Przez większość czasu w pierwszej połowie sezonu „Szerszenie" były chłopcem do bicia. Każdy klub, który konfrontował się z tym zespołem, mógł liczyć na łatwe punkty. Trudno było znaleźć jakieś pozytywy w grze drużyny, nie pomagał także zarząd, który posuwał się do kontrowersyjnych roszad na ławce trenerskiej. W nowy rok zespół wchodzi jednak przemieniony, głównie za sprawą swojego nowego szkoleniowca.
Zarówno eksperci, jak i neutralni kibice słusznie upatrywali w drużynie z Vicarage Road kandydata do spadku z ligi. Nic nie wskazywało na to, że Watford przypomni sobie wreszcie, jak gra się w piłkę nożną. „Szerszenie” zanotowały jednak 10 punktów w ostatnich pięciu meczach, dając tym samym swoim sympatykom nadzieję na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Fatalne wejście w sezon i karuzela trenerska
Po czterech pierwszych kolejkach Watford na 12 możliwych punktów zdobył raptem jeden. Z klubu wyleciał wówczas Javi Gracia, a nadziei szukano w osobie Quique Sancheza Floresa, który powrócił na Vicarage Road. Hiszpan prowadził już bowiem drużynę w sezonie 2015/2016. Zmiana trenera po raptem czterech rozegranych kolejkach miała spowodować szybkie odbicie się drużyny od dna.
Tak jednak się nie stało. „Szerszenie” pod wodzą następcy Gracii spisywały się podobnie jak pod skrzydłami jego poprzednika. Watford nadal pozostawał chłopcem do bicia. Symbolem tego fatalnego okresu może być wyjazdowe starcie zespołu z Manchesterem City. Goście w starciu z mistrzem Anglii przegrali aż 0:8, przypominając juniorski czy półamatorski zespół, a nie drużynę, która od kilku lat gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii.
Po 14 kolejkach angielskiej ekstraklasy drużyna nadal zajmowała ostatnie miejsce w tabeli, a zarząd kolejny raz podjął radykalne kroki. Z pracą pożegnał się Quique Sanchez Flores. 54-latek miał raptem 10 kolejek na próbę przebudowy zespołu. Ruchy właścicieli klubu z Vicarage Road spotkały się z wieloma negatywnymi komentarzami, Flores stał się jedenastym trenerem, którego zwolniono z Watfordu w ciągu ostatnich siedmiu lat.
https://twitter.com/Odds_Watch/status/1201119453372653568?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1201119453372653568&ref_url=http%3A%2F%2Fwww.2×45.info%2Faktualnosci%2F61551%2Fmistrzowie-w-podejmowaniu-pochopnych-decyzji-watford-znow-to-zrobil-8211-nie-wytrzymal-i-zwolnil-trenera%2F
Bohater ostatnich tygodni
Wydawać by się mogło, że po zwolnieniu Quique Sancheza Floresa już nikt i nic nie jest w stanie pomóc drużynie Watfordu. W końcu ostatnia pochopna zmiana na ławce trenerskiej nie przyniosła rozwiązań i naraziła klub na kolejne straty. Zdecydowano, że nowym trenerem „Szerszeni” zostanie Nigel Pearson – 56-latek, który w sezonie 2014/2015 uchronił Leicester City przed spadkiem z ligi.
Anglik świetnie wszedł do zespołu. Pierwsze pięć meczów z Pearsonem na ławce trenerskiej przełożyło się na 10 zdobytych przez Watford punktów. To najlepszy wynik spośród drużyn, które w momencie przejęcia przez 56-latka „Szerszeni” zajmowały w lidze pięć ostatnich pozycji. Zdobycz punktowa imponuje jeszcze bardziej, kiedy spojrzymy, z kim zespół był w stanie punktować.
Dobra passa rozpoczęła się od zwycięstwa nad Manchesterem United. Watford przed własną publicznością pokonał „Czerwone Diabły” 2:0. Później przyszedł wyjazdowy remis z rewelacją tego sezonu – beniaminkiem Sheffield United. Prawdopodobnie najważniejszym z tych pięciu spotkań była konfrontacja z Aston Villą – zespołem bezpośrednio konkurującym z „Szerszeniami” o pozostanie w lidze. Podopieczni Pearsona zdeklasowali swoich rywali, pokonując „The Villans” aż 3:0. Nowy rok dla Watfordu także zaczął się bardzo obiecująco, drużyna wygrała bowiem 2:1 z Wolverhampton, które świetnie radzi sobie w bieżącej kampanii.
Piłkarze przypomnieli sobie, jak grać w futbol
W pięciu pierwszych meczach Anglika w roli trenera Watfordu wreszcie odżyła ofensywa zespołu. Cała czwórka odpowiadająca za atak konsekwentnie jest w stanie zagrażać defensywie rywali. Troy Deeney, angielski napastnik, zdobył trzy bramki w tych meczach. Isamila Sarr do bramki rywali trafił dwa razy, do czego dołożył jedną asystę. Punktują także Gerard Deulofeu oraz Abdoulaye Doucouré, co z pewnością cieszy sympatyków ekipy z Vicarage Road.
Pearson ustabilizował także linię defensywy. „Szerszenie” pod jego wodzą dwa razy zdołały zachować czyste konto. Drużyna była w stanie skutecznie odciąć od podań skrzydłowych chociażby Manchesteru United, którzy nie mogli tym samym zagrozić formacji obronnej Watfordu. Powoli klaruje się wyjściowa jedenastka, na którą Nigel Pearson będzie stawiał dość regularnie.
Tytułem zakończenia można stwierdzić: jedna jaskółka wiosny nie czyni. Przed Pearsonem jeszcze sporo pracy, ponieważ jego zespół nadal zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Dobra forma zespołu pod jego skrzydłami sprawiła jednak, że strata do bezpiecznej strefy wynosi raptem dwa punkty. 56-latek pokazał się już w Premier League jako trener, który jest w stanie uchronić zespół przed spadkiem, a jak wszyscy wiemy, historia lubi się powtarzać. Watford musi jednak nadal punktować konsekwentnie, najbliższe tygodnie pokażą, czy mamy do czynienia wyłącznie z efektem nowej miotły czy Pearsona faktycznie stać na powtórzenie swojego sukcesu sprzed kilku lat. Początek jego przygody z drużyną i wejście „Szerszeni” w nowy rok są jednak naprawdę obiecujące.
Ostatnie spotkanie z Wilkami zaowocowało niestety kontuzją Kiko Femenii (btw, drobny błąd w prezentowanej powyżej formacji - wszyscy zawodnicy podpisani są nazwiskami, natomiast Kiko imieniem ;)) oraz czerwoną kartką dla Christiana Kabasele. Ten drugi od "zawsze" jest prawdziwym filarem naszej obrony, ten pierwszy od chwili pojawienia się Pearsona regularnie wychodzi w podstawowej jedenastce i jakby dostał nowych skrzydeł. Ich brak w następnym meczu z Bournemouth może mieć negatywne skutki dla całej obrony... :( Ale miejmy nadzieję, że Janmaat / Masina / Dawson będą chcieli skorzystać okazji, wykazać się i skutecznie ich zastąpią. Tak, czy owak - ewentualna wygrana w następnej kolejce (przy założeniu, że West Ham i Aston Villa nie ugryzą punktów Szablom i Lisom), już w następnej kolejce mogłaby wyrzucić nas dwa oczka poza strefę spadkową, jako że końcówka tabeli w minionych dwóch kolejkach rzeczywiście wyraźnie się "spłaszczyła". Jeszcze sporo meczów przed nami, na pewno powalczymy do końca! ;)