Tottenham Hotspur w jednym z najciekawszych spotkań tej kolejki zremisował 1:1 z rewelacyjnym beniaminkiem, Birmingham City. Aston Villa za to dość łatwo wygrała z Fulham w stosunku 2:0. W innym spotkaniu tej kolejki zagrożone spadkiem ekipy Hull i Wolves podzieliły się punktami po remisie 2:2.
Birmingham City – Tottenham
Przed meczem ciężko było wytypować faworyta pojedynku na St. Andrews Stadium. Rewelacyjny beniaminek, Birmingham City, przed ostatnią kolejką legitymował się fenomenalną passą 15 meczów bez porażki, jednak w niedawnej serii spotkań dzisiejsi gospodarze ulegli londyńskiej Chelsea aż 0:3. Za to „Koguty” tryumfowały nad Fulham w derbowym meczu, lecz było to dopiero pierwsze zwycięstwo podopiecznych Harry’ego Redknappa w 2010 roku.
Mecz od początku obfitował w emocje, w trzeciej minucie jeden z graczy Birmingham swoim dryblingiem skupił na sobie trzech obrońców „Spurs”, a następnie wystawił piłkę na 12-13 metr swojemu partnerowi, Lee Bowyerowi, jednak Gomes po strzale Anglika popisał się efektowną interwencją. Fani gości długo nie musieli czekać na odpowiedź swoich pupili, w ósmej minucie piłka odbiła się od jednego z obrońców i dopadał do niej Luca Modric, jednak jego strzał minimalnie minął prawy słupek bramki Birmingham. Kolejne fragmenty mogły przeciętnego kibica przyprawić o palpitacje serca, jednak ani dwa razy Benitez, ani Defoe na spółkę z Kingiem nie wykorzystali szans na wyprowadzenia swoich zespołów na prowadzenie. Po kilkunastu minutach względnego spokoju na boisku w 35 minucie po raz kolejny fani na stadionie zamarli, widząc przedzierającego się przez gąszcz nóg Palaciosa, jednak ciemnoskóry zawodnik nie przyłożył się zbytnio do strzału, który wylądował metr nad bramką.
W 69. minucie wreszcie impas został przełamany. Cudowny rajd na skrzydle zakończony ładną wrzutką na pole karne przeprowadził David Bentley, uderzeniem głową dośrodkowanie przedłużył Peter Crouch (być może zrobił przez przypadek, lecz wyglądało to dość efektownie), a do futbolówki dopadł Jermaine Defoe, który z chirurgiczną precyzją strzelił w róg bramki strzeżonej przez Joe Harta.
Kiedy wszystkim wydawało się, iż taki rezultat utrzyma się do końca, z tegoż błędnego myślenia kibiców oglądających ten mecz wyprowadził Liam Ridgewell. Ten gracz w 90. minucie spotkania szczęśliwie pokonał bramkarza Tottenhamu i spowodował eksplozję radości na stadionie. Remisowy wynik utrzymał się i obie ekipy zgarnęły po jednym punkcie.
Fulham – Aston Villa
Według bukmacherów pojedynek Fulham – Aston Villa mógłby się skończyć, zanim się zaczął. Praktycznie wszyscy wskazywali „The Villans” jako pewnych do zdobycia trzech punktów na Craven Cottage. Obie drużyny były w ostatnim czasie w dołku, jednak goście w niedawnej kolejce dali radę urwać jeden punkt Arsenalowi Londyn, co obrazowało zwyżkę formy podopiecznych Martina O’Neila.
Uczucia, jakie zapanowały w sercach fanów obu zespołów po pierwszym gwizdku sędziego, można porównać do tego, co przeżywali Rzymianie, oglądając pojedynki legendarnych gladiatorów. Jednak mimo iż oba zespoły stwarzały sobie dużą ilość okazji podbramkowych (strzały Heskeya, Duffa, Zamory, Petrova czy Milnera) na pierwszą bramkę musieliśmy czekać do 40. minuty. Wtedy to okrągły przedmiot futbolowego pożądania w prostokątnej bramce umieścił napastnik Aston Villi, Gabriel Agbonlahor. Po chwili Craven Cottage znów wstrząsnął jęk zawodu fanów gospodarzy, na 2:0 po podaniu Carlosa Cuellara podwyższył strzelec pierwszego gola. W 55. minucie szansę na bramkę zmarnował Ashley Young i właściwie to były wszystkie emocje dostarczone przez to widowisko. Aston Villa wygrała stosunkowo małym nakładem sił.
Hull City – Wolverhampton
Spotkanie Hull City z Wolves było tzw. pojedynkiem o sześć punktów. Gospodarze przed tym meczem zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli, tracąc jedynie oczko do gości. „Wilki” w ostatnim spotkaniu zremisowały na własnym stadionie bezbramkowo z Liverpoolem, co dało im bardzo cenny punkt. Hull natomiast przegrało na Old Trafford z Manchesterem United 4:0 a wcześniej zremisowało bezbramkowo z Tottenhamem na WHL.
Dzięki Janowi Vennegoorowi of Hesselinkowi gospodarze dość szybko wyszli na prowadzenie. W pierwszej połowie poza tą akcją praktycznie nic ciekawego się nie działo. Jednak na początku drugiej goście od razu rzucili się do gardeł graczom Hull i w 49. minucie, za sprawą samobójczego trafienia Anthony’ego Gardnera wyrównali. Kibice popularnych „Tygrysów” długo jednak nie musieli się tym martwić, bo już w 52. minucie rzut karny wykorzystał Stephan Hunt i zrobiło się 2:1. To nie był koniec emocji. W 67. minucie Wolverhampton za sprawą Matthew Jarvisa wyrównał. Piękną asystą wykazał się przy tej bramce Kevin Foley. Po tym golu oba zespoły grały zachowawczo, z rzadka stwarzając sobie okazje do zmiany rezultatu i mecz zakończył się podziałem punktów.