Był remis, była porażka, jest i zwycięstwo. Wisła Płock trafieniem w doliczonym czasie gry przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie było to spotkanie wybitne, obie drużyny bramce rywali zagrażały głównie poprzez stałe fragmenty. Samych akcji z gry nie było wiele. Mecz był bardzo zamknięty, ale w ostatecznym rozrachunku trzy punkty zostały w Płocku, choć perspektywy na awans wciąż wydają się odległe. Przede wszystkim do poprawy jest gra na wyjazdach, punktowanie tylko u siebie nie pozwoli na powrót do ekstraklasy.
Dariusz Żuraw poczynił sporo zmian w stosunku do ostatniego meczu „Nafciarzy” z Lechią Gdańsk. Z powodu nadmiaru żółtych kartek spotkanie był zmuszony opuścić kapitan Wisły Łukasz Sekulski. W jego miejsce na boisku pojawił się debiutujący w wyjściowej jedenastce Jesper Westermark. Z powodów zdrowotnych mecz opuścił także David Niepsuj. Poza tym w składzie w porównaniu ze starciem z Lechią zabrakło Mateusza Szwocha, Dawida Kocyły i Jakuba Gricia. W ich miejsce trener Żuraw postawił na Mieszko Lorenca, Krzysztofa Janusa, Jakuba Szymańskiego i Kristiana Vallo.
Mamy zadanie do wykonania. Naprzód Nafciarze! ✊📣 pic.twitter.com/IpEDmp43wB
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) February 24, 2024
Wisła Płock 2:1 GKS Katowice
Na pierwszego gola w Płocku nie trzeba było długo czekać. Po dość spokojnym początku spotkania w 11. minucie z pierwszą groźniejszą akcją wyszli goście. Poskutkowała ona rzutem karnym, którego na gola zamienił Arkadiusz Jedrych. W kolejnych 15 minutach sędzia Piotr Rzucidło podyktował kolejne dwie „jedenastki”, ostatecznie dwukrotnie zmieniając swoją decyzję. Wobec tego obie drużyny miały dwa rzuty wolne z bardzo dogodnych pozycji, jednak żaden z nich nie został zamieniony na gola.
W całej pierwszej połowie obie drużyny stwarzały zagrożenie głównie ze stałych fragmentów, same akcje z gry można policzyć na palcach jednej ręki. Kolejny gol w meczu, tym razem dla Wisły, padł nie inaczej niż z rzutu wolnego. Po świetnym dograniu piłkę do siatki skierował Jesper Westermark, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach „Nafciarzy”. Pobudziło ono gospodarzy, jednak nie starczyło czasu, by wyjść na prowadzenie w pierwszych 45 minutach.
⏱️ 41' | Cześć, Jesper! Miło cię widzieć w domu! ⚽🔥🤝#WPŁKAT 1:1 pic.twitter.com/OrA2XvhmLR
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) February 24, 2024
Pierwszy kwadrans drugiej połowy przebiegał dość spokojnie. Żadna z drużyn nie chciała wyraźnie zaryzykować i większość akcji, których nie było zbyt wiele, kończyła się stratą na 25. metrze lub niegroźnym dośrodkowaniem. Obu zespołom w ofensywie brakowało jakości i ostatniego podania, o ruchu do piłki nie wspominając. Pierwsza groźną akcję kibice zobaczyli dopiero w 64. minucie spotkania, gdy strzał Gerbowskiego sprzed pola karnego odbił Kudła.
W kolejnych minutach meczu GKS osiadł na własnej połowie i oddał piłkę gospodarzom. Ci jednak mieli problem ze stworzeniem sobie dogodnej sytuacji. Dopiero po zmianie środka pola w 72. minucie dobrą sytuację po podaniu Vallo zmarnował Jime, uderzając wprost w bramkarza rywali. Wisła ruszyła do przodu, ale większość akcji kończyła się bezproduktywnymi dośrodkowaniami. Bierność w ofensywie płocczan starał się wykorzystać GKS, jednak z podobnym skutkiem.
Wydawało się, że tego dnia w Płocku więcej goli nie padnie. Nadszedł jednak doliczony czas gry i kolejny stały fragment gry. Tym razem rzut rożny. Po dośrodkowaniu i zamieszaniu w polu karnym piłkę do bramki skierował Marcus Haglind-Sangre. Dla szwedzkiego obrońcy także było to pierwsze trafienie w nowych barwach. Wynik do końca nie zmienił się i trzy punkty zostały w Płocku.
⏱️ FT | Gole szwedzkiego duetu zapewniają nam dziś zwycięstwo! 💪🤝#WPŁKAT 2:1 pic.twitter.com/HmRWKOyNrN
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) February 24, 2024
Awans bliżej?
Niekoniecznie. Zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu pozwoliło Wiśle awansować na 6. miejsce w tabeli, ale pamiętać trzeba, że mecze do rozegrania mają Miedź Legnica, Motor Lublin i Górnik Łęczna. 9. miejsce w ligowej tabeli nie wygląda już tak dobrze. Granie w kratkę awansu nie przyniesie, ba, może nawet nie pozwolić na grę w barażach.
Wisła u siebie punktowo wygląda naprawdę dobrze. Dorobek 25 punktów w 11 spotkaniach może robić wrażenie. Na wyjazdach sytuacja ma się o wiele gorzej. Bilans: jedno zwycięstwo, pięć remisów i cztery porażki jest bardzo mizerny jak na drużynę, która walczy o awans. Szansa na drugą wygraną w sezonie będzie już w przyszłą sobotę w Niecieczy. Będzie to bardzo ważne spotkanie dla obu drużyn, które rundę wiosenną rozpoczęły w dość podobnym, przeciętnym stylu.