Widzew tylko zremisował z Olimpią Elbląg, ale mimo to zwiększył swoją przewagę nad wiceliderem z Łęcznej do dwóch punktów. Tradycyjnie już stadion drużyny z Łodzi wypchany był po brzegi. Kibice spragnieni futbolu oczekiwali zwycięstwa swoich ulubieńców, ale na pewno nie spodziewali się tego, co ich spotkało przy wejściu na obiekt. Część sympatyków „Czerwono-biało-czerwonych”, którzy posiadają wejściówki na sektory A5 i A8, czyli te VIP-owskie, musiała m.in. przeciskać się innym wejściem niż zwykle. Kibice musieli stać w kolejkach, przechodzić przez palarnię czy też ograniczono im dostęp do strefy gastronomicznej. W trakcie meczu zaprezentowali swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Podobno nie zmienia się reguł w czasie gry, zwłaszcza że karnety na cały sezon kosztowały około 600 zł.
Wróćmy na chwilę do meczu. Łodzianie dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale nie potrafili utrzymać tej przewagi. Rywalizacja zakończyła się podziałem punktów, Olimpia ambitnie grała do końca i wyczuła moment słabości Widzewa. Druga połowa w wykonaniu podopiecznych trenera Kaczmarka była słaba. Mimo to widzewiacy powiększyli swoją przewagę nad Górnikiem Łęczna, który przegrał aż 0:5 z Elaną Toruń. I jest to chyba największa sensacja tej kolejki.
Jednak część kibiców była wściekła i wcale nie chodziło o wynik spotkania. Sympatycy gospodarzy, którzy wykupili karnety na mecze domowe na sektorze A5 i A8, zaczęli protestować z powodu zmiany regulaminu dotyczącego m.in. wejścia na stadion, ale też korzystania ze strefy gastronomicznej czy toalet.
Fani łódzkiego Widzewa uważają, że zostali potraktowani bardzo niesprawiedliwe przez klub, a przecież w sporej ilości przypadków zapłacili za karnety z góry na cały sezon. I to niemałe pieniądze, bo koszt takiej stałej wejściówki wynosił około 600 złotych, i nagle w trakcie sezonu zmieniono reguły.
Po prostu obniżono nam nasz standard. Większość z nas chodzi na te sektory od samego początku istnienia nowego stadionu. Nigdy nie było problemów, a teraz nagle zmieniono sobie zasady. Zawsze wchodziliśmy wejściem numer 4, praktycznie bez kolejek, a teraz musieliśmy przechodzić przez bramki z innymi kibicami, którzy zapłacili o kilkaset złotych mniej. Gdzie tu logika? Ponadto nie mogliśmy tak jak zawsze korzystać z toalet i pełnej strefy barowej, która przeznaczona była dla „lepszych” VIP-ów. Klub poinformował nas o zmianach na kilka dni przed meczem. Pan Marek – kibic Widzewa
Jak można wywnioskować z wypowiedzi jednego z sympatyków „Czerwono-biało-czerwonych”, panuje pewne obruszenie. Warto jednak zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. Działacze dali znać kibicom o zmianach.
Jeden mail i po sprawie
Na sześć dni przed spotkaniem Widzewa z Olimpią Elbląg, które inaugurowało rundę wiosenną, ludzie, którzy wykupili miejsca na sektory A5 i A8, otrzymali wiadomość na swoje skrzynki mailowe.
Z jednej strony klub zachował się uczciwie, bo dał kibicom znać o nadchodzących zmianach. W teorii powinni być oni przygotowani na takie, a nie inne wejście i korzystanie z zaplecza gastronomiczno-sanitarnego. Z drugiej jednak strony, czy nie można było tego zrobić od nowego sezonu? Wtedy nikt by nie protestował, nikt by się nie wściekał.
Od samego początku powstania nowego stadionu zapowiadano, że chce się stworzyć jedną, wielką widzewską rodzinę. Przecież mottem Widzewa stało się powiedzenie: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Ale w tej sprawie działacze łódzkiego zespołu odwrócili się plecami do części sympatyków.
Przecież to nawet ze zdroworozsądkowego podejścia nieetyczne zagranie ze strony klubu. Tak się po prostu nie robi. Zmiana reguł w trakcie gry nigdy i nigdzie nie jest mile widziana. Zwłaszcza że niektórzy zapłacili za wejściówki na cały sezon z góry i teraz robi im się pod górkę.
Ale „na szczęście” mają oni wyjście. Mogą dopłacić kolejne 600 zł i dostaną pakiet VIP GOLD. A wtedy będą mogli m.in. wchodzić wejściem, którym wchodzili jeszcze w poprzedniej rundzie. Czy to uczciwe w stosunku do tych ludzi? No raczej nie.
Czuję się po prostu oszukany i jednocześnie wściekły. Jest mi smutno, że mój ukochany klub tak postąpił. Zapłaciłem za karnet na cały sezon, a działacze postanowili w trakcie rozgrywek zmienić regulamin. Nawet jeśli uda się rozwiązać tę sprawę, to i tak zadra w sercu pozostanie. Gdyby zmiany nastąpiły od przyszłego sezonu, to nie miałbym z tym najmniejszego problemu. Rozumiem to. Mam nadzieję, że od kolejnego meczu wszystko wróci do normalności. Pan Marek – kibic Widzewa
Część kibiców zapierała się, że będą pisać maile do klubu, w których ustosunkują się do tych problemów organizacyjnych. Pytanie, co z tym zrobią działacze. Zapewne mogli oni zmienić sobie regulamin, bo jest to przepis wewnętrzny, ale czy zrobili to w odpowiednim momencie? Warto się również zastanowić nad tym, czy zmiany nie były przewidziane już wcześniej i gdzieś zapisane – wiadomo przecież, że nikt nie czyta regulaminów. Poszkodowani fani twierdzą, że nie.
Protest
Wszystko zaczęło się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. W momencie, gdy piłkarze wychodzili z szatni na murawę, ludzie zgromadzeni na wspomnianych już sektorach stali odwróceni tyłem do płyty boiska i skandowali: „Hej, zarząd, co wy robicie, hej, zarząd, co wy robicie?”. W trakcie spotkania spora część poszkodowanych (ich zdaniem oczywiście) fanów łódzkiej drużyny nie miała ochoty na dopingowanie swoich ulubieńców. Siedzieli i milczeli.
W przerwie natomiast przeprowadzili szturm i weszli tam, gdzie zawsze w czasie przerwy, ale też i przed meczem mogli przebywać. Dzielni stewardzi nie wytrzymali naporu wściekłego widzewskiego tłumu. Chwilę po wznowieniu drugiej połowy spora część kibiców opuściła swoje miejsca i stanęła na schodach oraz w przejściu łączącym trybuny z holem dla VIP-ów. Niezadowoleni ludzie wyrażali swoje zdanie o zarządzie, m.in. krzycząc: „Złodzieje, złodzieje, złodzieje”. Po kilkunastu minutach emocje trochę opadły i spora grupa sympatyków wróciła na swoje miejsca.
Jednak to nie oznacza, że wszystko jest już w jak najlepszym porządku i można się rozejść. Wręcz przeciwnie. Klub powinien rozwiązać tę sprawę, najlepiej rozmawiając ze zdenerwowanymi fanami. Dialog może pomóc w osiągnięciu konsensusu, ale czy ktoś z zarządu Widzewa będzie chciał z tymi ludźmi porozmawiać, to inna sprawa. W czasie spotkania kibice prosili stewardów, aby zawołali kogoś, kto wyjaśniłby im to całe zamieszanie. Jednak nikt taki się nie zjawił.
Wszyscy czekają na to, jakie będzie stanowisko zarządu. Czy przywróci poprzedni regulamin, a zmiany wejdą w życie od przyszłego sezonu? Czy w ogóle będzie się tłumaczyć? Pozostaje czekać.
W przerwie meczu, ale też i w momencie, gdy wznowiono drugą część gry, chcieliśmy, aby przedstawiciel zarządu zszedł do nas i wytłumaczył nam, dlaczego zostaliśmy tak potraktowani. Niestety. Nikt nie miał odwagi. Zapłaciłem sporą ilość pieniędzy z góry, a oni nagle chcą ode mnie dopłaty, abym mógł mieć taki standard oglądania spotkań, jaki przecież miałem jeszcze niedawno. Okej, transfery kosztują, a klub potrzebuje kasy, ale nie można postępować w taki sposób. Płacąc więcej od pozostałych, chciałem wchodzić na stadion w komfortowych warunkach, dziś jednak tak nie było. Aby dostać się na swoje miejsca, musieliśmy przejść m.in. przez strefę dla palących. Mam astmę i dym papierosowy mi przeszkadza, dzieciom pewnie też. Nowe rozwiązanie, zmienione w trakcie sezonu, to po prostu absurd. Pan Dariusz – kibic Widzewa
Mocne słowa wzburzonego fana. Włodarze klubu z al. Piłsudskiego 138 nie mogą przejść wobec tej sprawy obojętnie. Szczególnie że protestowało nie jeden, nie dwóch, ale kilkuset sympatyków. Wierzymy jednak, że spór na linii zarząd – kibice z sektorów A5 i A8 zostanie szybko rozwiązany.
Zarząd jak szczury ,pochowali się w lożach i tylko biednych ochroniarzy wypuścili na przepychankę z ,,prawdziwymi kibicami ,, którzy ufali ,chcieli porozmawiać z władnymi osobami.
Dla Wielkiej Pani prezes to pierwsza żółta kartka .
Wstyd i ŻENADA !!!
WIDZEW TO KLUB Z CHARAKTEREM I NIECH TAK ZOSTANIE
Zarząd nie odpisał na niewygodne maile. Pani oddelegowana do rozmowy z kibicami nie widziała nic złego w łamaniu umowy przez klub w trakcie jej trwania. Co więcej klub poczekał z tą żenującą informacją i ogłosił ją po zakończeniu sprzedaży karnetów na rundę wiosenną, po to aby nowi karnetowicze nie mogli się wycofać z kupna karnetu i oszukać jak najwięcej kibiców. Wejście na trybunę jest możliwe tylko przez palarnię, a co z dziećmi???? Mają przechodzić przez taki dym papierosowy??? Panowie uzbrojeni pilnowali nawet toalet........
PANI PREZES, POSIADACZE KARNETÓW NA SEKTORY A5 i A8 ŻĄDAJĄ PRZYWRÓCENIA ZASAD NA TYCH SEKTORACH TAKICH JAK BYŁY TU OD POCZĄTKU TEGO STADIONU !!!!!!
Porażka...aby w sektorze VIP stali panowie uzbrojeni po zęby ? Może byli po to by pilnować czy talerzyka czy sztućce zostaną na właściwym miejscu? Jakiż szacunek dla kibiców ? Prócz tego ochrona pracowała wczoraj "za karę". Nie wiem co się zmieniło w podejściu zarządu do kibiców. Wcześniej panowie i panie byli i uśmiechnięci i pomocni a teraz traktują nas jak zło konieczne. W sektorach VIP i Super VIP powinny być osoby które sobą coś reprezentują, a nie tylko są. W ubiegłym sezonie zarząd próbował zmienić catering ciąć koszty, wyszło tak że po 1 spotkaniu wrócił catering na miarę ekstraklasy, teraz jest podobnie z ochroną. Chcemy poziom ekstraklasy a mamy klasy A lub B.
Hahaha! Na krytej się kłócą o jakieś tam bramki, że muszą wchodzić z tymi co mają VIP, a oni mają superVIP i żądają wejścia z tymi co mają goldmaximumoverVIP. Tego nie znajdziesz na innych trybunach ;) a takie przepychanki i liczenie złotóweczek to raczej cechy narodowe tych z dworca.
Jedną i prawdopodobnie główną z przyczyn wykupienia przeze mnie karnetu na trybunę A8 było to, że wychodząc z domu o 18.50 z pobliskiego osiedla o 19.05 siedziałem na swoim stałym krzesełku bez żadnego stresu i przepychania od początku otwarcia nowego stadionu. Nadmieniam, że na meczu ekstra klasowym Widzewa pierwszy raz pojawiłem się w 1975 r na porażce z Pogonią 0:2. Cieszyło mnie, że doczekałem czasów tak wspaniałego stadionu mojego Widzewa bo bywałem w tym samym miejscu jeszcze wtedy kiedy była tu drewniana trybuna. No cóż i znów przypomniała mi się ta porażka. Takie kolejne 0:2. Raz że poczułem się takim "gorszym sortem" chyba, że zapłacę 600 PLN ( co nie jest może i problemem tylko, że ja na meczę ni przychodzę żreć, nie jestem głodny no i dieta), a dwa zmienia mi się reguły jak już wszedłem na to boisko, jakiś pajączek ( patrz mój podpis) pod osłoną nocy wypisuje pismo jak jakiś wytrawny polityk, z którego wynika, że i tak zrobi co będzie chciał. Cóż pooglądam sobie mój ulubiony klub w dostępnych transmisjach mając świadomość ,że na moje miejsce na pewno znajdzie się chętny z pobliskiego regionu.