Losowanie fazy grupowej Ligi Europy stworzyło kilka ciekawych par. W jednej z nich miały się spotkać kluby z Włoch i Niemiec, które z miejsca uznawane były za faworytów. AS Roma wraz z Borussią Moenchengladbach miały się pogodzić w kwestii tego, kto zajmie pierwsze miejsce. Na ten moment jednak prawdopodobny jest jednoczesny brak awansu obu zespołów do dalszej fazy rozgrywek.
Sensacją można by określić taki rozwój wydarzeń, tym bardziej że ani Basaksehir ani tym bardziej AC Wolfsberger nie wydawały się równymi przeciwnikami dla rzymian czy ekipy „Die Fohlen”. Jednakże piłka potrafi płatać figle, a tych w grupie J nie brakowało. Jest nawet duże prawdopodobieństwo, że jeden z faworytów będzie musiał pożegnać się z rozgrywkami na rzecz mniej renomowanego zespołu. Wtedy jednak piłkarze będą mogli mieć pretensje sami do siebie, bo to oni doprowadzili do takiego stanu.
Klęska „Źrebaków”
Podejmująca debiutanta Borussia Moenchengladbach miała w końcu pokazać się w Europie. Mimo pożegnania swojej największej gwiazdy – Thorgana Hazarda, ekipa pod wodzą nowego szkoleniowca – Marco Rose, miała stać się zespołem godnie reprezentującym Niemcy.
Czyli liderem niemieckiej Bundesligi na następne 2 tygodnie pozostanie zespół, który otrzymał u siebie łomot 0:4 od zespołu z tej gorszej Bundesligi, Wolfsberger AC. Bez ironii – jak na razie sezon najciekawszy od dawna. #BundesTAK
— Adrián Caracán (@BurokPastewny) October 6, 2019
Liczono na to, że Borussia mająca potencjał pokaże się w Europie lepiej aniżeli w ostatnich latach, a wyszło gorzej, niż było dotychczas. Na inaugurację „Die Fohlen” dali się pokonać kopciuszkowi z Austrii i może dałoby się to jeszcze wytłumaczyć gorszym dniem, lecz wynik 0:4 nie pozwalał na żadne tłumaczenia.
Borussia zaprezentowała się tragicznie i na dzień dobry utrudniła sobie sytuację w tabeli. Na tym skorzystała oczywiście nie tylko ekipa AC Wolfsberger, ale również cieszyć się z tego wyniku mogła AS Roma. Rzymianie zrobili po prostu swoje, nie pozostawiając żadnych złudzeń drużynie z Turcji. Basaksehir dostał zimny prysznic na początek i musiał się wziąć w garść, jeśli myślał o czymś więcej niż walka o trzecie, nic niedające miejsce.
Nie ma zwycięzców, nie ma przegranych
W drugiej serii gier turecki zespół sprawił niemiłą niespodziankę zawodzącym w kolejnym meczu Niemcom. Dzięki jakże ważnemu remisowi poprawiły się morale, a zatem i kolejne dwa spotkania wydawały się łatwiejsze. Z nadzieją można było zatem podchodzić do kolejnych starć i czekać na rozwój wypadków.
Kolejną niespodziankę sprawił również zespół z Austrii zyskujący na popularności. W końcu zatrzymanie dwóch najsilniejszych drużyn w grupie nie należało do najłatwiejszych. Tym razem obyło się bez festiwalu goli tak jak w meczu z Borussią. „Giallorossi” nie byli w stanie wygrać i musieli przełknąć smak remisu. W grupie sytuacja była dość skomplikowana, a nikt przedtem nie oczekiwał takich rezultatów. Szczególnie zła postawa Borussii wydawała się niespodzianką, chociażby dlatego, że przed rokiem obecny trener zespołu – Marco Rose, zrobił dobre wyniki z Salzburgiem, po którym się tak wiele nie spodziewano.
Koniec pięknego snu
Trzecia seria gier doprowadziła do spotkania faworytów grupy. AS Roma pojechała do Moenchengladbach z nadziejami na to, że wykluczy swoich rywali z dalszej gry o wejście do fazy pucharowej Ligi Europy. I jak na przekór Borussia zagrała lepiej i co ważne, skuteczniej. Objęła prowadzenie po samobójczym trafieniu Federico Fazio, który pół godziny później odpracował swoje winy, strzelając bramkę. Może i skończyłoby się remisem, gdyby nie bohater ostatnich tygodni dla „Die Fohlen” – Marcus Thuram. Rzymianie polegli, a w grze wciąż pozostawali Niemcy.
Na kolejny udany wynik liczono w Wolfsbergerze. Skoro można było zabrać punkty silniejszym od siebie, to dlaczego nie uczynić tego w pojedynku z Basaksehirem, tym bardziej u siebie. Turcy jednak wzięli się ostro do pracy i choć gole padać przez dłuższą część meczu nie chciały, to worek z bramkami otworzył się pod koniec drugiej części spotkania. Skończyło się wynikiem 3:0 dla gości i pierwszym miejscem w tabeli. Dzięki temu w Stambule mogą na poważnie myśleć o awansie, ponieważ to właśnie klub ze Stambułu teraz rozdaje karty.
Do ostatniej kolejki
Na przykładzie grupy J widać dokładnie, że i Liga Europy może być ciekawa również od samego początku, czyli fazy grupowej. Możliwości jest dużo, okazać się może, że awans wywalczy kompletny outsider – AC Wolfsberger, niespodzianka Basaksehir lub swoje z problemami zrobią faworyci.
Faworyci jednak tak czy inaczej będą musieli stracić punkty, a przynajmniej jest to nieuniknione w przypadku jednego z zespołów, ponieważ AS Roma zagra rewanż z Borussią. W najlepszej sytuacji wydaje się być drużyna z Turcji, która przewodzi tabeli, mając siedem punktów, o dwa więcej od drugiego z zespołów. Dzięki lepszemu bilansowi w bezpośrednich meczach nad Romą jest Borussia. Obie ekipy mają tyle samo punktów, natomiast na ostatnim miejscu jest klub z Austrii.
Zespół z Karyntii ma co prawda tylko trzy punkty straty do lidera, wydaje się jednak, że przez potknięcie z Basaksehirem szanse na awans drastycznie zmalały. Trudno wierzyć w powtórzenie przez „Wilki” wyników z pierwszych kolejek. Jeśli jednak znowu zaskoczą, to te znowu się pojawią. Pewne jest natomiast to, że w przypadku zwycięstwa ekipy ze Stambułu może ona już w najbliższej kolejce zapewnić sobie udział w dalszej fazie rozgrywek.