Jeszcze kilka lat temu powiedzielibyśmy, że Szczęsny w kadrze zawsze coś musi zawalić. Jednak odrodzony Wojciech Szczęsny w reprezentacji Polski jest jej bohaterem, aniołem stróżem, patronem spraw beznadziejnych. W Cardiff znów to udowodnił. To jego obroniony rzut karny w konkursie „jedenastek” pozwolił nam ostatecznie pojechać na turniej do Niemiec. Dziś już nikt nie ma prawa zarzucać „Szczenie”, że w kadrze tylko zawodził.
To był najważniejszy mecz dla polskiej kadry w 2024 roku, w którym decydowała się przyszłość polskiego futbolu na kilka lat. Mówimy tutaj o kwestiach finansowych oraz odpowiednim rozstawieniu w przyszłych eliminacjach do mundialu i koszyka Ligi Narodów. To nie był łatwy mecz. Nie był on zbyt piękny, jednak nawet i tutaj, gdyby nie Wojciech Szczęsny, pojedynek mógłby rozstrzygnąć się wcześniej.
Jeszcze w jego trakcie przytomnie wyszedł do jednej piłki, którą odpuścił Jan Bednarek. Lecz przede wszystkim popisał się znakomitą interwencją na początku drugiej połowy, gdy z nadludzkim wysiłkiem wyciągnął piłkę po strzale głową Walijczyka. Kiedyś było to nie do pomyślenia, że Wojtek ratował Polsce wynik spotkania. Dziś to oczywista oczywistość.
Wojciech Szczęsny jesteś kurwa wielki!!! 🔥🔥
Mamy toooo!!! Szacun dla całej piątki strzelających za wytrzymanie nerwów! 🫡
— Tomek Hatta (@Fyordung) March 26, 2024
Wojciech Szczęsny przez lata zmagał się z pechem
Przez długie lata do Wojciecha Szczęsnego przypięta była łatka gościa, który może i bardzo dobrze broni w klubach, ale kompletnie tego nie pokazuje w kadrze. Euro 2012 zmarnował z powodu czerwonej kartki w meczu z Grecją. Tę szansę od losu wykorzystał Przemysław Tytoń, który obronił karnego i ogólnie spisał się na domowym turnieju dobrze.
Gdy wydawało się, że cztery lata później otrzyma swoją większą szansę, to już po pierwszym meczu doznał kontuzji, a na resztę turnieju wskoczył Łukasz Fabiański, który we Francji spisał się wspaniale.
Do dziś nikt nie wie, po co na mundialu Wojciech Szczęsny wyskoczył w meczu z Senegalem
Lecz od 2018 roku to Wojtek został niekwestionowaną jedynką. Lecz gdy przyszła w końcu dla niego wielka szansa, okazała się ona bardziej koszmarem. Wszystko zaczęło się od fatalnego meczu z Senegalem, gdy wpuścił jedną z najbardziej kuriozalnych bramek w swojej karierze. W 60. minucie nasz golkiper wybiegł za daleko i minął się z piłką. W efekcie M`baye Niang strzelił bramkę, która dała „Lwom Terangi” zwycięstwo. Kilka dni później z Kolumbią również nie pomógł drużynie i wpuścił trzy gole, będąc przy nich strasznie pasywnym.
Huge error from Wojciech Szczesny, M'Baye Niang utilised the chance to give Senegal a 2-0 lead #NTVWorldCup2018 #WorldCup #POLSEN pic.twitter.com/8wrwT3DQ4d
— NTV Kenya (@ntvkenya) June 19, 2018
Euro 2020 też nie do końca wyszło naszemu golkiperowi. Choć tu trudno akurat mówić o jego winie, bo bardziej nie popisywali się partnerzy w obronie. Niemniej nieudany turniej dalej jest nieudany, także dla Wojtka, który przyjął w trzech meczach sześć goli. Wydawałoby się niemożliwe, że taki bramkarz, który od lat stanowi opokę jednego z największych włoskich klubów, miałby mieć tak nieudaną karierę reprezentacyjną.
Mundial w Katarze punktem zwrotnym w karierze
Karta zaczęła się odwracać w roku mundialowym. W Juventusie, po początkowych problemach, złapał rytm i kolekcjonował czyste konta. To był także jego najlepszy rok w kadrze, od którego zaczął swój reprezentacyjny marsz ku szczytowi. Za mistrzostwa świata 2022 trudno było kogoś pochwalić z przodu, natomiast z tyłu kandydat był tylko jeden. To Wojciech Szczęsny swoimi wspaniałymi interwencjami uchronił nas przed wyższą porażką z Argentyną, która wyrzuciłaby nas z turnieju. To także dzięki niemu utrzymaliśmy czyste konto z Arabią Saudyjską. Pamiętajmy, że przy stanie 1:0 Saudyjczycy otrzymali karnego, przy którym na szczęście popisał się Wojciech Szczęsny. Polak obronił „jedenastkę”, dzięki czemu to my wciąż byliśmy na prowadzeniu i ostatecznie wygraliśmy 2:0.
Ostatnie eliminacje nie tak dobre, ale w dniu próby nie zawalił
Ostatnie eliminacje wybitne nie były zarówno w wykonaniu Wojtka, jak i całej drużyny. Miał świetny mecz towarzyski z Niemcami, ale możemy mu też wytknąć fatalne wyjście w meczu z Mołdawią, które pozwoliło jej strzelić bramkę na 3:2. Jednak w najważniejszym momencie, gdy decydowały się losy polskiej drużyny na wielkim turnieju, Wojciech Szczęsny jeszcze raz wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. W finale baraży z Walią przez cały mecz zachowywał spokój, był pewny w swoich interwencjach. Natomiast w kluczowym konkursie rzutów karnych fenomenalnie wyczuł Daniela Jamesa i obronił jego „jedenastkę”. Dzięki temu to Polska pojedzie na Euro, a nie Walia. Nie bez powodu po meczu kibice skandowali właśnie imię naszego bramkarza. Kilka lat temu wydawałoby się to nierealne, chyba że w kontekście szyderki.
WOJTEK 👏👏👏
SZCZĘSNY 👏👏👏WOJTEK 👏👏👏
SZCZĘSNY 👏👏👏 pic.twitter.com/pteXLX0D4W— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 26, 2024
Może Wojciech Szczęsny da się przekonać, by został w kadrze
Wojciech Szczęsny deklaruje, że po zakończeniu Euro 2024 zakończy swoją reprezentacyjną karierę. W ostatnim wywiadzie dla TVP Sport powiedział, że bardzo trudno będzie go przekonać do zmiany decyzji. Być może po awansie zmieni jednak zdanie. Niemniej nawet jeśli doszłoby do tego, że po turnieju w Niemczech obecny golkiper Juventusu odwiesi reprezentacyjne rękawice na kołek, to już nikt nigdy nie powie, że Wojciech Szczęsny w bramce reprezentacji Polski był pechowcem albo słabym bramkarzem. Zatarł Senegal, Grecję i inne kiepskie mecze w kadrze. Dziś jego fenomenalne obrony karnych z Walią czy na mistrzostwach świata możemy stawiać na równi z legendarnymi pajacykami Boruca. Myślimy, że śmiało można nazwać „Szczenę” najlepszym polskim bramkarzem reprezentacyjnym XXI wieku.