Wisła Płock – mistrz lata, który włączy się do walki o utrzymanie?


„Nafciarze” bardzo źle rozpoczęli rundę wiosenną

8 marca 2023 Wisła Płock – mistrz lata, który włączy się do walki o utrzymanie?
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.

Podopieczni Pavola Staňo świetnie rozpoczęli sezon 2022/2023. Wygrywali mecze w pięknym stylu, sprawiając wrażenie drużyny, która pod pewnymi względami przerasta resztę stawki. Skończyło się jednak tylko na kapitalnej inauguracji. Wisła Płock, uważana za rewelację sezonu, znacznie obniżyła loty. Rundę wiosenną rozpoczęła od pięciu porażek. Coraz baczniej musi spoglądać na to, co dzieje się za jej plecami, ponieważ ligowa konkurencja nie śpi. Czy może włączyć się do walki o utrzymanie?


Udostępnij na Udostępnij na

Początek piłkarskiej wiosny w wykonaniu płocczan to pasmo porażek i rozczarowań. Pomimo wysokiej jakości piłkarskiej w zespole Wisła Płock przegrywa mecz za meczem. Drużyna, która na początku sezonu zachwycała, popadła w marazm, z którego niezwykle trudno jej wyjść. Na początku kryzysu gra „Nafciarzy” nie wyglądała jeszcze najgorzej. Wydawało się, że z czasem przyjdą punkty. Jest jednak zupełnie inaczej. Wisła Płock prezentuje coraz gorszą dyspozycję i nietrudno dostrzec, że kryzys się pogłębia. Czy w związku z tym będzie musiała bronić się przed spadkiem z ligi?

Wyniki gorsze niż gra

Jak już pisaliśmy, „Nafciarze” w rundzie wiosennej mają duże problemy ze zdobywaniem punktów. Pięć porażek na start rundy to wynik bardzo zły, szczególnie po początku sezonu, jaki zanotowała Wisła Płock. Wydawać by się mogło, że jej gra musiała znacznie się pogorszyć. A może jest jednak inaczej? Czy wyniki faktycznie oddają formę, w jakiej jest obecnie drużyna Pavola Staňo?

– Zdecydowanie nie. O ile ostatni mecz z Koroną był fatalny i Wisła nie zasłużyła nawet na punkt, o tyle we wcześniejszych meczach powinna zapunktować. W meczu z Pogonią i Lechem zabrakło szczęścia. W pierwszym meczu rundy o porażce zadecydował spudłowany przez Dominika Furmana rzut karny – uważa Przemysław Siemianiako, redaktor portalu Piłkarskie Bałkany, który prywatnie sympatyzuje z „Nafciarzami”.

Nie jest więc aż tak źle, jak mogłoby się wydawać, co nie zmienia faktu, że Wisła Płock nie jest w dobrej sytuacji. Przewaga nad strefą spadkową regularnie topnieje, każda kolejna porażka sprawia, że postrzeganie zespołu z Płocka się zmienia. Jeszcze do niedawna mówiło się w jej kontekście o walce o europejskie puchary. Teraz miejsce w środku tabeli wydaje się całkiem przyzwoitym wynikiem dla pogrążonej w kryzysie Wisły.

– Największym problemem jest brak skuteczności. Sytuacje bramkowe są, ale nikt nie potrafi ich wykorzystać. Drużyna jest w dołku mentalnym i wiele prostych okazji sprawia jej poważne problemy – mówi nam Siemianiako o problemach Wisły Płock.

Wisła Płock straciła lidera

Na tym jednak problemy „Nafciarzy” się nie kończą. Latem ich szeregi opuścił niekwestionowany lider, piłkarz potrafiący zrobić różnicę, który niejednokrotnie ciągnął zespół w trudnych chwilach. Chodzi oczywiście o Davo, który latem dołączył do Wisły, z miejsca stał się jej kluczowym zawodnikiem i już zaledwie pół roku później wyjechał do belgijskiego KAS Eupen.

– Obok Rafała Wolskiego Davo był jednym z najważniejszych ogniw drużyny. Już w pierwszym meczu zaliczył asystę i zdobył bramkę, wkomponował się rewelacyjnie w zespół. Niesamowicie skuteczny. Mógł swoją przygodę z Wisłą zakończyć tak, jak zaczął – golem z Lechią, ale to Dominik Furman zdecydował się na wykonanie rzutu karnego. Gdyby został, miałby naprawdę realne szanse na koronę króla strzelców – mówi nam o wpływie Davo na drużynę Iwona Wiśniewska, redaktorka portalu Nafciarski.pl.

– Pierwszy raz w historii klubu mielibyśmy ekstraklasowego króla strzelców. Odejście Davo dla wszystkich kibiców było dużym zaskoczeniem. Przede wszystkim dlatego, że po meczu z Lechią, który przegraliśmy, nadal były szanse, żeby w tym sezonie powalczyć o coś więcej, do strefy pucharowej brakowało niewiele. W takiej sytuacji sprzedaż najlepszego strzelca za niezbyt wygórowaną sumę wydawała się ruchem absurdalnym.

Wisła Płock zdecydowała się jednak na taki ruch. Wydaje się, że za zmierzającego po koronę króla strzelców piłkarza klub powinien zainkasować sporą sumę i podreperować budżet. Wtedy taki ruch można byłoby obronić, tłumacząc, że zawodnik, który latem przychodził do drużyny za darmo, odchodzi już zimą za duże pieniądze. Kwota transferu jednak nie powala. Mówi się, że Wisła Płock za Hiszpana zainkasowała ok. 600 tys. euro.

To bardzo mało jak na piłkarza, który był liderem klasyfikacji kanadyjskiej PKO Ekstraklasy. Bo chociaż polska liga do najlepszych nie należy, jej poziom nie jest na tyle niski, żeby gwiazdy odchodziły za „frytki”. „Nafciarze” mogli zrobić znacznie lepszy interes, a tak pozostali bez czołowego piłkarza, z niewielką sumą w kasie klubowej. Na miejsce Davo nie sprowadzono nikogo, kto byłby w stanie go zastąpić. Tak Wisła Płock przysporzyła sobie dużych problemów. Hiszpan mógłby przyczynić się do poprawy skuteczności drużyny. W końcu był jej najlepszym strzelcem w obecnych rozgrywkach.

– Po przerwie między rundami chyba każdy z zawodników jest mniej lub bardziej pod formą. Pokazał to właśnie mecz z Lechią, kiedy Davo jeszcze był w Wiśle. On sam w końcówce rundy jesiennej zaliczył lekki spadek formy. Trudno w tej chwili oceniać, jak duży wpływ na obecną formę całego zespołu ma jego odejście, ponieważ tak naprawdę nie mogliśmy jeszcze w tej rundzie zobaczyć wszystkich podstawowych zawodników razem. Kuba Rzeźniczak pauzował za czerwoną kartkę, Steve Kapuadi zmagał się z urazem, podobnie jak Łukasz Sekulski, który co prawda wejście w sezon miał dobre, ale potem mocno wyhamował.

– Dochodzi do tego nowy nabytek – Bartek Śpiączka – który nie mógł zagrać z Koroną. Poza tym w drużynie nie ma już Damiana Rasaka i Antona Kryvotsyuka, którzy o ile nie wychodzili w podstawowym składzie, o tyle dawali solidne zmiany. Teraz tego brakuje.  Do tego dochodzą młodzieżowcy, którzy muszą grać wiosną, jeśli chcemy uniknąć kary za niewypełnienie minut. Ci, niestety, nie dają takiej jakości, jakiej byśmy oczekiwali. Na niezbyt dobre występy „Nafciarzy” w tej rundzie składa się zatem wiele czynników, choć brak Davo jest bardzo widoczny – ocenia dyspozycję zespołu bez Davo Wiśniewska.

Wisła Płock musi zacząć spoglądać w dół

Marzenia o mistrzostwie porzucono już dawno, chociaż jeszcze w sierpniu koronowano „Nafciarzy” na nowych mistrzów Polski. Wisła Płock zaczyna mierzyć się ze zgoła odmiennym zadaniem, jakim jest walka o zachowanie ligowego bytu. Rywale z dołu tabeli punktują. Dobrą passę zalicza Korona, Miedź daje ciągle znaki życia, Jagiellonia potrafi zaskoczyć rywala, Piast jest w zdecydowanie lepszej dyspozycji niż jesienią, a Zagłębie pnie się ku górze tabeli. A Wisła? Osuwa się ku dołowi stawki. Gdyby nie zaliczka z początku sezonu, pewnie znalazłaby się już pod kreską lub tuż nad nią.

– Liderując PKO Ekstraklasie przez dziewięć kolejek, pewnie nie spodziewaliśmy się, że zaplączemy się gdzieś w okolicach strefy spadkowej. Jeśli dalej będziemy podążać tą drogą, to kto wie, może przyjdzie nam walczyć o ekstraklasowy byt. Przed nami trudne mecze z przeciwnikami, którzy w tej rundzie świetnie sobie radzą. Najbliższy z Wartą, którą wysoko wygrała z Koroną, której ulegliśmy, i z rozpędzonym Widzewem, który jako pierwszy pokonał nas jesienią.

– Gdzieś jednak te punkty trzeba zdobywać. Ekstraklasa jest nieprzewidywalna. Liczę na przełamanie już w najbliższym spotkaniu, bo charakteru Wiśle Płock na pewno nie brakuje. Uważam, że koniec końców utrzymamy się w ekstraklasie, ale niesamowicie żal tak zmarnowanego sezonu, który dla naszego klubu mógł się okazać sezonem życia – mówi o walce Wisły o utrzymanie Iwona Wiśniewska.

Sytuacja Wisły Płock może trochę przypominać historię jej imienniczki z Krakowa. „Biała Gwiazda” bardzo dobrze rozpoczęła ubiegłą kampanię, może nie liderowała przez kilka kolejek z rzędu, ale kręciła się wokół miejsc na podium. Mówiło się, że stać ją na walkę o europejskie puchary. Jednak z czasem jej wyniki zaczęły się pogarszać. Zimą odeszli kluczowi piłkarze, a jak to się skończyło, dobrze wiemy. „Nafciarze” z pewnością nie chcą podzielić losu drużyny spod Wawelu, dlatego muszą poradzić sobie z kryzysem i zacząć punktować.

–- Niestety w tym momencie Wisła musi patrzeć się za siebie, bo strefa spadkowa jest coraz bliżej. Jeżeli od meczu z Wartą „Nafciarze” nie zaczną punktować, to zacznie się prawdziwa walka o utrzymanie – ocenia możliwość włączenia się Wisły do walki o ligowy byt Przemysław Siemianiako.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze