Cztery mecze i zaledwie jeden zdobyty punkt. Tak wygląda krajobraz po pierwszych tygodniach nowego sezonu ligi angielskiej w Watfordzie. Porażki z Evertonem (0:1) i West Hamem (1:3) wydają się jeszcze zrozumiałe, wszak drużyny te stawiają przed sobą zdecydowanie wyższe cele niż "Szerszenie". Jednak przegrana 0:3 z Brighton i zaledwie remis 1:1 z Newcastle miały prawo zaboleć kibiców „The Golden Boys”. Szczególnie klęska w starciu z ekipą "Mew" zachwiała zespołem z Vicarage Road. 0:3 w meczu, w którym rywal oddaje zaledwie trzy celne strzały, to naprawdę frustrujący widok dla każdego sympatyka, a także samych zawodników.
Słaby początek i brak możliwości poprawy
Mimo nie najlepszego wejścia w sezon Watford zdołał bez większych problemów przejść przez II rundę EFL Cup, w której odprawił Coventry City (3:0). Po tym spotkaniu nadszedł wyjazdowy mecz z Newcastle United, które również miało za sobą bardzo trudny początek sezonu. Po wyrównanym pojedynku na St James’ Park padł remis i wydawało się, iż zarówno Steve Bruce, jak i Javi Gracia, mimo że ich drużyny plasowały się po tym meczu na dwóch ostatnich miejscach, skorzystają ze zbliżającej się przerwy reprezentacyjnej.
Ta choć znienawidzona przez wszystkich wielbicieli klubowej piłki bywa często prawdziwym zbawieniem dla menedżerów, którzy w tym czasie są w stanie wprowadzić w drużynie kluczowe zmiany oraz dokonać niezbędnych poprawek. Jak się jednak okazało, trenerowi Gracii nie dane było spróbować wydostać swoją ekipę z kryzysu.
The points are shared at St James' Park.#NEWWAT pic.twitter.com/YaQBYrrPMi
— Watford Football Club (@WatfordFC) August 31, 2019
Najlepszy sezon w historii i… koniec
Decyzja o zwolnieniu Javiego Gracii wydaje się pochopna. Oczywiście należy zwrócić uwagę na to, iż zła passa „Szerszeni” sięga nie tylko czterech początkowych spotkań obecnego sezonu. Trzeba dołożyć do tego trzy przegrane mecze, którymi drużyna kończyła poprzednią kampanię. Mimo słabej serii wydawało się, że Hiszpan cieszy się w klubie z hrabstwa Hertfordshire zdecydowanie większym poparciem oraz szacunkiem. Szczególnie kiedy spojrzymy na zeszły sezon w wykonaniu Watfordu – 11. miejsce i rekordowe dla „The Hornets” w erze Premier League 50 zdobytych „oczek”.
Ponadto Gracia dokonał wielkiej sztuki, jaką niewątpliwie było doprowadzenie drużyny w imponującym stylu aż do finału Pucharu Anglii, w którym niestety dla niego oraz jego zespołu, przyszło im się zderzyć z murem w postaci genialnego Manchesteru City. Jak się okazało, wyniki te szybko odeszły w zapomnienie i już na początku września po kilku tygodniach nowego sezonu Javi Gracia został pierwszym trenerem, który stracił posadę w tej kampanii ligi angielskiej…
💬 The boss is always looking for ways to improve… pic.twitter.com/XPoFmj1wIO
— Watford Football Club (@WatfordFC) August 31, 2019
Rodzina Pozzo nie wybacza błędów
Taka mimo wszystko dosyć niespodziewana zmiana menedżera w Watfordzie na pewno nie zaskoczyła zagorzałych fanów „Szerszeni”. Wszystko za sprawą pochodzącej z Włoch rodziny Pozzo, od wielu lat związanej z kilkoma klubami piłkarskimi w całej Europie, a od 2012 roku podejmującej również najważniejsze decyzje w zespole z Vicarage Road. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu tych zaledwie kilku lat, gdy „Szerszenie” zazwyczaj znajdowały dla siebie miejsce w angielskiej elicie, Javi Gracia był już dziesiątym menedżerem.
W Watfordzie zdają się wychodzić z założenia, iż stabilizacja nie jest konieczna, a sukcesy powinny przychodzić właściwie z dnia na dzień. Jak pokazuje rzeczywistość, nie jest to możliwe. Najboleśniej przekonał się o tym właśnie trener z Pampeluny, którego kontrakt miał obowiązywać jeszcze przez co najmniej kolejne trzy lata…
https://twitter.com/WanderingDynamo/status/1170772208442060801
Koniec pomysłów?
Jeszcze więcej kontrowersji i pytań o zasadność tej decyzji rodzi wybór „nowego” menedżera „The Hornets”. No właśnie – nowego tylko w teorii, zespół po Gracii przejął zaledwie kilkanaście minut po zwolnieniu Hiszpana jego rodak – Quique Sanchez Flores. Trener dobrze znany kibicom nad rzeką Colne. Były szkoleniowiec m.in. Atletico czy też Benfiki pracował w Watfordzie w sezonie 2015/2016. Sezonie, w którym to „Szerszenie” jako beniaminek zaprezentowały się bardzo solidnie i zajęły bezpieczną 13. lokatę. Co zastanawiające, te osiągnięcia nie zagwarantowały Floresowi kontynuacji jego przygody w Anglii.
Czy więc kolejni trenerzy utwierdzili rodzinę Pozzo w przekonaniu, że zwolnienie Quique po niezłym sezonie było błędem? Tak naprawdę bardzo trudno jest ocenić, co kierowało sternikami klubu podczas podejmowania tej decyzji. Trzeba jednak przyznać, że Flores udowodnił, iż zna się na swoim fachu, a wyzwania nie są mu obce. Jego bogate CV zostało jednak ostatnio bardzo mocno nadszarpnięte. Kompletnie nieudana przygoda za sterami chińskiego Shanghai Shenhua spowodowała, że gdy w lipcu opuszczał Azję, wydawało się, że nieprędko znajdzie kolejną pracę. Rzeczywistość okazała się kompletnie inna…
17:30: Watford announce the departure of Javi Gracia as head coach.
18:01: Watford announce Quique Sánchez Flores as their new head coach.
31 minutes. ⏱ pic.twitter.com/mI31IpH0Dr
— Squawka Live (@Squawka_Live) September 7, 2019
Gdzie leży problem?
Obawiamy się jednak, że głównym problemem Watfordu nie jest wcale osoba trenera. Obaj Hiszpanie niejednokrotnie udowadniali swoje niemałe umiejętności i spore kompetencje. Ten sezon według nas wyraźnie pokazuje, że Gracia z obecnym składem osobowym „Szerszeni” osiągnął, wydaje się, wynik ponad miarę i nie otrzymał dostatecznego wsparcia ze strony osób odpowiadających za wzmocnienie ekipy. Ktoś powie, że względem zeszłego sezonu Watford się nie osłabił, a wręcz wzmocnił swoją kadrę. Na pierwszy rzut oka ta opinia wydaje się jak najbardziej zasadna.
Do klubu trafili przecież chociażby dobrze znany z angielskich boisk Danny Welbeck oraz sprowadzony z Francji za rekordowe pieniądze Ismaila Sarr. Trudno się nie zgodzić, iż te wzmocnienia mogą bardzo wspomóc siłę rażenia drużyny Floresa. Problemem Gracii było to, iż piłkarze ci nie są jeszcze w najwyższej dyspozycji i zdołali dopiero co zadebiutować, a dodatkowo „Szerszeniom” na dłuższy czas ze składu wypadł prawdziwy lider ekipy – Troy Deeney. Ktoś może zatem powiedzieć, iż to tylko chwilowy kryzys i zostanie on zażegnany wraz z powrotem tych graczy do formy meczowej. Zdecydowanie pomoże to Watfordowi, ale niestety naszym zdaniem prawdziwym problemem ekipy z Vicarage Road jest defensywa.
⚽️ Goals in all competitions since April 15 ⚽️
1⃣2⃣ @Aubameyang7
1⃣0⃣ Watford⚽️ @WatfordFC v @Arsenal
🗓️ Sunday
⏰ 4pm
📺 @SkySportsPL pic.twitter.com/bynk23wHdk— Sky Sports Statto (@SkySportsStatto) September 13, 2019
Tykająca bomba
Defensorzy Watfordu niejednokrotnie mylili się już w zeszłym sezonie. Ich nie najlepsza dyspozycja była często tuszowana przez dobre występy Bena Fostera, który miał okazję ratować swoich kolegów z formacji obrony. W tym sezonie do klubu przybył Craig Dawson. To w nim kibice zdają się dostrzegać prawdziwą ostoję i lidera zespołu. Porównując jednak formacje obronne wszystkich drużyn Premier League, nie sposób nie zauważyć problemów „Szerszeni” na tym polu.
Christian Kabasele czy Kiko Femenia to piłkarze, którzy grają bardzo nierówno i popełniają wiele rażących błędów. Z lewej strony zawsze sporo w akcjach ofensywnych i przy stałych fragmentach gry oferował Jose Holebas, ale Grek, choć solidny, ma już 35 lat i powoli obniża poziom. Regularnie w defensywie gra jeszcze Irlandczyk z północy Craig Cathcart, ale on również daleki jest od poziomu odpowiedniego do gry na najwyższym poziomie. Adam Masina oraz Sebastian Proedl pełnią tak naprawdę tylko epizodyczne role w zespole. Według nas to właśnie w defensywie jawi się najwięcej mankamentów, jeśli chodzi o ekipę znad rzeki Colne.
Mariappa (32) & Prödl (32) have declined past being PL-level CBs. Cathcart & Kabasele are error-prone. José Holebas still starts LB at 35 years old.
Yet £5.5M Craig Dawson was #watfordfc’s only defensive buy
Should be the club’s recruitment staff that are sacked not Javi Gracia
— Premier League Panel (@PremLeaguePanel) September 7, 2019
Trudne zadanie na początek
Przed Quique Sanchezem Floresem spore wyzwanie. Musi wyprowadzić drużynę z kryzysu i pomóc jej w walce o utrzymanie w Premier League, bo najprawdopodobniej taki cel postawili przed nim właściciele klubu. Zadanie trudne, ale jak najbardziej możliwe do wykonania. Skład Watfordu nie przekonuje i nie oferuje najgłośniejszych ligowców, ale być może Hiszpan zdoła wykreować sobie kilku nowych liderów, tak jak to uczynił, przejmując w podobnej sytuacji rok temu drużynę Southampton, Ralph Hasenhuettl.
Zobaczymy również, jak ułoży się ponowna współpraca Floresa z rodziną Pozzo. Wydaje nam się, iż Hiszpan sam najlepiej wie, jak trudne czeka go zadanie. To, że się go podjął, świadczy jednak o tym, że ma pomysł, jak sobie z nim poradzić. Pierwszy sprawdzian dla niego i jego ekipy już dziś – Watford podejmie u siebie Arsenal. Faworytem nie będzie, ale „Szerszenie” pod wodzą nowego trenera, po kilkunastu dniach wspólnej pracy, zrobią wszystko, aby zakończyć złą serię. Czy im się to uda? Przekonamy się. Start meczu już o 17:30.