów nokaut. A tak wciąż mogli liczyć na doprowadzenie chociażby do remisu w Poznaniu.

Jeśli jednak naprawdę myśleli, że uda im się urwać w Poznaniu punkty, to było to myślenie życzeniowe. Zmiennicy, którzy w ekipie Lecha pojawili się na boisku, zagrali równie dobrze co piłkarze pierwszej jedenastki. Lech już do końca przeważał, może nie atakował nieustannie i nie kontrolował w pełni gry, ale jednak przeważał. Kamiński miał jeszcze stuprocentową okazję, ale bramkarz był górą.

Szkoda tylko, że w pechowych okolicznościach nasz zespół stracił bramkę. Trzeci mecz z rzędu w Lidze Europy i kolejny bez czystego konta. Potencjał ofensywny ekipy trenera Żurawia jest niesamowity, tylko w defensywie trzeba coś jeszcze poprawić. Oczywiście huraoptymizm też nie jest wskazany, wciąż nie jest idealnie, drużyna jest młoda, zawodnicy popełniają wiele błędów. Ale każdy kolejny mecz w Lidze Europy tylko wzmocni naszych graczy.

Teraz trzeba tylko skorzystać z momentu rozpędu i ruszyć na podbój fazy pucharowej…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze