Jesteśmy w chwili obecnej w takim dziwnym momencie turnieju, kiedy tak naprawdę nie do końca mamy przekonanie, czy aby na pewno warto śledzić wszystkie spotkania Euro 2016. Po raz kolejny bowiem okazuje się, że reforma rozgrywek ma mocny wpływ na poziom prezentowany przez poszczególne drużyny. Kiedyś to właśnie w 2. kolejce fazy grupowej wielokrotnie byliśmy świadkami największych emocji, gdyż dla wielu zespołów drugie starcie miało charakter "meczu o wszystko". Tymczasem teraz jest to po prostu kolejna kolejka, w której przede wszystkim najważniejsze jest zachowanie realnych szans na dalszą grę.
A gdyby ktoś miał wątpliwości i zastanawiał się, czy przypadkiem nie popadamy w nadmierną przesadę, proponujemy odpalić sobie powtórkę zakończonego właśnie meczu Włochy – Szwecja.
Nie było to miłe spotkanie do oglądania. Wielokrotnie w jego trakcie czuliśmy się, jakby to było piątkowe popołudnie o godz. 18 z ekstraklasą. Taki pojedynek Korony Kielce ze Śląskiem Wrocław w wydaniu schyłkowo-Pawłowskim. Niestety, to jednak faktycznie był mecz Euro. Pociesza nas tylko to, że… w sumie nastawiliśmy się na coś takiego.
Nie trzeba było przecież być wielkim filozofem, by spodziewać się tego wszystkiego. Wystarczyło tylko zerknąć na zespoły. Po jednej stronie Włosi, którzy po dobrym meczu z Belgią musieli dzisiaj z piątego biegu zredukować silnik do „trójki”, a nawet „dwójki”. Trzy punkty w pierwszym spotkaniu dały im na tyle dobrą pozycję wyjściową, że teraz tylko podopieczni Conte, świadomi swojej sytuacji, starali się głównie nie przegrać.
A po drugiej stronie Szwedzi, z nożem na gardle, ale wciąż liczący się w turnieju. Powiedzielibyście: przecież właśnie powinni się rzucić dziś na rywala. I owszem, zrobili to. Tylko że oprócz determinacji i pracy w środku pola na nic więcej zwyczajnie nie było ich stać. Niestety pomimo obecności w składzie Zlatana Ibrahimovicia zespół ten nie jest w stanie w tym turnieju zaprezentować czegokolwiek w ofensywie, o czym moglibyśmy mówić z pełną świadomością: „Tak, tutaj jest pomysł na grę, są groźni”. Nie, nic z tych rzeczy. Szwecja to jedna z najgorszych reprezentacji Euro 2016 i nie bardzo widzimy szanse, by jedyni przedstawiciele Skandynawii na turnieju mieli dotrzeć do fazy pucharowej. Nie z taką grą.
Zgodnie z przewidywaniami Włosi nie szarżowali dziś tempa, grając rozważnie i z zabójczym wyrafinowaniem. Dla nich przede wszystkim liczyły się dziś punkty, nieważne w jakiej ilości. Kluczem było po prostu nie przegrać. I kiedy wydawało się, że oba zespoły podzielą się punktami, co tym samym pozwoli Szwedom zachować realne szanse na awans, stało się coś absolutnie nieoczekiwanego.
https://twitter.com/EurosRelated/status/743818424003010560
Tak, to Eder. Gość, który dzisiaj w pierwszej połowie zaliczył tyle samo podań co nasza redakcja razem wzięta podczas wczorajszego meczu z Niemcami, załatwił swoją indywidualną akcją w końcówce spotkania kilku obrońców i posłał piłkę do bramki rywala. Doskonale zatem spuentował to, co większość z nas już wie.
Włochów można albo wielbić jak po spotkaniu z Belgią, albo kompletnie nienawidzić za taką grę jak dzisiaj. Ale nie można im odmówić jednego, są cholernie konsekwentni. Drobnymi krokami, nie szczędząc sił, zaliczają tym samym kolejny szczebel i jako drudzy po reprezentacji Francji meldują się już w 1/8 turnieju. Szwedów zaś czeka jeszcze mecz z Belgami. Dopiero jutro będziemy mogli nieco więcej powiedzieć o szansach Zlatana i spółki. Ale opierając się tylko na samej grze, nie oceniamy ich wysoko.