Słaba forma Portugalskiego asa. Początek wielkiego zjazdu. Koniec rywalizacji o miano najlepszego piłkarza świata. Nic z tych rzeczy nie wydarzy się w najbliższym czasie. Cristiano Ronaldo w najlepszy możliwy sposób odpowiedział na krytykę, której ostatnio w mediach było sporo.
Faktycznie, nie zaczął tego sezonu zbyt dobrze. Real Madryt bezbramkowo zremisował pierwszy mecz ligowy z beniaminkiem z Gijon, drugi, wysoko wygrany mecz z Betisem również nie przyniósł Portugalczykowi trafienia. Nadeszło trzecie spotkanie, wyjazdowy mecz z Espanyolem i wrócił „stary” Ronaldo. Hattrick po dwudziestu minutach, pięć bramek w całym meczu. Real zwyciężył 6:0, wiadomo więc, że był to teatr jednego aktora.
Na pytanie, czy warto pisać o wielkim powrocie po a) dwóch słabszych meczach, b) pięciu bramkach ze słabym Espanyolem, należy odpowiedzieć pozytywnie z jeszcze jednego względu. Cristiano Ronaldo, po zaledwie sześciu sezonach spędzonych w lidze hiszpańskiej, pobił należący do największej legendy Realu rekord w liczbie strzelonych bramek. Mowa oczywiście o Raulu, który na swoje osiągnięcie pracował… dziesięć sezonów dłużej!
https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/642720006212616192
Teraz pora na pogoń za kolejnymi wielkimi. W klasyfikacji najlepszych strzelców w historii ligi Ronaldo zajmuje teraz czwarte miejsce, do znajdującego się na najniższym stopniu podium Hugo Sancheza brakuje mu czterech trafień (czyżby wyrównał rekord za tydzień?), drugie miejsce Telmo Zarry także znajduje się w zasięgu Portugalczyka już na ten sezon (traci do niego 21 trafień). Pierwsze miejsce jest nie do dogonienia. Zajmuje je bowiem niejaki Messi z 286 bramkami na koncie. Wiadomo, że będzie ciągle uciekał.
Ronaldo to jedyny w stawce zawodnik, który ma na swoim koncie mniej występów w Primera Division niż zdobytych bramek. Takiej średniej jak CR7 nie zrobi już raczej nikt. Na 229 trafień skrzydłowy potrzebował 201 meczów. Prawie 1,15 gola na mecz. Panie Ronaldo, chylimy nasze czoła!
https://youtu.be/F84Eg_YlOgA