Tegoroczna edycja klubowych mistrzostw świata zmierza ku końcowi. Zwieńczeniem imprezy będzie zapowiadający się niezwykle atrakcyjnie finał, w którym zmierzą się FC Barcelona i brazylijski Santos.
Zawodnicy „Blaugrany” do niedzielnego finału przystąpią z mieszanymi uczuciami. Co prawda, zespół jest ostatnio znowu w bardzo dobrej formie. Po ligowym zwycięstwie nad Realem Madryt oraz rozbiciu katarskiego Al-Sadd w 1/2 finału KMŚ morale drużyny zdecydowanie wystrzeliło w górę. Jest jednak pewna okoliczność, która psuje nastrój w ekipie Pepa Guardioli. Chodzi oczywiście o fatalny uraz, którego nabawił się snajper David Villa. Zawodnik ten z gry wyłączony będzie przez pół roku, zagrożony jest też jego występ w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. W spotkaniu z Al-Sadd kontuzji nabawili się także Alexis Sanchez i Javier Mascherano. Nie zmienia to oczywiście faktu, że zwycięzcy tegorocznej edycji Ligi Mistrzów do spotkania przystąpią jako faworyci.
Rywalem Barcelony finale KMŚ będzie Santos FC, zwycięzca Copa Libertadores, jeden z najsłynniejszych i najbardziej utytułowanych klubów w Ameryce Południowej. Podopieczni Muricy Ramalho z pewnością zrobią wszystko, aby wygrać także te niezwykle prestiżowe rozgrywki. Droga Brazylijczyków do finału nie była specjalnie wyboista. Wystarczyło im jedynie półfinałowe zwycięstwo nad ekipą Kashiwy Reysol. Japończycy dzielnie stawiali opór, jednak to indywidualności Santosu zadecydowały o tym, że reprezentująca gospodarzy turnieju ekipa nie zagra w finale rozgrywek. Mecz zakończył się rezultatem 3:1, bramki dla finalistów KMŚ zdobyli Neymar, Borges i Danilo.
Słowo klucz jutrzejszego spotkania to właśnie „indywidualności”. Oba zespoły w swoich szeregach mają wielu wspaniałych, świetnie wyszkolonych technicznie graczy. Barcelona swoją wizję gry opiera przede wszystkim na wychowankach. Absolwentami La Masii, szkółki piłkarskiej Katalończyków, są takie tuzy, jak: Messi, Xavi, Iniesta, Fabregas czy Valdes. Każdy z nich charakteryzuje się niezwykłą techniką użytkową, przeglądem pola i świetnym przygotowaniem taktycznym. Zawodnicy ci jednym, nietuzinkowym zagraniem są w stanie przesądzić o wyniku spotkania. Santos także jest jednak kopalnią brylantów – Neymar uchodzi za największy piłkarski talent całego globu, 19-latek zachwyca kibiców na każdym kroku, to on właśnie cudownym trafieniem w półfinałowym spotkaniu KMŚ dodał swym kolegom z drużyny skrzydeł, dał impuls do kolejnych bramek. Przez wielu krytyków spotkanie to zapowiadanie jest właśnie jako konfrontacja Messi vs Neymar.
Santos to jednak nie tylko Neymar. Wielka przyszłość czeka także zapewne jego rodaka Ganso. 22-latek w żadnym stopniu nie odstaje umiejętnościami od swego słynniejszego kolegi, w ofensywie także wyczynia niezwykłe rzeczy. Jest jeszcze przecież Elano, pomocnik, który wcześniej reprezentował barwy m.in. Manchesteru City czy też Szachtara Donieck, podpora ekipy „Canarinhos”. Nie zapominajmy o doświadczonym snajperze Borgesie, który jest obecnie w życiowej formie. Potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że 31-latek niedawno zadebiutował w reprezentacji Brazylii. Innymi słowy – jutro na Yokohama International Stadium będzie roiło się od gwiazd.
Muricy Ramalho, szkoleniowiec Santosu, hucznie zapowiada, że jego podopieczni Barcelony się nie ulękną. Zdaje on sobie sprawę z umiejętności rywali, szanse na sukces widzi jednak w grze otwartej, ofensywnej. – Styl gry Santosu opiera się na utrzymywaniu się przy piłce, zagrożenie stwarzamy swą szybkością. Z pewnością tego nie zmienimy – odparł brazylijski szkoleniowiec.
Takie podejście w spotkaniach przeciwko ekipie „Blaugrany” może się jednak surowo zemścić. Za przykład niech służy drużyna Arsenalu Londyn, która w ubiegłorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów, prezentując odważny, ofensywny futbol, została boleśnie odprawiona przez podopiecznych Guardioli. O wiele korzystniej wyglądała za to defensywna taktyka obrana przez Jose Mourinho w półfinałowych pojedynkach Inter – Barcelona tych samych rozgrywek w sezonie 2009/2010. Barcelona, której nie pozostawia się wolnego skrawka powierzchni na murawie, funkcjonuje zupełnie inaczej. Trudno sobie jednak wyobrazić Santos murujący dostęp do swej bramki.
Wszystko więc wskazuje na to, że jutrzejszy finał klubowych mistrzostw świata może przejść do historii. Rozgrywki, które dotychczas nie wzbudzały specjalnego echa w świecie futbolu, mają możliwość stać się synonimem tego, co w piłce najważniejsze, czyli pięknej, radosnej gry, niespaczonej przez nadmiar taktycznych niuansów. Jestem przekonany, że niezależnie od wyniku na Yokohama International Stadium jutro zatriumfuje futbol.
Szkoleniowcy o spotkaniu:
Muricy Ramalho, Santos
– Nie chcę być potworem, który niszczy piekna grę Barcelony. Nikt nie jest w stanie sobie z tym poradzic. Musimy po prostu dobrze zagrać pressingiem i czekać na przebieg zdarzeń na boisku, kluczowe podania od Ganso czy Elano i przebłysk geniusz Neymara, który może przynieść rywalom cierpienie.
Pep Guardiola, Barcelona
– Naszą nadzieją i celem jest zdobyć tytuł mistrzów świata ponownie. Wiemy, że będzie trudno, bo Santos to świetny zespół z kilkoma wartościowymi zawodnikami. Są także drużyną z wielką historią i bogatą tradycją, klubem z rodowodem, w którym grał sam Pele. Cieszymy się na możliwość skonfrontowania się z nimi.