Wnioski po meczach kadry. Euro 2016 na wyciągnięcie ręki


8 września 2015 Wnioski po meczach kadry. Euro 2016 na wyciągnięcie ręki
Grzegorz Rutkowski

Ostatnio karmimy Was niezliczoną ilością artykułów na temat reprezentacji Polski, ale musicie nam wybaczyć. Rozstajemy się na miesiąc z kadrą Nawałki, więc chcemy jeszcze się nią nacieszyć, nie zabierajcie nam tej radości, szczególnie po tak okazałym wyniku, jakiego wczoraj byliśmy świadkami. Nasz dzielny redakcyjny kolega, Jakub Żurawski, zgrabnie opisał wszystkie meczowe i pomeczowe zagwozdki, więc nie będę go dublował.


Udostępnij na Udostępnij na

Plus, minusy, wątpliwości, szanse…

Nie mogliśmy się spodziewać sześciu oczek po dwóch spotkaniach. Każdy punkt z Niemcami, choćby jeden, traktowalibyśmy jako duży sukces i niespodziankę, nawet po społecznie pompowanym baloniku. Mieliśmy w cuglach wygrać ten pojedynek i dumnym krokiem podążać w kierunku Euro 2016. Wyszło inaczej, ale nie możemy czuć się zawiedzeni. Obejrzeliśmy w akcji dwie drużyny, które nie odstawiały nóg, nie próbowały naśladować ruchów Kasparowa, nie czuły strachu przed rywalem. Obejrzeliśmy dwóch gladiatorów. Żaden nie był słabszy. Jeden z nich – po prostu nieco lepszy. Równy, dobry poziom, choć… nie wszystkie „Orły” Nawałki doleciały na to spotkanie. Nie chcemy znowu pastwić się nad Łukaszem Piszczkiem, ale jego piątkowe popisy udowadniają, że do piłkarskiego topu nieco mu brakuje. Kilka niedociągnięć jest, chociaż Siara z „Kilera” ma pewnie inne zdanie na ten temat.

Dość owijania w bawełnę, zacznijmy zabawę w odpowiedzialność zbiorową, tak popularną w naszym kraju.

Bramkarz

W meczu z Niemcami niespodziewanie miał mniej pracy niż z Gibraltarem, chociaż – umówmy się – tempo w obu spotkaniach zgoła odmienne. W piątek wpuścił, co miał wpuścić, złapał, co miał złapać, a wczoraj Gibraltarczycy (tak to się pisze?) kilka razy sprawdzili bramkarza Swansea – został pokonany dopiero w końcówce spotkania. Sprawiał raczej pozytywne wrażenie. Nie robił show, nie pajacował, nie kombinował. Przyzwoicie. Do dalszej obserwacji. Nawałka pokazał jednak, że bezgranicznie ufa Fabiańskiemu. Nie było żadnego kombinowania, zmieniania bramkarza w przerwie. Trzeba mieć wielkie jaja duży autorytet, żeby nie wpuścić z ławki, choćby na minutę, Boruca czy Szczęsnego.

Obrońcy

Tutaj nastąpiło pomieszanie z poplątaniem. Jakaś żyła wodna musi płynąć na naszej prawej stronie obrony. Najpierw koncert dał niemiłosiernie ogrywany Piszczek, a później Olkowski – delikatnie mówiąc – też się nie popisał, choć paradoksalnie bramkę z Gibraltarem straciliśmy… po jego zejściu z boiska. O Macieja Rybusa bałem się najbardziej. Ten filigranowy lewy pomocnik nigdy nie słynął z ofiarności w defensywie, raczej wolał dryblować na połowie rywala, a w starcie z mistrzem świata obok Glika był najjaśniejszym punktem obrony. Chociaż już na początku meczu złapał żółty kartonik, to później pilnował się jak należy. Rzadko przekraczał linię środkową, był uważny w szeregach obronnych i widzę tutaj solidnego kandydata na wykupienie stałego abonamentu na grę na tej pozycji. Miał być Wawrzyniak, miał być Boenisch, miał być Jędrzyjczyk, a przypadkiem trafiło na Rybusa. Nawałka wygrał los na loterii.

Dlaczego nie na lewym skrzydle? Dowiecie się w swoim czasie. Odrobinę zawiódł mnie jednak we wczorajszym meczu, kiedy mógł sobie pozwolić na o wiele więcej w ofensywie. Chyba że takie były założenia przedmeczowe, aby dalej ćwiczył defensywne warianty i nie wariował w przodzie.

Jeśli chodzi o Łukasza Szukałę, to widać, że nie jest w rytmie meczowym. Kilka razy z opresji ratował go dobrze dysponowany Kamil Glik, ale nawet z Gibraltarem nie ustrzegł się błędów w kryciu i asekuracji. W jego strefie padła bramka, chociaż winą należy obarczyć również zaspanego Milę (który kilka chwil wcześniej zameldował się na placu boju). Łukasz Szukała na boisku czuł się jak nieprzygotowany do zajęć uczeń, którego musiał ratować dobrze obryty kumpel z ławki. Polecamy siadać koło Glika. Oaza spokoju, profesor, skała. Więcej dodawać nie trzeba.

Pomocnicy

W tym miejscu wystarczyłoby napisać jedno imię i nazwisko. Kamil Grosicki i wszystko jasne. To był ten szakal wyborowy, ten debeściak, za którego Rennes zapłaciło furę pieniędzy. „Grosik” jest w formie i to widać gołym okiem. Skoro z Niemcami przy stanie 2:0 pozwala sobie na taką asystę zewnętrzną częścią stopy, to z Gibraltarem musiało być dobrze. I było. Dwie bramki, dwie asysty i tyle w temacie. Zupełnie na drugim biegunie z formą jest Kuba Błaszczykowski. Widać było, że mu zależy, koledzy chcieli mu pomagać, dlatego pozwolili strzelić karnego – ale tak trochę z litości.

Fajny gest, ale Kuba musi zacząć grać w klubie. Stąd mądra decyzja o przejściu do Fiorentiny. Jeśli chce być pewnym punktem kadry na Euro 2016, to czas wziąć się w garść. Zegar tyka, a świeżości brak. Nawet między obrońcami Gibraltaru poruszał się jak wóz z węglem. Smutny obrazek, ale Kuba nie powiedział ostatniego słowa. Reszta spisała się poprawnie. Krychowiak zagrał swoje i dołożył piękną asystę do Milika, Mączyński bez wyrazu, a Jodłowiec mógłby przybić piątkę z Piszczkiem. Linetty, wróć!

Napastnicy

Obaj solidna firma. Lewandowski mimo zmarnowania doskonałej okazji przeciwko Niemcom pozostawił po sobie dobre wrażenie, dodatkowo aplikując wczoraj dwa kolejne trafienia, umocnił się na pozycji lidera strzelców el. ME, chociaż za plecami czyha groźny Mueller. Natomiast Milik z Niemcami – bardzo niewidoczny, dobrze przykryty. To jest dowód na to, że do Lewandowskiego jeszcze sporo mu brakuje. Pod presją rywala jeszcze nie potrafi sobie poradzić. Lewandowski nawet kiedy nie wykorzystuje okazji, to potrafi do nich dojść, zastawić się, kontrolować piłkę, a nawet cofać się po nią, jeśli koledzy sami go nie szukają, tak jak to miało miejsce w starciu z Gibraltarem.

Na koniec trzeba wspomnieć o naszym niespełna 19-letnim debiutancie Bartoszu Kapustce, który już w swoim premierowym meczu z orzełkiem na piersi zalicza trafienie. Może nie po strzale z przewrotki, ale na pewno dało mu ono pozytywnego kopa w jego prawidłowym rozwoju. Nawałka słynie z karmienia reprezentacją małymi łyżkami. Żeby nasze nieopierzone talenty się nie zadławiły. „Step by step” – jak mawiał dobrze nam wszystkim znany „Latający Holender”. Taka jest nasza droga do europejskiego czempionatu. Pomalutku ciułamy te punkty, aż w końcu wymienimy je na awans, stojąc w kolejce za Niemcami, z którymi nawiązaliśmy walkę jak równy z równym. Wstydu nie było, ani na chwilę nie opuściliśmy głowy, kierując wzrok w stronę szatni. Nawałka zaszczepił w zespole moralność walczaków. Drużyna im. Grzegorza Krychowiaka. Możemy heute dzisiaj bez obaw zerkać na tabelę. Październik będzie miesiącem prawdy. Czy ze zbitych psów po Euro 2012 przerodzimy się w prawdziwych wojowników? Szkocja i Irlandia zweryfikują to z użyciem broni wszelkiej maści. Krew, pot i łzy. Tego na pewno nie zabraknie w obu starciach, po których bilet do Francji bez przesiadek dostanie tylko jedna z tych trzech ekip.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze