Wielkimi krokami zbliża się mecz, na który czeka cały świat. Finał Ligi Mistrzów pokazywany będzie w każdym zakątku świata. W decydującym o triumfie w tych elitarnych rozgrywkach meczu zmierzą się FC Barcelona i Manchester United. Awans do finału obu tych klubów nie jest niespodzianką. Są one jednymi z najbardziej utytułowanych w historii rozgrywek. Kto zatriumfuje tym razem?
Emocje rosną z każdą minutą
Cała Europa żyje tym meczem już od momentu wyłonienia finalistów. Im bliżej meczu, tym emocje są coraz większe. Stacje telewizyjne w całej Europie emitują programy dotyczące finału Ligi Mistrzów, w których przedstawiają sylwetki obu zespołów, opinie zawodników oraz ekspertów. Również Wembley powoli zaczyna żyć sobotnim spotkaniem. Londyn chcąc jak najlepiej przeprowadzić finał, już od tygodnia tworzy w mieście strefy, w których kibice mogą spotkać legendy piłki nożnej, zrobić sobie zdjęcie z dawnymi idolami oraz z pucharem Ligi Mistrzów. Czym dla Anglików jest futbol, wiemy nie od dziś. Nie dziwi więc fakt, że na gospodarza tegorocznego finału UEFA wybrała Wembley. Stadion ten widział wiele wspaniałych spotkań i z pewnością jeszcze niejedno zobaczy. Miejmy nadzieję, że kolejne spotkanie rozegrane w tym świętym dla Brytyjczyków miejscu odbędzie się w sobotę.
Siła tkwi w kolektywie
Jako pierwsza awans do finału wywalczyła Barcelona, której w półfinale przyszło zmierzyć się z Realem Madryt. Po zwycięstwie w Madrycie remis na Camp Nou wystarczył do tego, by móc przyjechać do Londynu. Obecność podopiecznych Guardioli na tym etapie rozgrywek nikogo nie może dziwić. Katalończycy są chyba najlepszą obecnie drużyną na świecie, co podkreślają w każdym kolejnym meczu. Oczywiście zdarzają im się słabsze mecze, w których muszą uznać wyższość rywali, ale z reguły to Barcelona sprowadza inne drużyny na ziemię, aplikując im kilka bramek w spotkaniu. O sile „Blaugrany” stanowi zespół, który tworzy monolit. Michael Laudrup, były piłkarz Barcelony, który wygrał z nią Ligę Mistrzów w 1992 roku, twierdzi, iż obecny zespół jest zdecydowanie lepszy niż za jego czasów. Przewaga wynika z tego, że drużyna Pepa Guardioli ma więcej zawodników, którzy mogą sami przesądzić o losach spotkania. Nie da się ukryć, że właściwie każda formacja Barcelony tworzona jest przez piłkarzy o najwyższych umiejętnościach.
Według wielu ekspertów również siła „Czerwonych Diabłów” tkwi w grze zespołowej. W niedawnym wywiadzie udzielonym naszemu portalowi Mateusz Borek przyznał, że odejście Cristiano Ronaldo paradoksalnie wzmocniło zespół. Obecnie siły ofensywne rozkładają się pomiędzy kilku zawodników i każdy z nich musi być gotowy na to, by wziąć na siebie odpowiedzialność za grę w momencie, gdy drużynie nie idzie. Mimo że w tegorocznej edycji najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie Manchester w wielu spotkaniach nie zachwycał, to jednak potrafił odnosić cenne zwycięstwa, które doprowadziły go do wielkiego finału. Sir Alex Ferguson umiejętnie szachując składem, potrafił zadbać o to, by drużyna była w pełni gotowa do walki na kilku frontach. Szkot po raz kolejny wykazał się geniuszem, ponieważ po zdobyciu mistrzostwa Anglii jego podopieczni bliscy są zdobycia kolejnego trofeum, a więc Pucharu Europy.
Indywidualności
Ciężko jednoznacznie odnaleźć lidera w Barcelonie. Wydaje się jednak, że, przy całym szacunku dla talentu Messiego czy Davida Villi, to jednak Xavi jest sercem zespołu. Środkowy pomocnik reprezentacji Hiszpanii doskonale czyta grę. Potrafi ją w odpowiednim momencie zwolnić lub przyspieszyć. Arytmia pozwala partnerom z zespołu odpocząć, by po chwili znów zaatakować z pełnym rozmachem. Obserwując grę Barcelony, nie trudno zauważyć, że prawie każda akcja ofensywna tego zespołu rozpoczyna się od Xaviego, który przejmuje piłkę od obrońców i przekazuje ją do przodu. Wspomniałem również o Leo Messim, który również jest bezcennym ogniwem „Dumy Katalonii”. O umiejętnościach Argentyńczyka nie trzeba chyba mówić zbyt wiele, ponieważ wszyscy doskonale wiemy, jak wspaniałą techniką i szybkością dysponuje ten filigranowy zawodnik. Niejednokrotnie potrafił sam rozstrzygać losy spotkań swoimi fantastycznymi bramkami lub asystami.
Jeśli chodzi o Manchester, to moim zdaniem kluczową rolę odgrywa w nim Wayne Ronney. Złote dziecko angielskiego futbolu po odejściu Ronaldo mogło wyjść z jego cienia i stać się prawdziwym liderem. Przez Ronneya przechodzi wiele akcji. Jest on nie tylko znakomitym snajperem, ale również niezłym rozgrywającym. W ważnych spotkaniach Anglik pokazuje swój charakter i zdobywa ważne gole jak chociażby w ćwierćfinale z Chelsea. Chwilę uwagi trzeba poświęcić także Edwinowi van der Sarowi, który finałem Ligi Mistrzów zakończy piłkarską karierę. 40-latek jest jednym z tych zawodników, którzy dzięki swojej ciężkiej i uczciwej pracy na treningach byli w stanie grać tak długo i do końca utrzymywać wysoką formę. Również w tym sezonie Holender wielokrotnie chronił Manchester przed utratą bramek i z całą pewnością swój kunszt zaprezentuje również na Wembley.
– Uczestniczyłem w czterech finałach, ale to gra na stadionie Wembley jest bardzo wyjątkowa, zwłaszcza przeciwko takiej drużynie jak Barcelona. Straciliśmy jako pierwsi gola w Rzymie w 2009 roku, a potem było trudno odrobić stratę. Jeśli nam się uda, to musimy to zmienić – powiedział bramkarz Manchesteru.
Mówiąc o legendach, nie możemy zapominać o Ryanie Giggsie. Walijczyk, który przez wielu był już skreślany, nadal dysponuje świetną dyspozycją, przez co jest podstawowym zawodnikiem „Czerwonych Diabłów”. Wprawdzie nie jest już tak szybki jak dawniej, ale swoją techniką, opanowaniem i doświadczeniem bije na głowę wielu młodszych kolegów.
Był taki mecz – Rzym 2009
Oba kluby są bardzo utytułowane, ponieważ po trzy razy triumfowały w tych rozgrywkach. Manchester ostatnie zwycięstwo odniósł w 2008 roku. Rok później „Czerwone Diabły” znów znalazły się w wielkim finale, ale musiały uznać wyższość Barcelony. Mecz z Rzymu pamiętany jest jako pojedynek dwóch najlepszych piłkarzy na świecie, a więc Ronaldo i Messiego. CR7 sparaliżowany nieco ciążącą na nim presją zaliczył słabe spotkanie. Z kolei Argentyńczyk zagrał bardzo dobre zawody, zapisując się nawet na liście strzelców. Godny podkreślenia jest fakt, iż filigranowy zawodnik zdobył gola strzałem głową, co przy jego wzroście jest nie lada wyczynem. Ostatecznie Barcelona, będąc lepszym zespołem, zasłużenie wygrała 2:0.
– Mogliśmy strzelić kilka goli w pierwszych 15 minutach. Kiedy straciliśmy bramkę, to narodziła się dzisiejsza Barcelona. Lionel Messi był wtedy środkowym napastnikiem, Eto’o grał na prawym skrzydle, a Thierry Henry na lewym – przypomniał Ferguson.
– Messi grał na środku do momentu strzelenia gola, a później rywale grali już bez środkowego napastnika, co teraz robią bardzo często i tak też wyglądała ich gra przeciwko Realowi Madryt – dodał sir Alex. – Występ tamtego wieczoru był początkiem nowej Barcelony. Później oni oczywiście poprawili znacznie grę, a ich styl jest niesamowity. Odnośnie do tamtego meczu, to oni są teraz lepszym zespołem, niż wtedy, kiedy pokonali nas 2:0.
Również Pep Guardiola odniósł się do spotkania w Rzymie. Twierdzi, że jeśli Barcelona chce powtórzyć sukces z 2009 roku, musi być zespołem zdecydowanie lepszym niż wówczas. – Z futbolowego punktu widzenia chcemy być szybsi niż wtedy w Rzymie. Tamten mecz wspominam z wielką chęcią, ale bądźmy uczciwi, tym razem musimy zagrać dużo lepiej, jeśli chcemy wygrać – przyznał szkoleniowiec „Blaugrany”
Historia powtarza się więc, ale nie da się ukryć, że oba zespoły, a w szczególności Manchester, znacznie przez te dwa lata się zmieniły. Ferguson odmłodził skład, dając szansę częstszych występów takim piłkarzom jak Rafael i Fabio, Smalling, Anderson, Gibson czy Hernandez, który już w pierwszym roku pobytu na wyspach stał się ulubieńcem kibiców dzięki strzelanym bramkom.
Ferguson vs. Guardiola
Obaj szkoleniowcy są na świecie bardzo cenieni. Obaj są również ikonami w klubach, w których pracują. Ferguson szkoleniowcem Manchesteru jest od 1986 roku. W tym czasie osiągnął ze swoimi podopiecznymi wiele sukcesów, zdobywając nie tylko Puchar Anglii, Puchar Ligi czy wygrywając rozgrywki ligowe, ale również zwyciężając rozgrywki Ligi Mistrzów. Wydaje się, że Szkot żyje z klubem Old Trafford w takiej symbiozie, że ciężko sobie wyobrazić funkcjonowanie klubu bez Fergusona oraz Fergusona bez klubu. Menadżer Manchesteru uważa, że jego zespół stać na wygranie z Barceloną. Zdaniem 64-latka atutem Manchesteru będzie doświadczenie zebrane w kilku ostatnich latach.
– W ostatnich kilku latach zebraliśmy doświadczenie, co dobrze przygotowało nas do gry w europejskich rozgrywkach – powiedział. – Jesteśmy teraz bardziej cierpliwi, grając na wyjeździe, a nigdy tacy nie byliśmy. Tak to wygląda w europejskim futbolu. Zawodnicy nauczyli się, iż koncentracja musi być na bardzo, bardzo wysokim poziomie, gdyż kluby prezentują różne style gry i grają w różnym tempie.
Guardiola z kolei od małego był wielkim fanem Barcelony. Już jako 11-latek poszedł na testy dla 13-latków. Powiedziano mu wtedy, by przyszedł za dwa lata, ponieważ jest za młody. Tak też uczynił i przechodząc testy, stał się piłkarzem „Blaugrany”. Jak doskonale wiemy, później zaliczył jeszcze wiele występów w barwach „Dumy Katalonii”. Guardiola stał się legendą już jako piłkarz, a teraz buduje swoje nazwisko jako trener. Zajęcie to wydaje się stworzone specjalnie dla niego, ponieważ z Barcelony stworzył zespół grający najlepszy futbol na świecie. Jego drużyna zapewne przejdzie do historii futbolu, a kolejni trenerzy będą dążyć do osiągnięcia obecnego poziomu Barcelony.
Ludzie futbolu żyją finałem
O szansach obu zespołów rozmawiają także piłkarze, trenerzy i działacze, którzy próbują wytypować zwycięzcę tego meczu. Zdania są podzielone, ale przeważają opinie, że czeka nas wyrównany pojedynek, który będzie wyglądał zupełnie inaczej niż w 2009 roku. Wielu ekspertów typuje, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka lub rzuty karne. Innego zdania jest jednak Samuel Eto’o, były zawodnik Barcelony. – Oczywiście mam nadzieję, że wygra Barcelona, ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Zarówno Manchester United, jak i Barcelona stały się silniejsze od 2009 roku. Mam nadzieję, że to będzie piękny finał.
O zdanie zapytano również byłego gwiazdora „Czerwonych Diabłów”, Dwighta Yorka. Zawodnik ten przyznał, że choć Manchesterowi zarzuca się, iż nie gra ładnej dla oka piłki, to jednak Barcelona nie może zlekceważyć podopiecznych Fergusona, którzy są w końcu mistrzami Anglii. – Manchester United zdobył mistrzostwo Anglii i jest w finale Pucharu Europy. To dużo znaczy dla zawodników. Piłkarze zasługują na wielkie uznanie. Ludzie mówią, że nie grają ładnie dla oka, ale nie ma, o czym mówić.
O tym, jak ważne jest to spotkanie dla zawodników w nim występujących, mówił Javier Mascherano, który w 2007 roku jako zawodnik Liverpoolu musiał uznać wyższość Milanu. – Marzyłem o ponownym awansie do Ligi Mistrzów, ponieważ bardzo trudno to osiągnąć. Dla zawodników, którzy grają w wielkich klubach, tak jak ja, i występują w Lidze Mistrzów co roku, to normalna sprawa. Ale niewielu dociera do ostatniego finałowego meczu. To tak jak na mistrzostwach świata.
Ekscytującego meczu spodziewa się Guus Hiddink, selekcjoner reprezentacji Turcji. – Oba zespoły starają się zwyciężać i prezentują ofensywne style gry. Osiągają sukcesy dzięki dobrej organizacji gry. Barcelona i Manchester United starają się grać futbol ładny dla oka. Czeka nas ekscytujący i żywy finał.
Niech wygra futbol
Jakiego spotkania spodziewam się ja? Przyznam szczerze, że sporo nad tym myślałem. Wydaje się, że to Barcelona już od pierwszych minut będzie starała się narzucić swój styl gry. Koronkowe akcje, szybkie wymiany piłek pod polem karnym rywala czy dryblingi w wykonaniu Messiego nikogo chyba nie zaskoczą. Manchester zapewne postara się przede wszystkim zabezpieczyć obronę w taki sposób, by Barcelonie ciężko było rozgrywać futbolówkę przed polem karnym holenderskiego bramkarza „Czerwonych Diabłów”. Podopieczni Fergusona swoich szans z pewnością upatrywać będą w kontratakach, ponieważ jest to element, po którym drużyna z Old Trafford zdobywa sporo bramek. Mimo wszystko nie spodziewam się jednak otwartego widowiska. Obaj trenerzy zdają sobie sprawę, że o końcowym wyniku może zadecydować jedna bramka. Kto okaże się zwycięzcą? Nie jestem stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ba, ciężko mi nawet wskazać faworyta. W takich sytuacjach, szukając odpowiedzi, przychodzi mi na myśl jedno, niech wygra futbol!
Ja za Manchesterem United w tym meczu;P
Barcelona jest najlepsza i to ona
zwycięży!Pokażemy ManU że nie warto rywalizować
z Barceloną, drużyną niezwyciężoną! ;P
jeb ac barce Manchester United był jest i będzie
najlepszy
Jesli nie bedzie sztuczek sedziowskich Manchester
zwyciezy
Chociaz jestem kibicem FCB to mam wrazenie ze ManU
wygra..
Ale z całego serca kibicuje Barcelonie;)
wygra barcelona ponieważ mu przegra gdyż barca
strzeli więcej goli a przede wszystkim straci ich
mniej iż mu strzeli mniej. a tak na poważnie to
wygra barca bo tylko ona pokonała WIELKI REAL. A MU
NIE POKONA REALU