Wojna i terroryzm kontra futbol


25 listopada 2015 Wojna i terroryzm kontra futbol

Wojny, zamachy, niebezpieczeństwo. Taki jest bilans ostatnich tygodni i miesięcy w światowej polityce. Wybuchy pod Stade de France wstrząsnęły piłkarskim światem. Jak coś takiego mogło wydarzyć się w centrum francuskiego futbolu? Historia, wcale nie tak odległa, pokazuje, że piłka nożna nie jest odseparowana od zagrożeń, w których obliczu staje cały świat. Ukraina, Donieck i wszystko jasne.


Udostępnij na Udostępnij na

Terroryzm istnieje od zarania dziejów i jest nieodłączną częścią każdej historycznej epoki. Od starożytnych Zelotów, którzy siali postrach w rzymskiej części Judei, poprzez Guya Fawkes’a, który w 1606 roku podjął nieudaną próbę wysadzenia angielskiego parlamentu, aż po nowożytne organizacje, które wyspecjalizowały się w zabijaniu na szeroką skalę jak Al-Kaida czy tak „świeży” ISIS. W miarę rozwoju ludzkiej cywilizacji i w miarę pogłębiania wiedzy o nowych sposobach zabijania, terroryzm przeistoczył się w prawdziwą plagę, wszedł na wyższy (wcześniej nieosiągalny) poziom. Jest jednak coś, co łączy terrorystyczne zapędy na przestrzeni całej historii. Jest coś, co zespala terrorystów, którzy krwawymi zgłoskami zapisali się na kartach historii. Religijny fanatyzm.

Terroryzm opiera się na destrukcji, przewróceniu starego porządku, zasiania strachu w ludzkich umysłach. Prędzej czy później dotknie każdego człowieka, a już dziś możemy stwierdzić, że ingeruje w każdy aspekt codziennego życia. Nikt nie może czuć się bezpiecznie w pracy, szkole, metrze – powszechna paranoja to bezapelacyjny sukces terroryzmu. Wyjście do teatru, na koncert, do kina już nigdy nie będzie takie samo. Gdzieś z tyłu głowy ciągle będzie tlić się myśl, że coś może się wydarzyć, że coś pójdzie nie tak.

Śmierć niesiona przez sztylety, ogień i bomby od wieków tłumaczona jest tak samo – „tego chce Bóg”. Bóg islamisty jest lepszy od Boga chrześcijanina, Bóg chrześcijanina jest lepszy od Boga islamisty. Błędne koło, w którego centrum znajduje się groźna, zakapturzona postać z kosą, potocznie zwana kostuchą. A co z tymi, którzy swoje umysły i serca oddali piłce nożnej? Co z tymi, którzy zamiast bić pokłony w różnego rodzaju świątyniach, wyznają swoją wiarę na piłkarskich stadionach rozsianych po całym świecie? Niestety, nawet ci nie są bezpieczni.

Wojna, która już od niemal 20 miesięcy toczy się na wschodzie Ukrainy, to w mojej opinii również odmiana terroryzmu, nad którym rozwodziłem się wyżej. I choć ten konkretny konflikt jest wyzuty z pierwiastka religijnego fanatyzmu, to wywrócił do góry nogami całą dotychczasową rzeczywistość. Donbas, doniecki stadion. Zgliszcza, ruina. Ze wspaniałego obiektu Szachtara nie pozostało nic. Dziś to pole walki, twierdza. Miasto, które niegdyś tak zafascynowane było futbolem… teraz jest miejscem regularnej bitwy. Wśród gradu pocisków nie ma miejsca na futbol. A piłkarski świat zapomniał o Doniecku. Za szybko.

„Boję się powrotu do Paryża– tak mówił David Luiz. Oczywiście nie trzeba dodawać, w jakim kontekście stoper PSG wypowiedział te słowa. Sięgając pamięcią do roku 2014, możemy bez trudu przypomnieć sobie podobne wypowiedzi z ust Douglasa Costy czy Luiza Adriano. Dziś nie ma ich już w drużynie Szachtara, co oczywiście nie może dziwić. Wojna skutecznie wypłoszyła Brazyliczyków z Ukrainy. Niepokój i niebezpieczeństwo nie są dobrym klimatem do codziennej pracy nad swoim piłkarskim talentem.

To już nie ten sam Szachtar, co jeszcze dwa lata temu. Oczywiście, losowanie w Lidze Mistrzów nie było sprzyjające. Grupa z Realem Madryt i PSG to z pewnością nie jest spełnienie marzeń dla Mircei Lucescu. Przenosiny do Lwowa, sprzedaż gwiazd – takie są efekty ukraińskiej wojny. Wydaje się, że Szachtar wolnym krokiem kieruje się w stronę przepaści. Dlaczego? Ponieważ nikt nie podjął zdecydowanych kroków, które mogłyby powstrzymać rozwój konfliktu w Donbasie. Zaniechano jakichkolwiek działań, przymykając oczy na ludzką krzywdę. Nie ugaszano pożaru w zarodku.

I to jest nauczka dla Paryża, dla całej Europy. Oczywiście piłka nożna to „enty” powód, dla którego koniecznie trzeba znaleźć rozwiązanie. Jednak spokojne obcowanie z szeroko pojętą kulturą, której częścią bez wątpienia jest futbol, jest niemożliwe w obliczu terroryzmu czy wojny.  Problem należy rozwiązać już, teraz, a nie czekać na rozwój sytuacji i nieustannie „wyrażać zaniepokojenie”. Obojętność jest wrogiem ładu i spokoju. Dziś na piłkarskiej mapie Europy próżno szukać Doniecka. Odeszły gwiazdy, przeminęły wyniki. Kto wie, czy za chwilę w obliczu podobnego zagrożenia nie stanie PSG. Stolica Francji to dziś symbol zagrożenia, muzułmańskiego fanatyzmu, terroryzmu, który zagraża wszystkiemu i wszystkim. Banicja piłkarzy nie jest nieprawdopodobna.

„Dzwiny jest ten świat” – tak niegdyś śpiewał Czesław Niemen i trudno odmówić racji temu zdaniu. Frazes oklepany, ale jakże prawdziwy. Wypowiadany przez wszystkich, począwszy od stałego bywalca sklepu monopolowego – Pana Zenka – a skończywszy na wysoko postawionych urzędnikach, państwowych czy kościelnych z mównic i ambon. Dziś możemy tak powiedzieć i my. W obliczu zagrożenia, przed którym staje futbol, nie możemy być pewni jutra. Przykład Doniecka pokazuje to w sposób brutalny, ale prawdziwy.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze